Zdawało się, że wszystko wraca do normy. Głodówki, ciężkie zimy i brak pomysłu na siebie. Esencja klanowego życia, a wszystko to bez Piasek która na chama przejęła ciało białej mamy. Śmieszne jednak było to, że najgorsze rude ścierwa Kamień postanowiła zostawić w klanie, podczas gdy swoją własną córkę wywaliła na zbity pysk. Chociaż kto wie? Wywalenie tych rudych pysków byłoby ryzykowne. Chociaż? Gdyby tak pozbawić ich języka i zdolności chodzenia to fajnie by tak pełzły na terenach dwunożnych, bez możliwości zrobienia rebelii. Zdawało się, że z nowym pokoleniem stare zwyczaje burzaków pójdą w zapomnienie, że to właśnie młodzi zbudują lepszą przyszłość w klanie. Ups! Fajnie się wywala i żre piach rozczarowania i zawodu, Różo? Podczas gdy Węgiel poszedł w swoją stronę, calico stanęła w miejscu, dostrzegając kociaka Tygrys, który to postanowił zwrócić na siebie uwagę.Jednak zaraz potem poczuła jak sztywnieje, patrząc z niedowierzaniem na pulchnego ziemniora, zastanawiając się, czy wszystko dobrze usłyszała. Koty przelewały się obok niej, niespecjalnie zwracając uwagę na wojownika, zaczepianego przez jakiegoś kociaka wychodzącego ze żłobka. Na kilka uderzeń serca zamarła, patrząc wprost w pysk dzieciaka, zwężając źrenice i kładąc po sobie uszy.
- Nie jestem gwiazdką - Zaczęła powoli, zmieniając ton na bardziej zimny, na pewno inny, niż przy pierwszym spotkaniu - A ten nierudy leszcz, jak go nazwałeś, jest moim bratem - Dokończyła zdanie, naciskając na ostatnie słowo. Zaraz się jednak uspokoiła, podczas wydechu licząc sobie w głowie do pięciu. Przecież to przekonanie u klucha nie wzięło się znikąd. I czemu w ogóle znał takie słowa? Z kim tym razem rozmawiał. Z Żarem? Resztą rudej hołoty umieszczonej w żłobku lub wśród uczniów?
- Kto ci takich bzdur naopowiadał - spytała już łagodniej, ale nadal poważnie - To bardzo krzywdzące przekonanie raniące uczucia innych kotów. Twoja mama byłaby naprawdę zawiedziona, gdyby to usłyszała - Dodała, zastanawiając się, czy polecenie na uczucia innych kotów i matki młodego jakoś zadziała. Szczyl wydawał się być miękki, więc może się uda?
- Powiedziała mi ta pani - Wskazał na wychodzącą z legowiska wojowników Makową Furie. - Jak to krzywdzące? Przecież to miłe. Chociaż kulwa medyczka też się lozgniewała, gdy ją skomplementowałem. A mamusia mówi zawsze, że koty lubią pochwały... - Skrzywił nosek, a Róża skrzywiła pysk, kiedy młodziak zaczął przeklinać. Posłała w stronę Makowej spojrzenie spode łba. Policzy się z nią później.
- Nie… -jak się dzieciak nazywał? No nic, użyje zamiennika - słońce. To bardzo, bardzo obraźliwe. Podobnie jak słowo na ,,k”, którego użyłeś, więc Wiśniowa Iskra miała pełne prawo się zdenerwować - Czy tłumaczy to dobrze? Ten styl wypowiedzi nie pasował do jej gardła, a jak na razie Jelon zdawał się nie rozumieć, w jakiej sytuacji znajduje się w chwili obecnej.
- To była Gepaldzia Łapa, bo ona miała takie ofujne nielude futelko - wytłumaczył jej. - Wiśniowa Iskla to gwiazdka jak ty! - I znów to samo. Kocica zamknęła oczy, marszcząc przy tym czoło. Będzie musiała sobie pogadać z Tygrysią Smugą, by lepiej pilnowała swoich leszczy i uważała z kim rozmawiają.
- To tym bardziej - odparła na wydechu, czując jak dziwnie szybko wyczerpuje jej się bateria z cierpliwością. Mimo to starała się jakoś tłumaczyć, ze spokojnym głosem - Gepard jest młoda, a poza tym posiada bardzo ładną, jasną sierść. Jak będziesz mówić tak do każdego, to w końcu zarobisz w nos, albo stracisz coś więcej, aż sprawa trafi do Kamiennej Gwiazdy. I przestań nazywać mnie gwiazdką. Malec zrobił smutną minkę, zwieszając smętnie uszka i pociągając nosem.
- A-ale... A-ale ja byłem miły! Naplawde! To nie było nic złego! Ofujny to ładny… - Kotka znów westchnęła, już trochę zrezygnowana. Czy jeśli zacznie teraz opowiadać o całym terrorze w klanie burzy, to to będzie jak puszczeniu dzieciakowi w środku nocy Obecności? pewnie tak. … Może innym razem.
- Jeśli chcesz komuś sprawić przyjemność, to możesz powiedzieć, że ma naprawdę ładne futerko, niezależnie od koloru. I nie słuchaj nigdy więcej nikogo, kto twierdzi inaczej, bo to zdrajcy i kłamcy. - Mówiąc to schyliła głowę w stronę kociaka, chcąc chwycić go za kark i zanieść do Tygrysiej, której swoją drogą wypadałoby powiedzieć o tej sytuacji. Jelonek nie protestował, będąc przez całą drogę jedynie smutnym kartoflem, którego już w żłobku odłożyła ostrożnie na miejsce, by potem opowiedzieć wszystko matce młodego, nieco ściszonym głosem licząc na to, że to coś da.
- Nie jestem gwiazdką - Zaczęła powoli, zmieniając ton na bardziej zimny, na pewno inny, niż przy pierwszym spotkaniu - A ten nierudy leszcz, jak go nazwałeś, jest moim bratem - Dokończyła zdanie, naciskając na ostatnie słowo. Zaraz się jednak uspokoiła, podczas wydechu licząc sobie w głowie do pięciu. Przecież to przekonanie u klucha nie wzięło się znikąd. I czemu w ogóle znał takie słowa? Z kim tym razem rozmawiał. Z Żarem? Resztą rudej hołoty umieszczonej w żłobku lub wśród uczniów?
- Kto ci takich bzdur naopowiadał - spytała już łagodniej, ale nadal poważnie - To bardzo krzywdzące przekonanie raniące uczucia innych kotów. Twoja mama byłaby naprawdę zawiedziona, gdyby to usłyszała - Dodała, zastanawiając się, czy polecenie na uczucia innych kotów i matki młodego jakoś zadziała. Szczyl wydawał się być miękki, więc może się uda?
- Powiedziała mi ta pani - Wskazał na wychodzącą z legowiska wojowników Makową Furie. - Jak to krzywdzące? Przecież to miłe. Chociaż kulwa medyczka też się lozgniewała, gdy ją skomplementowałem. A mamusia mówi zawsze, że koty lubią pochwały... - Skrzywił nosek, a Róża skrzywiła pysk, kiedy młodziak zaczął przeklinać. Posłała w stronę Makowej spojrzenie spode łba. Policzy się z nią później.
- Nie… -jak się dzieciak nazywał? No nic, użyje zamiennika - słońce. To bardzo, bardzo obraźliwe. Podobnie jak słowo na ,,k”, którego użyłeś, więc Wiśniowa Iskra miała pełne prawo się zdenerwować - Czy tłumaczy to dobrze? Ten styl wypowiedzi nie pasował do jej gardła, a jak na razie Jelon zdawał się nie rozumieć, w jakiej sytuacji znajduje się w chwili obecnej.
- To była Gepaldzia Łapa, bo ona miała takie ofujne nielude futelko - wytłumaczył jej. - Wiśniowa Iskla to gwiazdka jak ty! - I znów to samo. Kocica zamknęła oczy, marszcząc przy tym czoło. Będzie musiała sobie pogadać z Tygrysią Smugą, by lepiej pilnowała swoich leszczy i uważała z kim rozmawiają.
- To tym bardziej - odparła na wydechu, czując jak dziwnie szybko wyczerpuje jej się bateria z cierpliwością. Mimo to starała się jakoś tłumaczyć, ze spokojnym głosem - Gepard jest młoda, a poza tym posiada bardzo ładną, jasną sierść. Jak będziesz mówić tak do każdego, to w końcu zarobisz w nos, albo stracisz coś więcej, aż sprawa trafi do Kamiennej Gwiazdy. I przestań nazywać mnie gwiazdką. Malec zrobił smutną minkę, zwieszając smętnie uszka i pociągając nosem.
- A-ale... A-ale ja byłem miły! Naplawde! To nie było nic złego! Ofujny to ładny… - Kotka znów westchnęła, już trochę zrezygnowana. Czy jeśli zacznie teraz opowiadać o całym terrorze w klanie burzy, to to będzie jak puszczeniu dzieciakowi w środku nocy Obecności? pewnie tak. … Może innym razem.
- Jeśli chcesz komuś sprawić przyjemność, to możesz powiedzieć, że ma naprawdę ładne futerko, niezależnie od koloru. I nie słuchaj nigdy więcej nikogo, kto twierdzi inaczej, bo to zdrajcy i kłamcy. - Mówiąc to schyliła głowę w stronę kociaka, chcąc chwycić go za kark i zanieść do Tygrysiej, której swoją drogą wypadałoby powiedzieć o tej sytuacji. Jelonek nie protestował, będąc przez całą drogę jedynie smutnym kartoflem, którego już w żłobku odłożyła ostrożnie na miejsce, by potem opowiedzieć wszystko matce młodego, nieco ściszonym głosem licząc na to, że to coś da.
<Jelonek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz