Spojrzał na nią zdziwiony. Uważała go za kogoś wyjątkowego? To dobrze, ale był zaskoczony. Mile zaskoczony. Uśmiechnął się szeroko do kotki, nie ukrywając swojego zadowolenia. Była… Naprawdę fajna. Ciekawa. Przechylił głowę. Czym była miłość od pierwszego wejrzenia? Właśnie tym? Motylami w brzuchu? Czuł się jak w siódmym niebie. Chciał zastopować to uczucie, ale… Nie potrafił. To było zbyt mocne. Podziwiał ją tak bardzo…
-Ty pewnie również jesteś wspaniała… - wyszeptał cicho.
- Pewnie tak… W końcu mówią, że każdy jest inny, ważny… - zauważyła że skrępowaniem.
- Ale ty i tak jesteś wyjątkowa. Do widzenia moja słodka!!! -krzyknął na pożegnanie i zostawił ciemnofutrą z daleko z tyłu. Serce mu się krajało, że musiał wracać, jakoś tak szła ta metafora. Pomijając, czuł się wspaniale, ale musiał ją gdzieś tam zostawić. Obiecał sobie w sercu, że ją jeszcze znajdzie. I kiedyś wyzna uczucie. Ona była taka piękna…
-Ty pewnie również jesteś wspaniała… - wyszeptał cicho.
- Pewnie tak… W końcu mówią, że każdy jest inny, ważny… - zauważyła że skrępowaniem.
- Ale ty i tak jesteś wyjątkowa. Do widzenia moja słodka!!! -krzyknął na pożegnanie i zostawił ciemnofutrą z daleko z tyłu. Serce mu się krajało, że musiał wracać, jakoś tak szła ta metafora. Pomijając, czuł się wspaniale, ale musiał ją gdzieś tam zostawić. Obiecał sobie w sercu, że ją jeszcze znajdzie. I kiedyś wyzna uczucie. Ona była taka piękna…
***
Trzymał w pysku kwiatek, sam nie wiedział jaki. Już kilka razy spotykał się z Hagrid, lecz dzisiaj chciał zacząć jeszcze bardziej poważnie. Lepiej. Zazwyczaj to były zwykłe zabawy, rozmowy, wycieczki. Krótkie. Zawsze było mu żal, że musi wracać. Dzisiaj nie. Dzisiaj, jego Dwunożni gdzieś pojechali znowu. Miał cały dzień dla ślicznotki o wspaniałym imieniu i gorących oczach. Przyjaźnili się, ale była jakaś szansa na coś więcej? Spojrzał na pomarańczowe płatki kwiatuszka. Będzie jej pasował do oczu. On miał takie same! Pasowali do siebie idealnie! Przecież… To by było niemożliwe, gdyby ona go po prostu odrzuciła. On tak bardzo chciał skraść jej serce. Problemem niestety była również siostra Hagrid. Często potrafiła przyjść do nich i sama zacząć paplać, psując atmosferę.
-Felek! - usłyszał z przodu. Już dawno pozwolił, by go tak nazywała. Jego pierwszy alias był dla VIP-ów.
- Hej!!! -wykrzyczał trochę zniekształconym głosem przez łodygę i liście w pysku. Czarna zeskoczyła z płotu do niego oraz stanęła dość zaskoczona.
- To dla ciebie… - miauknął, kładąc podarek przed kotkę. Wyczekującym wzrokiem wodził po tej, która skradła jego serce.
- Ładny… - zaczęła delikatnie, ale przerwał jej pełnym ekscytacji piskiem.
- Przepraszam… - wymamrotał z szelmowskim uśmiechem.
<Hagrid? Miiiłość, rooośnie woookół naaas>
Dziwnie się poczułam czytając to opko
OdpowiedzUsuńCzyżby ta miłość była przeznaczeniem?