Mówiąc szczerze nie spodziewał się wizyty Gąsiora, ale miło było znowu widzieć młodzika. W przeciwieństwie do większości jego pokolenia, on miał trochę więcej oleju w mózgu.
— Wejdź, Gęsia Łapo — pozwolił uczniowi wejść do środka, jak zwykle swoim zimnym głosem. — Co cię do mnie sprowadza?
— Porozmawiać — odparł, próbując powstrzymać szalenie bijące serce. — O moim bracie — dodał zaraz. — Jak wiesz... Mroczna Gwiazdo... — nowe imię czarnego wypowiedział z czystą radością i dumą. — Przebiśniegowa Łapa ma problemy ze wzrokiem. Chciałem wiedzieć czy... to jakoś wpłynie na jego ocenę podczas mianowania na wojownika. Bo z jednej strony nie nasza wina, że ta ślepa dupodajka postanowiła się puścić, zaś z drugiej... — tu głos mu zadrżał.— co to za wojownik, który nie ma w pełni sprawnego wzroku.
Liliowy uczeń spuścił łeb. Przywódca skierował na niego wzrok.
Gęsia Łapa miał praktycznie wszystkie dobre cechy. Odwagę, gotowość do walki, gdy było trzeba nie pierdolił się w tańcu. Nie miał także wątpliwości, że kocur byłby w stanie podnieść na kogoś łapę, zważając na kiełkującą w nim nienawiść do matki.
A ten gówniak... Jego brat. Cóż, osłabiał go, najprościej to ujmując. O ile jakimś cudem nie nauczy się żyć ze ślepotą, będzie balastem dla klanu, a takich jednostek Mroczny nie miał zamiaru tolerować w żadnym stopniu.
— Widzisz, Gęsia Łapo, niektórzy mają to szczęście urodzić się zdrowi, a inni już niekoniecznie. Z punktu widzenia przywódcy, który musi dbać o to, by klan nigdy nie upadł, niepełnosprawny wojownik to bezużyteczny wojownik. Życie klanowe opiera się na tym, by coś dla tego klanu robić. A co zrobi twój brat, jeśli będzie ślepy? — zadał to pytanie. Chociaż ton jego głosu był jak zwykle chłodny, w rzeczywistości, zależało mu na tym, by Gąsior wyrósł na dobrego wojownika. Miłość go osłabiała, powodowała, że chciał oszczędzić kota tylko dlatego, że jest z nim spokrewniony. A już jeden morał znał z ważnej lekcji Jastrzębiej Gwiazdy. Miłość to cholernie zgubne i żałosne uczucie, które może co najmniej sprowadzić na dno. Przez tego kaszojada Gąsior stawał się słaby, a nie mógł być. Zastanawiał się jak to ująć, by przekonać kocurka, jednocześnie nie mówiąc tego dosadnie. — W życiu czasami nie ma jedynej słusznej decyzji. Musisz poświęcić jedno. Rodzinę dla klanu, lub klan dla rodziny. A wiesz, że życie wielu jednostek jest ważniejsze od życia jednej jednostki. Zatem jeśli Przebiśniegowa Łapa nie będzie sobie radził, przestanie być pożyteczny dla klanu. ALE, jeśli nauczy się żyć ze swoją niepełnosprawnością, będzie mógł zostać pełnoprawnym wojownikiem. Wszystko zależy od niego. Zawsze pozostaje też opcja zostania medykiem, lub pomagania klanowi w mniejszych obowiązkach.
Liliowy tonkij podniósł niepewnie łeb, gdy lider skończył mówić.
— Rozumiem... A, jeśli mogę wiedzieć, czy dopóki Przebiśnieg będzie chciał służyć klanowi i faktycznie coś dla niego robić, a przy tym radzić sobie ze swoimi obowiązkami, to nic mu się nie stanie? Będzie mógł spokojnie funkcjonować w klanie?
— Oczywiście. Tak jak mówię, działalność klanu opiera się na pracy klanowiczy. Jeśli Przebiśnieg będzie służyć klanowi, jest bezpieczny. Nie musisz się martwić. Jestem pewien, że twój brat nie stoczyłby się tak samo jak matka, by wylądować u starszych. Cis była tchórzem, dla Przebiśniegowej Łapy zawsze jest nadzieja. — zapewnił, chrząkając pod nosem.
— To dobrze. Dziękuję, Mroczna Gwiazdo — odparł kocurek.
Lider wyczuwał nerwy u młodszego i mu się to nie podobało. Powinien przestać przejmować się tak bratem. Gdy zaczynasz troszczyć się o kogoś bardziej niż o siebie, to ty skończysz na dnie. Prosta zasada, którą Mrok się kierował. Nawet synowi nie pozwalał na zbyt wiele. Kochał bachora, ale nie na tyle, by pozwolić się omamić.
Po chwili milczenia uczeń znów się odezwał.
— Mroczna Gwiazdo, wybacz jeśli zajmuję ci czas, ale mógłbyś opowiedzieć mi jeszcze o Mrocznej Puszczy? — spytał. — To znaczy, słyszałem pod ich adresem wiele przekleństw, a naprawdę nie sądzę, by byli tak źli, jak co niektórzy mówią. Pewnie ni chuja warte jest takie gadanie, że koty stamtąd są zwodnicze i całkowicie złe.
Białoczarny kocur zaśmiał się gardłowo na to pytanie. Już widział kolejnego kandydata na dołączenie do ich kultu.
— Otóż, koty się okropnie mylą co do nich — odparł lider spokojnie. — Mroczna Puszcza jest przepełniona samobójcami. Kotami, które chciały po prostu odpocząć... Jest tam wiele dusz, które w rzeczywistości nie zrobiły nic złego. Widzisz, Gwiezdni są cholernie niesprawiedliwi. Tak było zawsze i tak jest teraz. Podzielili sobie zaświaty na te dla złych kotów i te dla dobrych. Ale świat nie ma dwóch barw, nie ma złych i dobrych kotów. A powiem ci nawet więcej - każdy z nas jest zły w jakiejś części. Zło, którym koty uwielbiają określać brutalniejsze uczynki, jest w rzeczywistości siłą. A dobro, w większości po prostu tchórzostwem. Koty w Mrocznej Puszczy są naprawdę mądre, Gęsia Łapo. Potrafią naprowadzić koty na właściwą ścieżkę. Myślisz, że co doprowadziło mnie na miejsce, w którym teraz się znajduję? Ano właśnie. Wiara. Dla wielu to szaleństwo wierzyć w Mroczną Puszczę, ale powiem ci, młody, że to lepiej niż słuchać się Klanu Gwiazdy. Miejsce, Gdzie Brak Gwiazd, to przede wszystkim miejsce dla silnych kotów, które nigdy nie doczekały się zrozumienia ze strony otoczenia. Mają tam naprawdę dużą władzę. Mogą opętywać koty i szeptać do nich. A nawet ukazywać się w snach. Mój mentor, dawny przywódca, trafił tam po śmierci. A był dla mnie cholernie ważnym kotem, który był dla mnie wzorem do naśladowania. Wychował mnie jak ojciec, z pewnością lepiej niż mój biologiczny, którego nawet nie znam — fuknął. — To by było głupie, znienawidzić kogoś tylko za to, że tam trafił. Nie sądzisz? Jesteś młody, nie daj się zwieść regułom, które są ci wpajane. Klan Gwiazdy chce nami zawładnąć. Byśmy byli jak maszynki do wykonywania rozkazów. A przecież sam jesteś władcą swojego życia.
Skończył mówić, kierując na niego wzrok.
<Gąsior?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz