Zastępca uśmiechnął się do siostrzeńca.
— Myślę, że to dobrze, że mu się postawiłeś. — odparł. — Jestem dumny z tego co usłyszałem z twojego pyska. — dodał ciszej.
Widząc niewielki uśmiech na pysku wojownika, wstał.
— Może się przejdziemy?
Rudzik położył uszy, lecz wyszedł z krzaków.
— A c-co z Zbożową G-gwiazdą? I O-ognistym Językiem? — zapytał rudy.
Niezapominajkowy Sen przejechał ogonem po grzbiecie siostrzeńca.
— Myślę, że Zbożowa Gwiazda zrozumie twoje zachowanie. — miauknął jedynie, nie chcąc na głos mówić jakim upierdliwcem jest Ognisty. — Co powiesz na spacer. Jeszcze nie uczciliśmy twojego awansu. — zaproponował. van.
Rudzik spojrzał niepewnie na wujka.
— M-myślę, że n-nie ma czego uczcić. — odparł smutno.
Van szturchnął go, posyłając mu wspierający uśmiech.
— Dla mnie jest. Chodźmy, zanim Ognisty Język i do tego się przyczepi. — zażartował, kierując łapy w stronę kładki.
Drogę zastawiła im Krucze Futro. Żółte ślepia utkwiły w jego sylwetce. Lekko zawstydzony spuścił wzrok.
— A wy gdzie? — miauknęła, unosząc ogon zaciekawiona. — Gdzie uciekacie?
Niezapominajek wyszedł na wprost. Rudzikowy Śpiew za nim.
— Na spacer. — odpowiedział zwięźle.
Kotka przywarła nagle do jego boku. Żółte ślepia zabłysły rozbawieniem - zapewne na widok jego reakcji na to. Speszony położył uszy.
— To ja też się wybieram. — ogłosiła, spoglądając niechętnie na rudego. — Idziesz, czy nie?
— Nie możesz tak się pokazać światu. — ogłosiła od razu, zauważywszy, że nie śpi. — Wielki głód wkradł się do lasu. Potrzebujemy silnego i stanowczego przywódcy, Niezapominajku.
Kocur położył uszy. Nie miał na nic siły. Najchętniej odrzuciłby to wszystko. Pozostał tu na zawsze. Jedynie zawadzał całemu światu - nikt za nim nie tęsknił. Nawet Rudzikowy Śpiew go nie odwiedził. Klanu Nocy za panowania Kruczej Gwiazdy musiało się dobrze powodzić.
Kotka zauważywszy jego nastawienie, podeszła do niego. Niepewnie spojrzał na nią.
— Nie każę ci się zmieniać. Wystarczy udawać. — szepnęła mu do ucha.
Uniosła do góry jego pysk, zmuszając do spojrzenia jej prosto w ślepia.
— Jeśli nie chcesz by historia zatoczyła koła. — wyjaśniła. — W klanie są zdrajcy. Buntownicy. Walczę z nimi od wielu księżyców. Najgorszym z nim jest Zdradziecka Rybka. — wyznała.
Zdradziecka Rybka? To imię nic mu nie mówiło. Zmartwiony spuścił wzrok. Sam nie wiedział ile księżyców tu spędził. Jak wiele zmieniło się na świecie.
— Naraził nasz klan oddając się Klanu Burzy w niewolę. Wciągnął w to twojego siostrzeńca... — westchnęła dramatycznie. — Wciąż zdaje się szerzyć swoje grono faszystów. Oczernia mnie. Oczernia twoje dzieci... Myślę, że może i próbować nas zabić. Cała nadzieja w tobie, Niezapominajkowa Gwiazda. Musisz wziąć się w garść. Inaczej umrą wszyscy, których kochasz. — oznajmiła bezdusznie, wysuwając pazury.
Skrzywił się z bólu. Spuścił spojrzenie. Krucza puściła go. Odeszła na krok, by zmierzyć go smutnym spojrzeniem. Jej ogon nerwowo krążył w powietrzu.
— Nie chce umierać. Jaskier, Kurka, Łoś czy Mróweczka też. Nie możesz być wiecznie egoistą. Nie możesz nas wiecznie odrzucać. — pisnęła, zalewając się łzami.
Poczuł jak coś w nim pęka. Nie mógł znieść tego widoku. Zagryzł wargi.
— Postaram się. — obiecał cichym głosem.
Żółte ślepia spojrzały na niego ostro. Powietrze stało się cięższe.
— To może nie wystarczyć. — odrzekła oschło.
Zrobiła krok w jego stronę. Potem drugi. Czuł jak futro staje mu dęba. Łapy drżą.
Była oszałamiająca w swojej obsesji.
— Co mam zrobić? — wyszeptał.
Uśmiechnęła się, unosząc dumnie brodę do góry. Ciarki przeszły mu po grzbiecie.
— Oddać się mi. W zupełności. — miauknęła, łapiąc zębami za jego ucho. — Wszystko. Każde swoje słowo. Każdy gest. Pozwól, że zadecyduje za ciebie.
Zabrakło mu słów. Jedynie spoglądał wpatrzone w niego żółte ślepia. Niczym Jego. Tego, o którym tak bardzo próbował zapomnieć.
Czy mógł na to pozwolić?
— Niezapominajku? Decyzja. — zażądała.
Niechętnie kiwnął łbem. Nie miał sam siły nieść tego. Nie miał siły decydować. Ciężar odpowiedzialności za cały klan zawsze go przygniatał. Przerażał. Spędzał sen z powiek. Aż w końcu go przerósł. Sprawił, że ich klan stał się ruiną. A on sam trafił tu na długie księżyce. Nie mógł pozwolić dalej na to.
Aby wszystko zatoczyło koło.
*po akcji z Kminek z dzień-dwa*
— Dobrze cię widzieć. — powiedział jedynie, kierując spojrzenie na siostrzeńca.
<rudzik :< ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz