*jeszcze przed akcją z Glinką*
Spokojnie i ostrożnie wyciągnęła kolec w swojej łapie, krzywiąc się nieznacznie na następstwo w postaci bólu. Odetchnęła jednak i zamoczyła łapę w wodzie, przecierając ją sokiem z odpowiedniego medykamentu. Lekko kulejąc skinęła głową w kierunku wejścia, gdy dostrzegła sylwetkę przywódczyni. Ona także kulała, sycząc z bólu pod nosem. Zesztywniała kończyna wskazywała na zwyrodnienie, jednak Wiśnia oczywiście spytała się na starcie, co jej dolega. Uzyskując odpowiedź, szybko ruszyła do składziku, wyszukując wzrokiem zioła. Robiła zapasy przy okazji pory opadających liści - teraz ciężka pora nagich drzew ograniczyła jej możliwości. Większość roślin już zamarzła, lub przykryta jest gęstym śniegiem, ciężko dostępna i niełatwa do zauważenia.
Doradziła czarnej, by nie przemęczała się i następnym razem przy wystąpieniu objawów, przyszła do niej szybciej.
Następna była Splątane Futro. Dawna zastępczyni i jej własna ciotka. Wiśnia nawet nie próbowała kryć urazy do szylkretki za to jak wyjebane miała na własną rodzinę. Zresztą wszyscy tacy byli.
I mama...
Na wspomnieniu o Borówce aż załzawiły jej się oczy. Pamiętała jej historie, o tym, jak pokochała pewnego kocura, który pochodził daleko, daleko z terenów za rzeką. Opowiadała historie, jak spędzała z nim czas, opowiadała o miejscu skąd pochodził, o wspólnym spacerze, o tym jak pojawiła się na tym świecie.
Chociaż czasami Wiśniowa Iskra zastanawiała się, czy to wszystko się opłacało. Kim był jej ojciec, skoro się nie pofatygował by poznać własną córkę? Odszedł zostawiając mamę samą z miotem i problemem wychowania? A jej brakami w rodzinie?
No cóż. I tak nie mogła nic poradzić. Teraz została zupełnie sama. Bez ojca, bez mentora, bez matki. Co najwyżej z Bladą miała dobre kontakty. Jedyna normalna kuzynka.
— Co ci dolega? — mruknęła od niechcenia do ciotki.
— Bark. Wybity — burknęła spod przymrużonych powiek. Medyczka nie widziała jeszcze wojowniczki w tym stanie. Nie przypominała siebie z dawniejszych czasów. Nie komentowała tego jednak, po prostu zajmując się swoją robotą. Gdy już Splotka opuściła jej legowisko, zajęła się Kurzą Łapą. Wyleczyła także Końskie Kopytko, którego choroba najwidoczniej się pogarszała przez ten czas.
wyleczeni: Wiśniowa Iskra, Kamienna Gwiazda, Splątane Futro, Kurza Łapa, Końskie Kopytko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz