Zielone ślipia mierzyły ją zmartwionym spojrzeniem. Żałowała, że inne nie mogły na nią tak spoglądać. Łapy za trzęsły się pod wpływem silnych emocji. Wspomnienia tamtego dnia wciąż w niej siedziały. Nie potrafiła siedzieć w kociarni. Świadomość, że to wszystko było prawdą była zbyt ciężka Wciąż głupio próbowała wmówić sobie, że to kłamstwo. Zły sen. Nocna zmora, która minie wraz ze wschodem słońcem. Pomimo że tak wiele wschodów słońca już minęło.
Łzy uderzyły o ziemię.
Łzy uderzyły o ziemię.
— Mam kogoś zawołać? — zapytał zdezorientowany.
Wilcza pokręciła łbem. Nie mogła sprawiać więcej problemów swoim najbliższym. Już zbyt wiele przez nią wycierpieli. Była ciężarem, który ciągle ciągnął ich w dół. Nie mogła ich znów męczyć.
Nagły kaszel wyrwał się z pyska kotki. Męczący i suchy. Nie pozwalający zaczerpnąć powietrza. — Jesteś chora. — sama nie wiedziała czy to pytanie czy stwierdzenie.
Każdy wiedział, że było z nią coś nie tak.
— Byłaś z tym u Jeżowej Ścieżki? To nie brzmi dobrze. — miauczał wojownik.
Wilcza położyła uszy. Nie chciała tam wracać. Nie po tym co ostatnio usłyszała od medyka.
— Ja też nie lubię ziółek, ale czasem trzeba się przemóc. — mruknął na pocieszenie. — No chodź, najwyżej razem gdzieś je zakopiemy, gdy Wiśniowa Łapa nie będzie patrzeć.
Siwa coraz mniej wiedziała jak z tego uciec. Niebieski się nie wycofywał. Nie zniechęcał jak większość. Nie wiedział, że była klanową zmorą? Wariatką Klanu Burzy. Pasożytem społecznym.
Dlaczego jeszcze jej nie zostawił?
Niebieski wesoło podreptał do przodu. Nie wiedziała za bardzo co zrobić. Uciec? Zbyt szybko znów ją znajdzie. Nie miała gdzie uciekać. Narobi szumu wokół siebie. Kolejnego. Nieprzychylne spojrzenia i szepty na jej widok już stanowiły codzienność. Codzienność, z którą sobie nie radziła. Nie była wstanie znieść kolejnej sprawy kręcącej się wokół niej. Niechętnie i ze spuszczonym łbem podążyła za nim.
Dlaczego jeszcze jej nie zostawił?
Niebieski wesoło podreptał do przodu. Nie wiedziała za bardzo co zrobić. Uciec? Zbyt szybko znów ją znajdzie. Nie miała gdzie uciekać. Narobi szumu wokół siebie. Kolejnego. Nieprzychylne spojrzenia i szepty na jej widok już stanowiły codzienność. Codzienność, z którą sobie nie radziła. Nie była wstanie znieść kolejnej sprawy kręcącej się wokół niej. Niechętnie i ze spuszczonym łbem podążyła za nim.
* * *
Zielony kaszel. Diagnoza Jeżowej Ścieżki. Kwarantanna. Znów wylądowanie we żłobku. Zaciekawione jak i pogardliwe spojrzenia znów skierowane w jej stronę. Czuwający nad nią zamartwiony brat. Słowa Szczypiorkowej Łodygi, że dupodajka Klifiaków prawdopodobnie celowo próbowała roznieść choróbstwo po klanie. Wilcza leżała skulona z mocno przyciśniętymi uszami do łba. Nie mogła tego znieść. Mogła umrzeć. Lub pasożyty w niej.
Lecz zielone ślipia znów ją uratowały, jak i zniszczyły.
Całej jej życie krążyło wokół nich.
"Jesteś bohaterem, uratowałeś ją. Nawet nie wiem jak ci dziękować." - słowa brata wypowiedziane do kocura głucho odbijały się w jej łbie. Był bohaterem, a ona ścierwem, które znów osłabił ich klan. Które znów prawie go zniszczyło.
Kroki.
Otworzyła niechętnie ślipię, by ujrzeć parę białych łap. Łap jej "wybawcy".
— Lepiej się już czujesz?
<wrzos?>
Lecz zielone ślipia znów ją uratowały, jak i zniszczyły.
Całej jej życie krążyło wokół nich.
"Jesteś bohaterem, uratowałeś ją. Nawet nie wiem jak ci dziękować." - słowa brata wypowiedziane do kocura głucho odbijały się w jej łbie. Był bohaterem, a ona ścierwem, które znów osłabił ich klan. Które znów prawie go zniszczyło.
Kroki.
Otworzyła niechętnie ślipię, by ujrzeć parę białych łap. Łap jej "wybawcy".
— Lepiej się już czujesz?
<wrzos?>
wyleczona: wilcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz