Dotarł do kosza ledwo co. Wszedł do zacienionego wnętrza, rozkładając się na kawałkach, szeleszczącego, czarnego worka, który służył mu za posłanie. Brzuch nadal mu doskwierał, więc zwinął się w kulkę. Musiał to wytrzymać, musiał. Zacisnął oczy, drżąc. Okropna Pora Zielonych Liści. Czemu musiało być tak duszno i gorąco? Ledwo co łapał oddech. Może trzeba było zostać nad wodą? Nie... Tam grasowały często psy wraz z Wyprostowanymi. Chwila czasu i na pewno skończyłby martwy. Musiało mu starczyć to co miał.
Księżyc ostatnimi czasy wschodził bardzo późno. Nie wiedział czemu, lecz noc stale się skracała. Wolał ją, bo robiło się chłodniej, a powietrze było rześkie. No i miał swojego przyjaciela, z którym mógł porozmawiać.
Przekręcił się na drugi bok. Tak bolało... I trwało tak to przez kolejne uderzenia serca, do czasu aż nie nastała noc. Wtedy też wszedł na drżących łapach, smakując nowe zapachy przyniesione przez wiatr. Nadal źle się czuł, jednak było lepiej niż wcześniej. Spojrzał na srebrny glob, który wyłonił się zza chmury.
- No co tak na mnie patrzysz, co? - prychnął. - Musiałem coś zjeść. Nie żałuję, że za taką cenę. - Widząc jego spojrzenie, pokręcił głową. - Oj, nie pouczaj mnie już. Ty tylko się lenisz tam w górze. Ale nie martw się. Kiedyś dołączę tam do ciebie i zleję ci kuper! - Uśmiechnął się, a widząc jak przyjaciel tylko wzdycha i zsyła na niego wietrzyk, parsknął. - Zobaczymy! - Wstawił mu język.
Co jak co, ale księżyc mógł chociaż raz mu odpowiedzieć w bardziej jasny sposób. Trudno było zrozumieć te jego znaki. Jednak lubił go. Kto jak nie on, wiedział o wszystkim co działo się w jego życiu?
- To idę na polowanie, idziesz ze mną? - zapytał.
Słysząc wyobrażoną zgodę, ruszył powoli przed siebie. Polowanie jednak nie należało do prostych. Nie miał pojęcia jak to się robi. Próbował, a jak, gdy tylko dojrzał uciekającą mysz. Zawsze kończyło się to jego porażką. Raz nawet złapał kontuzję, lecz najwyraźniej to było tylko stłuczenie, bo na następny dzień minęło. Pamiętając o tym, postanowił wybrać się z powrotem do wielkich kubłów. Wyprostowani musieli wyrzucić ponownie coś smakowitego. Oby tylko nikogo nie spotkał. Musiał być ostrożny.
- Jak kogoś zobaczysz to mnie informuj - rzucił jeszcze do księżyca, kuśtykając w ciemną noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz