Pokiwał łebkiem, po czym poszedł po jakąś piszczkę. Kiedy wrócił, Topik już trzymał w pysku potrzebne zioła. Razem udali się do Ryjówki, która na ich oko nie wyglądała zbyt... dobrze. Liczył jednak na to, że jakoś uda im się przekonać do tego, aby kocica coś zjadła. Nie mogła aż tak się podłamać! W końcu... to ona nauczyła go jak jeść i że jedzenie bez umiaru to samo szczęście.
Dlatego też zdziwił się, gdy kocica odmówiła ich pomocy. Nie chciał na nią naciskać... Nawet nie wiedział czy mógł, bo w końcu... jego mentorka była... kotką. Nie powinien więc się sprzeczać z jej wolą, ale... ale oboje widzieli, że w takim stanie to wojowniczka jak nic zemrze w przeciągu paru dni. Dlatego też prosił, przypominał jej ich trening i to z jaką pasją mówiła o piszczkach. Nawet sam zaczął jej opowiadać jaką ma dla niej wyborną rybę. To, że nie pociekła jej nawet ślinka na te opisy pożywienia, które uwielbiała, wprawiło go w olbrzymie zmartwienie. Ostatecznie jednak kocica skubnęła trochę ryby i przyjęła zioła. Ale czy uda im się powtórzyć ten czyn? Nie wiedział.
***
To się nie działo naprawdę. Nie mogło. Nie! Topik... Topik nie mógł odejść! Kiedy doszły do niego te wieści, nie potrafił w nie uwierzyć. Dopiero stanięcie przed ciałem zmarłego przyjaciela spowodowało w nim taki wstrząs, że stracił na moment dech. Nie... Czemu Topiku cię to spotkało? Dlaczego wyszedłeś sam z obozu? Przecież mógł mu pomóc! Zawsze był gotów, aby ruszyć z nim po kwiatki i inne roślinki, których potrzebował. Wtedy... wtedy nie doszłoby do tej sytuacji. Wtedy... Ocaliłby go.
Łzy popłynęły mu z oczu, a ciałem wstrząsnął szloch. Co mu strzeliło do głowy, aby go nawet o tym nie powiadomić? Przecież byli przyjaciółmi. Zrobiłby dla niego wszystko! Teraz... Teraz pozostała rozpacz.
***
Był obecny przy pogrzebie i został na nim jak najdłużej. Dalej z trudem docierało do niego to, że już się nigdy nie spotkają. Nie porozmawiają... Został... sam. Topik był jego jedynym przyjacielem, jedynym tak bliskim... Nawet czasem myślał, że gdyby nie to, że został medykiem i obiecał wierność Klanowi Gwiazdy to może... może mogliby pogłębić swoją relację. Niestety... Wiedział, że to nie było im pisane. Byli w końcu czekoladowymi kocurami. W Klanie Nocy zapewne zostaliby za to wytępieni.
Co miał teraz począć? Skupić się na służbie? A może to była kara? Nie powinien w końcu być szczęśliwy. To było zarezerwowane dla czarno-białych. A on... on był tym gorszym.
Kiedy łzy wyschły, położył kilka kamyczków na grobie przyjaciela. Przyniósłby kwiaty, ale w tym błocie obawiał się, że nic nie znajdzie. Możliwe, że podzieliłby i jego los... W zasadzie... W tym momencie tego pragnął. Aby Topik pociągnął go na dno ze sobą, by mógł być szczęśliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz