Kruk stał wyprostowany, cały czas patrząc na kotkę.
- Ja też nie sądziłem, że spotkam kogoś z innego klanu - mruknął obojętnie. Może gdzieś w środku był zaskoczony widokiem obcego kota, akurat kiedy uczył się węszyć i rozpoznawać zapachy, jednak nie okazywał tego.
Jego błękitne, chłodne oczy wpatrywały się w kotkę, analizując ewentualne ruchy z jej strony.
- Kogoś z innego klanu? To ja! Łasica! Twoja siorka? - syknęła do niego. - Obudź się durniu w końcu ze swojego zimowego snu.
Krucza Łapa zmarszczył brwi. Jego siostra? Ostatni raz widział ją, kiedy byli dziećmi. Wtedy któregoś razu po prostu zniknęła, nie wracając do obozu. Kruk nigdy nie interesował się rodzeństwem, może dlatego słabo pamiętał tą osobniczkę.
- Nie przypominam sobie, żebym miał siostrę w obcym klanie. - Szepnął do siebie.
- Udowodnij. - Oznajmił chłodno.
- Pogrzało cię?! Nie będę Ci nic udowadniać, jak masz mózg to będziesz mnie pamiętać! - Warknęła.
Kruk patrzył na nią jak na wariatkę. Może i mówiła z sensem, jednak on też miał swój rozum i nie zamierzał dać się oszukać jakiejś pierwszej lepszej, że jest jego siostrą.
Kotka zmarszczyła brwi, patrzyła chwilę na niego, a potem westchnęła.
- Eh, niech Ci będzie. - mruknęła niechętnie. - Nasz brat to Mróz. Mroźna Wichura.
Kruk patrzył podejrzliwie. Pamiętał brata o imieniu Mróz. Widocznie przez te wszystkie księżyce pewnie został wojownikiem, w którymkolwiek klanie był.
- Skoro jesteś moją siostrą, to co robisz w innym klanie? Jesteś zdrajczynią?
- Zdrajczynią?! Ty jesteś zdrajcą bo się tu nawet nie urodziłeś. - Odparła ostro.
- Co ty pierdolisz?
- Kolejny się znalazł... Nie należysz do nich, najchętniej by cię zabili. W końcu jesteśmy bachorami zdrajczyni. - Wyjaśniła.
Kruk nie mógł powiedzieć, że się tego spodziewał. Jeśli jej wierzyć, byli znienawidzeni. Dzieci zdrajcy, naznaczone potomstwo, od urodzenia wytykani. Kruk nigdy tego nie doświadczył. Nie mówił oczywiście, że nikt go nie obgadywał za plecami, co szczerze go nie obchodziło.
- Łżesz. Nic mi o tym nie wiadomo.
- Ah, pewnie nikt ci nie powiedział, żeby nie było ci przykro.
Zacisnął zęby. - Nie bądź taka mądra. - Powiesz mi o tym więcej? - Dodał po chwili namysłu.
- Już ci powiedziałam. Jesteś synem zdrajczyni, tak jak ja i reszta. - mruknęła niechętnie po czym zlustrowała go spojrzeniem. - Urodziłeś się w Klanie Wilka, później matka nas wyniosła na tereny klifiaków. Mogliśmy tu zginąć. - wypluła. - Masz szczęście że liżą ci tam tyłek.
- Nikt mi nic o tym nie mówił - stwierdził.
- A myślisz, że dlaczego? Rusz tym pustym łbem Kruk. I tak już cię tam pewnie nikt nie lubi, ale boją się to pokazać. - uśmiechnęła się złowieszczo.
- Skoro się boją, to nic mi nie grozi. - Wysunął pazury. - Nie daję sobie w kaszę dmuchać.
- Pokazujesz pazurki siostrze tak? Sądzisz, że jesteś na tyle silny by w razie co powstrzymać mój atak? No pochwal się, jak się teraz nazywasz, bo chyba nie wmówisz mi, że dalej jesteś Kruczą Łapą! - syknęła.
- Kto mówił, że pokazuje pazury tobie? - Syknął. - Nie jesteś dla mnie żadnym przeciwnikiem. Za kogo ty się uważasz?
- Za kogoś lepszego od ciebie. Ot co. - splunęła na ziemię wysuwając pazury. - Dalej, pochwal się Kruczy...?
- Oczywiście, że nazywam się Krucze Pióro. - Skłamał z pewnością siebie. - Myślisz, że upadłym na tyle nisko, by być dalej uczniem? Nie żartuj sobie. - Wbił pazury w ziemię, machając ogonem.
Może byli rodzeństwem. Łączyły ich więzy krwi, ale na pewno nie przyjazne stosunki.
- Skoro jesteś wojownikiem... - zaczęła z cynicznym uśmieszkiem. - przydałbyś się nam. Nigdy nie jest za późno, aby wrócić do rodziny.
- Jeśli cała nasza rodzinka jest tak sympatyczna jak ty, to podziękuję - burknął.
- Nie jesteś ani trochę lepszy. - burknęła pod nosem.
- Odezwała się, najlepsza z nas. - Przewrócił oczami. - Zastanowię się.
Usiadła i zadarła nos do góry.
- Phi. Może coś z ciebie jeszcze będzie. - dodała.
- Przymknij się. Jeszcze jakieś wielce błyskotliwe uwagi?
Uniosła brew w jawnym szoku.
- Nie wiedziałam, że klifiaki uczą cię pyskowania, z tego co kojarzę same tam ciepłe kluchy. Może poza Lamparcim Rykiem...
- W końcu nie pochodzę od nich - zrobił krok w przód, a w jego oczach tańczył chłód. - Jestem wyrzutkiem, tak jak ty. Dzieci zdrajcy, czyż nie?
Pokręciła ze zdumieniem łbem.
- Jesteś wyrzutkiem, ale tylko ty i Mróz. Ja z Chłodem znów jesteśmy u siebie, a nasza matka? Dla nas to już przeszłość.
Przewrócił oczami.
- Dobrze mi tak. Nikt mnie nie zaczepia. - odparł. - przemyślę twoją propozycję powrotu do klanu. Na razie zostanę tutaj.
- Jak tam sobie chcesz Kruk. - odparła obojętnie. - Ja się będę już zmywać, może się kiedyś znowu spotkamy.
- Nie będę czekać - zmrużył oczy.
Patrzył, jak kotka odchodzi. Zamyślił się chwilę. Dlaczego akurat teraz na nią wpadł? Czy to znak? Czy powinien wracać do swojego rodzimego klanu? Nigdy o tym nie myślał, że nie znał matki, zapomniał ojca, rodzeństwa. Co prawda nie minęło wiele księżyców, jednak Kruk nigdy nie przywiązywał do nich uwagi. Wszelkie plotki klanowe go omijały, bo Krucza Łapa nie był chętny do siedzenia wśród kotów. Na zgromadzenia również nie chodził, także nie mogli spotkać się wcześniej.
Chłodny wiatr sprawił, że powrócił na ziemię.
Rozejrzał się ostatni raz, postanawiając wracać do klanu.
Czuł, że to nie było przypadkowe spotkanie. Gwiezdni, lub ktokolwiek tam na górze jest, miał jakiś plan. Pytanie tylko jaki? Może chcieli by Kruk dowiedział się prawdy, znienawidził Klifiaków i wrócił do Wilczaków?
Stawiając wielkie kroki w śniegu, zastanawiał się głęboko nad tym, co ma począć. Na pewno na pierwszy ogień idzie ukończenie treningu. Musiał zdobyć oficjalnie imię wojownika, by, gdy spotkają kiedyś się z siostrą na zgromadzeniu, nikt nie mówił do niego per "Krucza Łapa". Wszystko szlag by trafił.
Kruk ogonem odgarnął śnieg z frustracji. Był wkurzony, bardzo wkurzony. Nawet nie tym, że tak długo był uczniem, tylko zarozumiałością swojej siostrzyczki, którą miał chwilami ochotę pobić, jak za dzieciaka, kiedy pojedynkowali się w żłobku. Westchnął głośno.
Dotarł do obozu, łapy od razu kierując w stronę legowiska uczniów, gdzie, bez kolacji, leżał i miał wszystkich w nosie.
<Łasica?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz