- Ładny… - zaczęła delikatnie, ale przerwał jej pełnym ekscytacji piskiem.
- Przepraszam… - wymamrotał z szelmowskim uśmiechem.
Wąsy Hagrid drgnęły z rozbawieniem. Ten to się nigdy nie zmieni.
- Um, dzięki? - mruknęła zmieszana, po długiej chwili obdarowując Felixa szybkim muśnięciem ogonem po policzku. Kocur spojrzał na nią z lekka niedowierzając, ale prawie od razu wyraz jego pyska zmienił się na zadowolenie.
- I co, czy chciałabyś może przejść się gdzieś? - zapytał, cały czas spoglądając na nią w ten szczególny sposób. Doprawdy, czy z niego taki idiota?
- A jak myślisz? - widząc ironiczny wyraz jej pyska, rudzielec zwątpił - No chodź, chyba nie zamierzasz sterczeć tu cały dzień.
Pieszczochy podążyły w losowym kierunku, gdzieś daleko, gdzie wschodziło słońce. Cętkowany prowadził pewnie, co jakiś czas przystając i obwąchując kwiatki. Hagid z przyzwyczajenia podążała za nim, przez co wiele razy o mało co nie wpadli pod potwora czy nie dali się zjeść psu, ale żadne z nich jakoś się tym nie przejmowało. Po prostu szli, nie przejmując się otaczającym ich światem.
*maybe skip do następnego dnia*
- Cześć! - zza płotu dobiegło ją zawołanie przyjaciela. Ale właśnie. Kim on dla niej był? Sama nie wiedziała. Może i nie mieli jakiejś głębszej relacji, ale kocur i tak znaczył dla niej wiele. Był dla niej niemal jak członek rodziny, ale co na to poradzić? Było tak i już.
- Już idę! - miauknęła, z lekkim potknięciem zeskakując z parapetu. Blizna. Podeszła do ogrodzenia, przepuszczając zdyszanego kocura pod spodem. - Co ty taki zmęczony?
Felek-Koperek przewrócił oczami, uspokajając oddech.
- Chciałem po prostu cię zobaczyć, droga damo.
- Weź ty już przestań z tą damą, mam imię. W każdym razie, chciałbyś poznać moją właścicielkę?
<Felek? Damować już pora skończyć, przejdź do bardziej... no innych “ksywek” xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz