– Znalazłem jedzenie! – pochwalił się, dumnie podnosząc ogon.
Spojrzał kątem oka na opakowanie, które przyniósł kot. Kulejąc, podszedł i zajrzał do środka, a widząc co takiego upolował, aż skrzywił nos. Przecież tam były same resztki po kurczaku! Na dodatek ogołocone do cna! Naprawdę zaczął wątpić w poczytalność tego kocięcia. Nikt się tym nie naje, nie wspominając, że Śruba i jego paczka, będą bardzo na nich źli. Mijał przecież termin, w którym mieli przyjść po haracz.
- Ty mysi móżdżku! To nazywasz jedzeniem? - Wskazał mu opakowanie.
Kociak nie za bardzo widziało o co mu chodziło. Zajrzało do środka i zamrugało zdziwione.
- Nie da się tego zjeść? - palnęło.
Miał ochotę im przylać porządnie po pysku. Wyciągnął kość i wsadził mu do pyska.
- No dalej. Zjedz to jak takiś mądryś - syknął na niego, jeżąc sierść.
Byli w totalnej dziurze. Już po nich. Musieli szybko coś skombinować, bo inaczej...
Usłyszał ich głos, gdy wynurzyli się zza zakrętu. Mieli przechlapane. Czas najwidoczniej już dobiegł końca. Samotnicy widząc ich we dwójkę, coś do siebie powiedzieli. Miał ochotę nawiać, skryć się, lecz było to bezsensowne. Dogoniliby go i zlali na kwaśne jabłko. W sumie... pewnie i tak to zrobią, więc ze zwieszoną głową, oczekiwał na kolejne piekło.
- Wypłosz, no, no, no widzem, że masz koleżankę - zaśmiał się do nich paskudnie Śruba. - Przedstawisz nas?
Otworzył pysk, ale go zamknął widząc jak Skaza radośnie podchodzi do kocurów, nieświadome zagrożenia.
- Jestem Skaza, miło mi poznać! Mieszkam z Wypłoszem! Właśnie mieliśmy jeść! Chcecie się przyłączyć? - palnęło.
- Jasne - Cegła podszedł i zajrzał do worka, a widząc kości, skrzywił nos. - Coś czuję, że nie najemy się chłopaki.
Gulasz i Farfocel już skupili na nich wzrok, otaczając ich, by nie dali nogi. Jeden z nich przycisnął go do ziemi, a drugi zrobił to samo ze Skałą.
- Wypłosz. Ja taki miły dla ciebie. Daje ci tu mieszkać, a ty odpłacasz się czymś takim? Nie kapiszi do ciebie, co mówiłem? - zbliżył się Śruba, wysuwając pazury.
Skulił się tylko, patrząc na starszego, który zatrzymał się tuż przed jego nosem.
- To ich wina! - Wskazał na Skazę. - Zjadł mi wszystko co dla was uzbierałem, a teraz przyniósł to, bym nie zauważył! - miauknął, czując rozlewający się po ciele strach.
- Ich? - Samotnik spojrzał na kociaka. - W takim razie, oboje zostaniecie ukarani. I Wypłosz - pochylił się nad nim, kręcąc głową. - Jak tak dalej pójdzie, zrobimy się bardzo niemili. Stracisz drugie oczko, co ty na to? Nie będziesz nas widział, ale wrażenia pozostaną.
Zadrżał na tą groźbę. O nie. Nie chciał tak skończyć! Zacisnął pysk, czując łzy w oku. Śruba widząc to, dał znak swoim kompanom. Ból ponownie rozszedł się po jego ciele, a ich krzyk odbił się po okolicy.
<Skaza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz