Odchrząknęła, stając dumnie na równych łapach i patrząc na niego z krzywym uśmiechem na pysku.
— Był kiedy wojownik. Uważany był za najdzielniejszego, gotowego do wszelkich poświęceń. Gdy przemierzał tereny klanu, wszystkim zapierało dech na jego widok. Budził podziw, swoimi czynami i słowami. Nastały dla klanu okrutne czasy. Dosięgła ich wojna, paskudna, pociągnęła za sobą wiele niewinnych żyć. Krew pobratymców głównego bohatera zalała ziemię, a ten nie był w stanie bronić się, więc został schwytany w niewolę. Złowrogie siły torturowały go. Ledwo co dychał, gdy rozcinali mu skórę bądź topili w lodowatych rzekach. Wojownik walczył zawzięcie, wspominając nieraz wszystkie złożone klanowi obietnice. Nie mógł się poddać, powinien być gotów stracić życie w ich obronie.
Niestety pewnego dnia poległ. Wygadał wszystko, bo okazał się zwykłym tchórzem. Łatka bohaterka nie była dla niego, on nim nie był, jedynie go udawał. W zamian za informację pozwolono mu odejść. Sam lider złowrogiego klanu był zaskoczony, że ktoś tak łatwo się poddał i sprzedał informacje o swoim domu. Obrzydzało go to zachowanie i nie chcąc więcej widzieć go na oczy, kazał mu odejść. Nie zabili go, bo jego zdradziecka krew przesiąknęłaby ich ziemię i skaziła przyszłe pokolenia na wieczną porażkę. Wojownik wrócił do domu, jednak smrodu zdrajcy nie da się przeoczyć. Jego klan dowiedział się, co uczynił i nie zamierzali tego dłużej znosić. Skazali go natychmiastowo na śmierć. Przed tym poddali go odpowiednim torturom. Zrywali z niego skórę, odgryzali ogon... — to mówiąc, w jej ślepiach zabłysnęła iskra zachwyty — a na sam koniec wrzucili go do dołu. Klan Gwiazdy zesłał ogromną ulewę, która zapełniła dziurę. Wojownik utonął — mruknęła dramatycznie. — Koniec! — miauknęła wesoło, wtulając się w futro ojca. — Piękna opowieść, prawda? Bardzo pouczająca.
Położył po sobie uszy, a jego ciało spięło. Czuła to, przykładając ucho do jego piersi i wsłuchując się w przyśpieszony oddech. Podniosła na niego zaciekawione spojrzenie.
Uśmiechnął się krzywo do córki.
— A czy ten wojownik nie mógłby zasłużyć na odkupienie? Czemu od razu musiał tak paskudnie skończyć? I to nie brzmi mi na bajkę dla dzieci skarbie — rzekł poważniej.Wstrzymała się od ironicznego parsknięcia. Jeszcze się pytał? Czy tak oczywista opowieść nie była dla niego wystarczającą aluzją, mówiącą mu wprost, co go czeka? Jak inaczej miała go zachęcić do dobrowolnego oddania życia w imię klanu, niż przez taką uroczą i niewinną historyjkę?
— Jak to nie dla dzieci? — zdziwiła się. — Słyszałam ją od bardzo miłej kotki, nie może być brzydka! A ten wojownik już na nic nie zasługiwał. Jego wina i jego kara, prosta zasada — oświadczyła, przewracając się na plecy. — Widzisz, ile mam białego w futerku? Super, co nie? Ty i mama nawet nie macie tyle razem wzięci!
— T-tak to naprawdę niezwykłe... — Skrzywił się, nie kontynuując tematu bajki. Najwyraźniej nie chciał dać jej tej satysfakcji. — Może masz to po prapradziadku... Dziadek mówił, że też miał dużo bieli w futerku — mruknął z niechęcią.
— Ah, a może ktoś z rodziny mamy był mocno biały? — gdybała. — Nie wszystko, co dobre musi być od ciebie, tatusiu! — stwierdziła z rozbawieniem, choć wewnętrznie umierała od każdego słowa, które wydobyło się z jej pyska.
Nie chciała być kojarzona z tą kanalią. Ani z jego matką, ani z nikim innym, choć cała reszta już raczej nie żyje. Co najwyżej kuzyni, ale sprawiali wrażenie niegroźnych, więc nimi się przejmować nie zamierzała. Orzechowe Serce i tak odpowiedni dopiekał jej ojcu, z tego co przynajmniej słyszała.
<Ojcze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz