Rzeka rozejrzała się. Jeszcze przed chwilą znajdowała się w jakimś lesie, a teraz nagle była we własnym obozie, a przed sobą miała żłobek. Podeszła bliżej. Czuła, że coś jest nie tak. Ze środka dochodziły piski maleńkich kociąt, ale... Przecież oprócz niej, Jeżyka, Psianki i Sreberka w Klanie Burzy nie było żadnych kociąt, tym bardziej takich małych. Czyżby to oznaczało, że któraś kotka się okociła?
Rzeka niepewnie zajrzała do środka i zaskoczona ujrzała swoją matkę, Brzozowy Szept, a tuż obok niej cztery kocięta. Niebieska zmarszczyła brwi. Przecież to były... Ona i jej rodzeństwo! Malutkie, piszczące kocięta pijące mleko. Jak to możliwe? Czyżby przeniosła się w czasie?
- M-mamo? - zagadnęła, wchodząc do środka. Może Brzozowy Szept wie co się dzieje?
Nagle jednak zahaczyła futerkiem w górne gałązki ochraniające żłobek. Zawsze jednak wchodziła do żłobka wyprostowana i jeszcze nigdy jej się to nie zdarzyło... Zdziwiona ugięła łapy i spojrzała w górę i ujrzała na gałązkach strzępy ciemnego futra. Przerażona spojrzała na swoje łapy. Były w tym samym kolorze!
- Witaj, Kucykowy Ogonie - wymruczała Brzozowy Szept, unosząc głowę znad kociąt.
Rzeka spojrzała za siebie. Czy Kucykowy Ogon właśnie się zbliża? Nie zobaczyła jednak swojego ojca, więc domyśliła się, że Brzozowy Szept pomyliła ją ze swoim partnerem.
- A-ale... - zaczęła.
- Podejdź, to nasze kocięta - zachęciła ją Brzozowy Szept.
Rzeka nie mogła w to uwierzyć. Dlaczego była w ciele swojego ojca? Czemu jej prawdziwe ciało było tak młode? Przecież jeszcze przed chwilą była sobą, Rzeką, mającą calutkie cztery księżyce!
- Mamo! - krzyknęła wreszcie rozpaczliwie, nie wytrzymując. - Ale... To ja...
- WSTAWAJ! - wrzasnęła pointka, a Rzeka cofnęła się zaskoczona i przewróciła.
Niebieska otworzyła oczy i ujrzała Jeżyka. To on tak krzyczał, nie ich matka. Zmarszczyła brwi. Na szczęście był starszy, niż przed chwilą. Uff... Więc to wszystko był sen, ale jaki głupi! On miał jej coś niby przekazać, czy jak?
- Królowa obudzona, wiejemy! - krzyknął tymczasem Jeżyk, po czym odwrócił się i śmiejąc się zaczął uciekać razem z resztą rodzeństwa.
Owszem, Rzeka nie wyspała się, a ten tekst był okropnie wkurzający, jednak czuła taką ulgę, że nie mogła się na nikogo gniewać. Usiadła i liznęła kilka razy łapkę, obserwując z rozbawieniem, jak jej rodzeństwo szaleńczo się na siebie rzuca.
- Już, już - powiedziała cicho, podnosząc się, po czym podeszła do nich i warknęła głośno. - Hej, lepiej uważajcie na królową!
To powiedziawszy zaczęła się gonitwa po całym obozie. Wreszcie, dysząc głośno, Rzeka dopadła Jeżyka, przewracając go na plecy i stając nad nim. Cała czwórka śmiała się głośno.
- Wiesz, że wyglądałam prawie jak ty? - zagadnęła, a Jeżyk zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.
Rzeka niepewnie zajrzała do środka i zaskoczona ujrzała swoją matkę, Brzozowy Szept, a tuż obok niej cztery kocięta. Niebieska zmarszczyła brwi. Przecież to były... Ona i jej rodzeństwo! Malutkie, piszczące kocięta pijące mleko. Jak to możliwe? Czyżby przeniosła się w czasie?
- M-mamo? - zagadnęła, wchodząc do środka. Może Brzozowy Szept wie co się dzieje?
Nagle jednak zahaczyła futerkiem w górne gałązki ochraniające żłobek. Zawsze jednak wchodziła do żłobka wyprostowana i jeszcze nigdy jej się to nie zdarzyło... Zdziwiona ugięła łapy i spojrzała w górę i ujrzała na gałązkach strzępy ciemnego futra. Przerażona spojrzała na swoje łapy. Były w tym samym kolorze!
- Witaj, Kucykowy Ogonie - wymruczała Brzozowy Szept, unosząc głowę znad kociąt.
Rzeka spojrzała za siebie. Czy Kucykowy Ogon właśnie się zbliża? Nie zobaczyła jednak swojego ojca, więc domyśliła się, że Brzozowy Szept pomyliła ją ze swoim partnerem.
- A-ale... - zaczęła.
- Podejdź, to nasze kocięta - zachęciła ją Brzozowy Szept.
Rzeka nie mogła w to uwierzyć. Dlaczego była w ciele swojego ojca? Czemu jej prawdziwe ciało było tak młode? Przecież jeszcze przed chwilą była sobą, Rzeką, mającą calutkie cztery księżyce!
- Mamo! - krzyknęła wreszcie rozpaczliwie, nie wytrzymując. - Ale... To ja...
- WSTAWAJ! - wrzasnęła pointka, a Rzeka cofnęła się zaskoczona i przewróciła.
Niebieska otworzyła oczy i ujrzała Jeżyka. To on tak krzyczał, nie ich matka. Zmarszczyła brwi. Na szczęście był starszy, niż przed chwilą. Uff... Więc to wszystko był sen, ale jaki głupi! On miał jej coś niby przekazać, czy jak?
- Królowa obudzona, wiejemy! - krzyknął tymczasem Jeżyk, po czym odwrócił się i śmiejąc się zaczął uciekać razem z resztą rodzeństwa.
Owszem, Rzeka nie wyspała się, a ten tekst był okropnie wkurzający, jednak czuła taką ulgę, że nie mogła się na nikogo gniewać. Usiadła i liznęła kilka razy łapkę, obserwując z rozbawieniem, jak jej rodzeństwo szaleńczo się na siebie rzuca.
- Już, już - powiedziała cicho, podnosząc się, po czym podeszła do nich i warknęła głośno. - Hej, lepiej uważajcie na królową!
To powiedziawszy zaczęła się gonitwa po całym obozie. Wreszcie, dysząc głośno, Rzeka dopadła Jeżyka, przewracając go na plecy i stając nad nim. Cała czwórka śmiała się głośno.
- Wiesz, że wyglądałam prawie jak ty? - zagadnęła, a Jeżyk zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.
<Jeżyk, Psianka, Sreberko? :D>
Klep Jeżykiem
OdpowiedzUsuń