- Wujkuuuuuuuu, wujkuuuuuuuu, wujaszku Króliczku.... Chcę się w końcu nauczyć pływać.... - miauczała szylkretka nad uchem swojego mentora, Króliczego Serca. Jedyna córka Jesionowego Wichru zdołała nieco podrosnąć, lecz nadal widać było po niej karzełkowatość.
- Jeszcze nie. Poczekaj, nauczysz się tego w swoim czasie. Bądź cierpliwa - odpowiedział wojownik, z anielską cierpliwością na pysku.
Kotka przewróciła oczami. Znowu, po raz kolejny wujaszek jej odmówił. Za nic 2 świecie nie potrafiła zrozumieć dlaczego. Przecież Kaczorek umiał znacznie więcej niż ona, chociaż zaczęli szkolenie w tym samym momencie! Co robiła nie tak!
Czekoladowo-białe futro zmierzwiło się, a uczennica zaczęła chodzić poddenerwowana w kółko, w jednym miejscu. Musiał być jakikolwiek powód tych ciągłych porażek i niepowodzeń. Lada księżyc, a zostanie wygnana, jeśli tak dalej pójdzie.
Skrzywiła nos.
- Wiem, że ci się to nie podoba, Malinowa Łapo... - zaczął miauczeć Królicze Serce.
- Co z tego, iż wiesz?! Nie robi mi to różnicy! Ciągle siedzę w tym samym gównianym miejscu i nie robię postępów! Chcę legalnie wychodzić poza obóz i samodzielnie żyć! I... I... - Poirytowanie kotki nagle zniknęło. --
Żeby tata kochał mnie tak samo jak Kaczorka i Jesiotra - dodała szeptem. Nie mogła pokazać, że zachowywała się jak jakaś rozhisteryzowana kotka!
Mentor nie zdołał nawet zareagować, gdyż do ich uszu doszedł krzyk.
- Pomocy!
Malinowa Łapa i Królicze Serce od razu podbiegli na brzeg, przy krańcu obozu. Jednen fragment linii brzegowej wyglądał na zapadający się, a w pobliżu znajdowała się gałąź, z trzymającą się na niej kurczowo Owcze Futerko. Srebrna kotka, o delikatnej budowie ciała, wbijała uparcie pazury w mokry drzewiec, a w jej oczach majaczył strach.
- O nie... Malinowa Łapo, nie podchodź - miauknął Królicze Serce, stając tuż przed karzełkiem. Zasłonił ciałem walczącą o życie Owcze Futerko, przez co szylkretka skakała raz po raz, żeby móc zobaczyć dalszy ciąg wydarzeń.
Następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Na ratunek rzucił się Biały Kieł, schodząc powoli ku gałęzi. Patrzył prosto w oczy Owczego Futerka i szeptał jej różne słowa, chcąc, żeby skupiła się na nim, a nie na chłodnej wodzie. Gałąź przechylała się ku wodnej toni, lecz wszystko wskazywało na to, że płowy zdoła uratować życie starszej.
Malinowa Łapa wyczuwała całą sobą napięcie, wiszące w powietrzu. Zrezygnowała ze skakania. Odeszła na niewielką odległość od Króliczego Serca i wcisnęła pyszczek między zebrane wokoło koty.
- Dalej, dalej... Uda ci się - szeptała pod nosem, kibicując Białemu Kłowi.
Gałąź pękła, w wyniku czego Owcze Futerko i drugi wojownik wpadli do wody. Wszyscy wojownicy wstrzymali oddech, a napięcie wzrosło. Sama szylkretka, zazwyczaj szukająca przygód i działająca pod wypływem adrenaliny, zamarła.
Kocur podpłynął o własnych siłach do arlekinki. Owieczka panikowała. Próbowała machać nogami w celu utrzymania się na powierzchni wody. W końcu potrafiła pływać, lecz niestety starość i problemy ze stawami przyczyniły się do pogorszenia kondycji. Szła ku dnu. Dawny mentor Jesionowego Wichru próbował znaleźć kończynami płytszy kawałek dna, żeby móc się o niego zaczepić i o własnych siłach zatrzymać bliską utonięcia starszą. Nurt okazał się za silny, płowy tracił energię na utrzymanie samego siebie jak i głowy kotki ponad powierzchnią.
W ciągu chwili rzeka pociągnęła ich w zupełnie innym kierunku, a fale, silniejsze niż zwykle, pchnęły dwójkę nocniaków na głębszą wodę.
Stojący na brzegu zaczęli wołać lidera wraz z zastępcą i medykami, wierząc, że może oni zdołają uratować sytuację, choćby w najmniejszym stopniu. Malinowa Łapa zerwała się do biegu wzdłuż brzegu. Za nią ruszył Królicze Serce, gotowy do zaciśnięcia zębów na luźnej skórze na karku uczennicy, w przypadku osunięcia się gruntu.
Oczom młodej ukazały się dwa martwe ciała, unoszące się po powierzchni. Z szoku usiadła, ciągle czując nadzieję, że kolejne śmierci to tylko sen. Jednak rzeczywistość okazała się dla niej bardziej brutalna.
- Malinko! Nie możesz biec tak blisko brzegu. Wylądujesz w wodzie, a nie umiesz pływać - miauknął Królicze Serce, gdy dotarł do uczennicy.
- Oni... ONI NIE ŻYJĄ! - krzyknęła szylkretka w odpowiedzi.
Cofnęła się, biegnąc prosto do legowiska uczniów. Wracały wspomnienia z początków treningu. Najpierw Zdołowana Łapa, potem Żółwi Brzask i Szakłakowy Cień, teraz Owcze Futerko i Biały Kieł.
Ilu z Klanu Nocy będzie musiało jeszcze skończyć swoje życie na jej oczach? Nie potrafiła tego zrozumieć, coś ciążyło nad jej rodziną, jakaś klątwa.
Ciała niebieskiej kotki i płowego kocura popłynęły wraz z nurtem w kierunku horyzontu.
- Jeszcze nie. Poczekaj, nauczysz się tego w swoim czasie. Bądź cierpliwa - odpowiedział wojownik, z anielską cierpliwością na pysku.
Kotka przewróciła oczami. Znowu, po raz kolejny wujaszek jej odmówił. Za nic 2 świecie nie potrafiła zrozumieć dlaczego. Przecież Kaczorek umiał znacznie więcej niż ona, chociaż zaczęli szkolenie w tym samym momencie! Co robiła nie tak!
Czekoladowo-białe futro zmierzwiło się, a uczennica zaczęła chodzić poddenerwowana w kółko, w jednym miejscu. Musiał być jakikolwiek powód tych ciągłych porażek i niepowodzeń. Lada księżyc, a zostanie wygnana, jeśli tak dalej pójdzie.
Skrzywiła nos.
- Wiem, że ci się to nie podoba, Malinowa Łapo... - zaczął miauczeć Królicze Serce.
- Co z tego, iż wiesz?! Nie robi mi to różnicy! Ciągle siedzę w tym samym gównianym miejscu i nie robię postępów! Chcę legalnie wychodzić poza obóz i samodzielnie żyć! I... I... - Poirytowanie kotki nagle zniknęło. --
Żeby tata kochał mnie tak samo jak Kaczorka i Jesiotra - dodała szeptem. Nie mogła pokazać, że zachowywała się jak jakaś rozhisteryzowana kotka!
Mentor nie zdołał nawet zareagować, gdyż do ich uszu doszedł krzyk.
- Pomocy!
Malinowa Łapa i Królicze Serce od razu podbiegli na brzeg, przy krańcu obozu. Jednen fragment linii brzegowej wyglądał na zapadający się, a w pobliżu znajdowała się gałąź, z trzymającą się na niej kurczowo Owcze Futerko. Srebrna kotka, o delikatnej budowie ciała, wbijała uparcie pazury w mokry drzewiec, a w jej oczach majaczył strach.
- O nie... Malinowa Łapo, nie podchodź - miauknął Królicze Serce, stając tuż przed karzełkiem. Zasłonił ciałem walczącą o życie Owcze Futerko, przez co szylkretka skakała raz po raz, żeby móc zobaczyć dalszy ciąg wydarzeń.
Następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Na ratunek rzucił się Biały Kieł, schodząc powoli ku gałęzi. Patrzył prosto w oczy Owczego Futerka i szeptał jej różne słowa, chcąc, żeby skupiła się na nim, a nie na chłodnej wodzie. Gałąź przechylała się ku wodnej toni, lecz wszystko wskazywało na to, że płowy zdoła uratować życie starszej.
Malinowa Łapa wyczuwała całą sobą napięcie, wiszące w powietrzu. Zrezygnowała ze skakania. Odeszła na niewielką odległość od Króliczego Serca i wcisnęła pyszczek między zebrane wokoło koty.
- Dalej, dalej... Uda ci się - szeptała pod nosem, kibicując Białemu Kłowi.
Gałąź pękła, w wyniku czego Owcze Futerko i drugi wojownik wpadli do wody. Wszyscy wojownicy wstrzymali oddech, a napięcie wzrosło. Sama szylkretka, zazwyczaj szukająca przygód i działająca pod wypływem adrenaliny, zamarła.
Kocur podpłynął o własnych siłach do arlekinki. Owieczka panikowała. Próbowała machać nogami w celu utrzymania się na powierzchni wody. W końcu potrafiła pływać, lecz niestety starość i problemy ze stawami przyczyniły się do pogorszenia kondycji. Szła ku dnu. Dawny mentor Jesionowego Wichru próbował znaleźć kończynami płytszy kawałek dna, żeby móc się o niego zaczepić i o własnych siłach zatrzymać bliską utonięcia starszą. Nurt okazał się za silny, płowy tracił energię na utrzymanie samego siebie jak i głowy kotki ponad powierzchnią.
W ciągu chwili rzeka pociągnęła ich w zupełnie innym kierunku, a fale, silniejsze niż zwykle, pchnęły dwójkę nocniaków na głębszą wodę.
Stojący na brzegu zaczęli wołać lidera wraz z zastępcą i medykami, wierząc, że może oni zdołają uratować sytuację, choćby w najmniejszym stopniu. Malinowa Łapa zerwała się do biegu wzdłuż brzegu. Za nią ruszył Królicze Serce, gotowy do zaciśnięcia zębów na luźnej skórze na karku uczennicy, w przypadku osunięcia się gruntu.
Oczom młodej ukazały się dwa martwe ciała, unoszące się po powierzchni. Z szoku usiadła, ciągle czując nadzieję, że kolejne śmierci to tylko sen. Jednak rzeczywistość okazała się dla niej bardziej brutalna.
- Malinko! Nie możesz biec tak blisko brzegu. Wylądujesz w wodzie, a nie umiesz pływać - miauknął Królicze Serce, gdy dotarł do uczennicy.
- Oni... ONI NIE ŻYJĄ! - krzyknęła szylkretka w odpowiedzi.
Cofnęła się, biegnąc prosto do legowiska uczniów. Wracały wspomnienia z początków treningu. Najpierw Zdołowana Łapa, potem Żółwi Brzask i Szakłakowy Cień, teraz Owcze Futerko i Biały Kieł.
Ilu z Klanu Nocy będzie musiało jeszcze skończyć swoje życie na jej oczach? Nie potrafiła tego zrozumieć, coś ciążyło nad jej rodziną, jakaś klątwa.
Ciała niebieskiej kotki i płowego kocura popłynęły wraz z nurtem w kierunku horyzontu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz