Spojrzał podekscytowany na kamień. Nie mógł zrezygnować ze swojej wizji nawet jeśli ptasi wojownik nie był ptasim wojownikiem.
Kto wie, może on odkryje w sobie potencjał do lotu?
Wskoczył na kamyk wesoło. Czarny nieznajomy pokręcił stanowczo łbem. Wiedział już na metodzie prób i błędów, że ten gest oznaczał "nie". Ale czy to powstrzymywało? Nie. Nie mógł zrezygnować dopóki sam się nie przekona.
Pewnie zamachał łapami i poderwał się do lotu. Pomimo że ten trwał ułamek uderzenia serca był piękny. Kocurek poczuł wiatr wędrujący po jego futrze. Przyjemny letni powiew. Był tak wysoko. Chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety skończyła się twardym lądowaniem. Nie wylądował tak pięknie jak ptaki na dwóch łapach. Upadek na pysk nie był przyjemny. Bez oderwał się od ziemi i zapłakany spojrzał na czarnego kocura. Ten tylko westchnął i podszedł do niego. Obejrzał go z każdej strony zupełnie jakby chciał sprawdzić czy na jego ciele wyrosły jakieś pióra. To skutecznie odwróciło uwagę malca i sam zaczął oglądać swoje niewielkie ciałko. Czarny pokazał mu łapą, że ma tu czekać po czym zniknął na uderzenie serca w krzakach. Bez wpatrywał się w zniecierpliwieniem, zastanawiając się co się zaraz wydarzy. Dreszcz podekscytowania przeszedł przez jego białe łapki. Czarny kształt wyskoczył z krzewów.
Bez zastygł. Jego ślipia otworzyły się szeroko. Śliczne białe piórko zostało położone przed jego łapkami. Malec aż podskoczył z radości. Nie wiele myśląc, podbiegł do dopiero poznanego kocura i przytulił do niego. Tulił się mocno w czarne futro i uniósł łebek by spojrzeć w zaskoczone zielone ślipia.
Chciałby mieć takiego brata jak czarny. Pewna myśl przeszła przez łebek Bzu. Ogonek aż sam wesoło podskoczył do góry. Kocur dał mu tyle miłości i czasu. A nawet prezent! A co jeśli... co jeśli czarny był dla niego tym samym co Jabłko dla Poziomki?
Co jeśli był jego tatą?
Poczuł jak kocur poklepał go ogonem po grzbiecie. Zamruczał cicho. Było tak miło. Złapał za piórko i nieumiejętnie próbował włożyć je sobie w futerko. Jego pierwsze pióro. Jeszcze trochę takich i będzie prawdziwym ptasim wojownikiem. Może wtedy uda się, żeby jego lot trwał dużej niż ułamek uderzenia serca?
Chciałby mieć takiego brata jak czarny. Pewna myśl przeszła przez łebek Bzu. Ogonek aż sam wesoło podskoczył do góry. Kocur dał mu tyle miłości i czasu. A nawet prezent! A co jeśli... co jeśli czarny był dla niego tym samym co Jabłko dla Poziomki?
Co jeśli był jego tatą?
Poczuł jak kocur poklepał go ogonem po grzbiecie. Zamruczał cicho. Było tak miło. Złapał za piórko i nieumiejętnie próbował włożyć je sobie w futerko. Jego pierwsze pióro. Jeszcze trochę takich i będzie prawdziwym ptasim wojownikiem. Może wtedy uda się, żeby jego lot trwał dużej niż ułamek uderzenia serca?
Możliwe. Nie mógł wykluczyć takiej możliwości. Czarny tyknął go i wskazał łapą na piórko. Bez podał mu je niepewnie. Kocur włożył je za ucho malca. Kociak gdyby nie lekkie gilgotanie pewnie nawet by nie wiedział, że je tam ma. Cały skowronkach złapał czarnego za ogon i zaczął ciągnąć w stronę żłobka. Skoro ten był jego tatą to musiał kochać mamę jak Jabłko Stokrotkę.
Może mama ucieszy się na jego widok i przestanie być na niego zła?
<Tato?>
O nie... o nie... o nie... *czarne scenariusze przed oczami*
OdpowiedzUsuń