*Dawno temu*
Położyła uszy, w marnej próbie ściszenia dźwięku wiatru, ograniczenia dyskomfortu, spowodowanego wpadaniem powietrza do kanału. Podmuchy biły ją w pysk, sprawiając, że mrużyła oczy i spod powiek wyciekały jej łzy.
Stanie w zimnej, ruchomej rzece nie było ani trochę przyjemne. Jak miała atakować mentora, poruszając się pod prąd?
Spróbowała oderwać dwie przednie łapy od powierzchni, chcąc uczepić się kocura i zepchnąć go pod wodę. Od razu zachwiała się do tyłu i spanikowana czepiła się kocura pazurami, trzymając się jego futra jak koala, ponad mokrą cieczą.
– Spokojnie – miałknął, powoli ją odczepiając. Gdy stanęła wszystkimi łapami, przeszedł kawałek za nią.– Próbuj jeszcze raz, jeśli odpłyniesz, to cię złapię.
Chwilę zajęło jej zebranie się na odwagę. Powtórzyła atak na niewidzialnym wrogu, balansując tylnymi łapami. Robiła maleńkie kroczki, we wszystkie strony, łapiąc równowagę.
Nie podobało jej się to. Woda była niepokojąca. Taki materialny wiatr, tylko on nie mógł utopić czy porwać. Nie wytracał tak z równowagi, chociaż czasami zwiewał kilka kroków w bok lub tył.
Poleciała do tyłu, nie mając szansy na odwrócenie się. Głowa wpadła jej do rzeki. Spanikowana zaczęła na ślepo machać łapami, czując, jak jej ciało jest niesione przez prąd. Woda przelała jej się w nos i środek pyska, czuła ją zamiast wiatru w uszach. Szczypała w oczy.
Zatrzymała się na czymś stabilnym, co wyciągnęło ją na powierzchnię i trzymało nad taflą. Chwilę zajęło jej dotarcie do świadomości, by przestać się wić.
– Widzisz? Poszło znacznie lepiej. Trochę wiary w siebie! – pochwalił, gdy mogła ustać na drżących łapach.
Wiara w siebie jej dupy nie uratuje przed utonięciem.
– To następnie nauczymy się…
Położyła uszy, w marnej próbie ściszenia dźwięku wiatru, ograniczenia dyskomfortu, spowodowanego wpadaniem powietrza do kanału. Podmuchy biły ją w pysk, sprawiając, że mrużyła oczy i spod powiek wyciekały jej łzy.
Stanie w zimnej, ruchomej rzece nie było ani trochę przyjemne. Jak miała atakować mentora, poruszając się pod prąd?
Spróbowała oderwać dwie przednie łapy od powierzchni, chcąc uczepić się kocura i zepchnąć go pod wodę. Od razu zachwiała się do tyłu i spanikowana czepiła się kocura pazurami, trzymając się jego futra jak koala, ponad mokrą cieczą.
– Spokojnie – miałknął, powoli ją odczepiając. Gdy stanęła wszystkimi łapami, przeszedł kawałek za nią.– Próbuj jeszcze raz, jeśli odpłyniesz, to cię złapię.
Chwilę zajęło jej zebranie się na odwagę. Powtórzyła atak na niewidzialnym wrogu, balansując tylnymi łapami. Robiła maleńkie kroczki, we wszystkie strony, łapiąc równowagę.
Nie podobało jej się to. Woda była niepokojąca. Taki materialny wiatr, tylko on nie mógł utopić czy porwać. Nie wytracał tak z równowagi, chociaż czasami zwiewał kilka kroków w bok lub tył.
Poleciała do tyłu, nie mając szansy na odwrócenie się. Głowa wpadła jej do rzeki. Spanikowana zaczęła na ślepo machać łapami, czując, jak jej ciało jest niesione przez prąd. Woda przelała jej się w nos i środek pyska, czuła ją zamiast wiatru w uszach. Szczypała w oczy.
Zatrzymała się na czymś stabilnym, co wyciągnęło ją na powierzchnię i trzymało nad taflą. Chwilę zajęło jej dotarcie do świadomości, by przestać się wić.
– Widzisz? Poszło znacznie lepiej. Trochę wiary w siebie! – pochwalił, gdy mogła ustać na drżących łapach.
Wiara w siebie jej dupy nie uratuje przed utonięciem.
– To następnie nauczymy się…
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz