- Hej... możemy porozmawiać? - zapytał, kładąc po sobie uszy
Chciał rozmawiać? Ciekawe o czym... Przez ostatnie kilka dni nie zamienili z sobą słowa, przez to co odwalił rudy van.
- Co chcesz?! - rzuciła. - Nie widzisz, że nie mam humoru? - Splunęła na ziemię dalej obrażona, a brak zwierzyny tylko podwoił negatywne emocje. - Właśnie widzę... Chciałem cię przeprosić. Za swoje zachowanie i słowa. Miałaś rację, że nie potrafię myśleć... - miauknął ze skruchą.
Arlekinka stanęła w miejscu słysząc te słowa a jej pysk przyozdobił tryumfalny uśmiech.
- Cieszę się, że zrozumiałeś. - miauknęła ze stoickim spokojem, choć w duszy jej wręcz śpiewało.
- Tak... zrozumiałem. Głupio mi teraz z tego powodu. Postanowiłem, że wezmę się za siebie. - wyjaśnił jej, po czym zaraz dodał. - To wybaczysz mi?Miała ochotę przetrzymać go w stanie zwątpienia, jednak zrezygnowała z tego, gdy tylko wyobraziła sobie jak ten znowu się oburza i podskakuje.
- Wybaczam. - mruknęła obojętnie.
Kocur odetchnął z ulgą i niepewnie się uśmiechnął.
Kocur odetchnął z ulgą i niepewnie się uśmiechnął.
- Cieszę się. Wiesz... tak sobie myślałem... - motał się. - Może... pomogłabyś mi, być takim jak ty?
Kocica uśmiechnęła się złowieszczo, w jej myślach już malowały się różne scenariusza jak tu nabić się z brata. Miała ochotę się zemścić, jednakże skoro przyszedł do niej pełen skruchy może w końcu zmądrzał.- Aaaa co konkretnie chciałbyś umieć? - przysunęła się bliżej brata trącając go puszystym ogonem.
- No... być taki jak ty. Nie wiem... By nie przynosić zawodu czy coś.- To bardzo proste! - Mruknęła radośnie - słuchaj się ojca, koniec. - dodała pustym głosem. - A i dokładnie dbaj o swoje futro!
Ten tylko prychnął i przewrócił oczami. - Przecież zawsze się go słuchałem. No może nieco się buntowałem, ale mimo wszystko słuchałem - wyjaśnił. - O futro? A co mi da dbanie o futro? Jakoś trudno mi uwierzyć, że to takie proste...
- Ja się nie stawiałam i nigdy mi nie wlał. No może ten jeden raz... - miauknęła nerwowo. Ciągle pamiętała jaką szopkę odstawiła na inicjacji w kulcie.- Też to mnie zdziwiło. Ale odkąd został liderem, to ego wystrzeliło mu w kosmos i stał się bardziej drażliwy. - mruknął.
- No może trochę. - przyznała bratu rację. Na te słowa wojownik otarł się o nią głową. - Czy się przesłyszałem, czy przyznałaś mi rację? - Uśmiechnął się do niej cwaniacko.
- No tak, raz nie można się z tobą zgodzić bo już się pysznisz Chłód. - przewróciła oczami.- Wcale się nie pysznie. - miauknął. - Chociaż czy to źle? Ty też się pysznisz, więc naśladuje ciebie.
- E tam - machnęła kitą. - Tobie to jeszcze do mnie daleko. Jednak nadal był irytujący.
<Chłodny braciszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz