No i nadszedł ten dzień.
W sumie, to czas do mianowania nie dłużył się Płomieniowi. W przeciwieństwie do swojej niezrównoważonej (za taką ją zawsze uważał) siostry nie uważał dnia za straconego, jeśli nie sknocił czegoś ani nie wdał się w bójkę. Mimo to nie mógł spać. Przez pół nocy siedział cicho, prawie nie mrugając i przeszywając oczami żłobek, podczas gdy inni spali. A jednak gdy tak siedział, wsłuchując się w regularne oddechy, wyczuł, że od strony Szepcika nic nie słychać. Czyżby i ona była zbyt podniecona, by zasnąć? Nie trącił jej jednak, nie miał zamiaru dzielić się z nią uczuciami - ani z kimkolwiek.
Milcząca Gwiazda mianowała go Płonącą Łapą, co go niezmiernie ucieszyło. Ale... myślał, że zostanie Płomienną Łapą - przecież taka była kolej rzeczy. Płomień, Płomienny... Oczywiście nie chciał się sprzeciwiać, w końcu Płonąca Łapa jest pięknym imieniem. Nie mógł udawać, że ta ceremonia go nie rusza, ale mimo to zachował spokój. Kątem oka dostrzegł Szepcika patrzącego z zazdrością. Pewnie ma spiny o to, że to nie ona została pierwsza mianowana, pomyślał kocurek. Zbyt dobrze znał ją, tą Szepcik, zaraz już Szepczącą Łapę.
Na mentora dostał Pustułkowego Dzioba, zastępcę Klanu Wilka. Szary kot podszedł do świeżo upieczonego terminatora i uśmiechnął się. Płonący odwzajemnił ten uśmiech - zrobił to z ulgą. Naprawdę to trudne, to udawanie.
Był to kocur masywny, z długim pyskiem, co nadawało mu wyglądu srebrnego lisa, dumnego i silnego, choć z całą pewnością nie chytrego. Miętowe oczy błyskały inteligencją i opanowaniem. Spojrzenie miał łagodne, ale stanowcze. Poczuł nagłą wdzięczność do niebieskawej liderki, że dała mu go na jego nauczyciela. Nie ubliżając żadnej kotce z Klanu Wilka, ale on wolał nie być uczniem kota płci żeńskiej. Nie znał ich wprawdzie dobrze, ale wszystkie były delikatne i chude, czyli były kompletnym przeciwieństwem jego, potężnego młodzika. Miał wrażenie, że gdyby mieli trenować walkę, zgniótłby je na niesymetryczny placek. A pod koniec treningu znacznie przewyższałby je wzrostem. Spojrzał ponownie na Pustułkowego i uznał, że na pewno się dogadają. Uśmiechnął się jeszcze raz, tym razem pod nosem.
- Jutro zaczynamy nasz pierwszy trening. Czekaj na mnie przy wyjściu z obozu. - szepnął do niego mentor, trącając go lekko. - I nie spóźnij się.
- Jasne. -rzekł równie cicho, jakby planowali jakąś schadzkę. Potem jego spojrzenie błądziło, aż natrafiło na nielubianą siostrzyczkę, skaczącą wręcz z podniecenia u boku samej Milczącej Gwiazdy. Pewnie teraz triumfowała, że ona ma liderkę jako mentorkę, a on tylko zastępcę. Prychnął i pokręcił głową. Jego zdaniem matki nie powinny uczyć swoich dzieci, chyba że są do tego zmuszone. Nie śmiał jednak podejść i spytać się o taki a nie inny wybór kocicy.
- I jak, Płonąca Łapo, cieszysz się, że jesteś uczniem?
Zaczepił go Borsuczy Gońca, przybrany ojciec dwójki terminatorów. Kocurek lubił go, choć ciężko mu go było nazywać swoim tatą.
- Tak. To cudowne uczucie. -odparł z iskierkami w oczach.
- Dziwi mnie to, że jesteś taki spokojny. -zaśmiał się kocur. - Ja bym tam chyba wybuchł z podniecenia. - zamilkł na chwilę, po czym rzekł: - Idę do Szepczącej Łapy, z pewnością zechce się pochwalić.
***
Dziś spał w legowisku uczniów. Nie było w nim uporczywego teraz dla niego zapachu mleka i nadmiernego ciepła, które było niepotrzebne w taki upał. Gdy wstał, było troszkę za wcześnie na spotkanie z mentorem, więc poświęcił ten czas pielęgnacji futerka. Siostra jeszcze spała, ale nie zamierzał jej budzić. Przeszedł obok niej, jakby była kępką mchu. Gdy skończył się myć, słońce jż było w odpowiedniej pozycji. Podreptał w stronę bramy i czekał na zastępcę.
<Pustułku?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz