Konopia zaskoczona ledwo przełknęła kawałek gołębia.
— Bielik...? Że córkę Szyszki...? — upewniała się.
Drobna szylkretka kiwnęła nieśmiało łebkiem. Konopia westchnęła i pokręciła łbem. Otuliła Owieczkę ogonem. Musiała jej pomóc. Czuła, że ta urocza kupa futra sama za wiele nie osiągnie.
— Dobrze trafiłaś, młoda. — miauknęła do Owieczki. — Ze mną zdobędziesz serce każdej kotki z Owocowego Lasu.
Niebieskie ślipia spojrzały na nią z dozą niepewności.
— Nie chce ich serc. — odparła drobna kulka.
Konopia machnęła łapą.
— Nieważne. Zaczynajmy. Wyprostuj się. No już. Wiem, że potrafisz. O, o... eee... — urwała, lustrując Owieczkę wzrokiem.
Zawsze myślała, że jest taka mała z racji garbienia się co już dzisiejsza młodzież ma w swym obyczaju. Aczkolwiek Owieczka okazała się być po prostu malutka. Drobna. Niziutka. Konopia spoglądała na nią z góry ze zmarszczonym pyskiem.
— Coś nie tak? — miauknęła cicho Owieczka.
— Nie, nie. Wszystko w porządku. Teraz uśmiech. — sama uśmiechnęła się do kotki, aby zaprezentować o co jej chodzi.
Medyczka przełknęła ślinę i uniosła niepewnie kąciki pyska do góry. Konopia zmrużyła ślipia. Uśmiech kotki nie był tragiczny, aczkolwiek pełne niepewności i zestresowane niebieskie oczy Owieczki nie komponowały się z nim najlepiej.
— Jest dobrze, jak na początek. — miauknęła niepewnie Konopia. — Teraz prezenty. Wiesz co najbardziej lubią kotki? Podarunki. Powiedz mi co lubi Bielik, a znajdziemy to razem dla niej.
<Owieczka?>
<Owieczka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz