Zajmował się sobą. Dokładnie to gryzł kulkę mchu, wyobrażając sobie, że to posiłek, który właśnie złapał jako wojownik. Zielona roślinka była tak pociumkana, że w pewnym momencie zaczęła się sypać. Nie przejął się tym, odrywając kolejny kawałek posłania, by skleić uszkodzenie. No i właśnie wtedy poczuł popchnięcie, przez co skończył na grzbiecie. Próbował z całych sił się przekręcić, lecz było to takie trudne!
— No zarycz no — rzuciła siostra jakby od niechcenia, obserwując jego walkę o przekręcenie się na brzuch.
Rzucił jej niezadowolone spojrzenie. No co ona robiła! Jak zawsze psuła zabawę! To nie było wcale śmieszne! Pisnął na nią zły, majtając łapkami, zwracając uwagę mamy. Ta pomogła mu wrócić na łapki, za co był jej wdzięczny. Kocię nie wyglądało na zadowolone z tego czynu, ale miał to gdzieś. Podszedł do szylkretki z bojowym wyrazem pyszczka.
— Sama lycz! Tak nie wygląda zabawa!
— A co, nie umiesz pulpecie? — mruknęła, zwracając się w stronę brata, który nadął policzki oburzony. Diament w złowieszczym uśmiechu pchnęła go ponownie, obserwując jak kula tłuszczu toczy się po kociarni — Sam lycz sobie — przedrzeźniała sposób, w jaki mówił.
Pisnął znów zły, zatrzymując się kawałek dalej. Nie był żadną kulką mchu, by go tak turlać! Mama powinna dać jej karę! Na szczęście po tym toczeniu się, nie skończył ponownie na grzbiecie. Wstał na łapki i podszedł do siostry, która bardzo dzisiaj rozrabiała.
— Ja nie będę! I nie tullaj mnie, bo powiem mamie!
— Mówi się karę, cieloku — prychnęła, obserwując jak się wścieka. Kotka popchnęła go swoją klatką piersiową, zmuszając do cofnięcia się — No dawaj, naskarż na mnie.
Przez chwilę się zawahał, gdy ta tak na niego naparła. Jednak szybko wyrzucił z głowy takie myśli. Zrobi to! Właśnie tak! Nie będzie się śmiać z jego sposobu mówienia, ani go popychać jak mech!
— Mamo! — zawołał, tuptając do kotki ze smutnym wyrazem pyszczka. — Diament lozlabia! — poskarżył się jej.
<Diament?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz