Młodzik przedzierał się przez śmierdzącą miłością roślinnością, szukając czegoś, co nie je sobie z dzióbków, nie jest zajęte przedłużaniem gatunku, ani inną ohydnie ważną sprawą. Był na granicy, z której aż waliło amorami z nutką słodkiego, męskiego zapaszku. Nieco przyśpieszył, odsunął jakiś krzew i... On. Srebrzysty wojownik o przepięknych oczach i błyszczącym w słońcu futrze. Wysunął się lekko ze swego "obserwatorium" tylko odrobinkę, chcący się upewnić, że to ten gościu, o którym myśli, jednak ta odrobinka starczyła, by gałąź za nim trzasnęła go w zad, wypychając na zewnątrz. Nim zarył pyskiem w ziemię, wydał z siebie pisk, przypominający dźwięk, który wydają fangirlsy, gdy widzą swojego crusha. Od razu powrócił do pozycji siedzącej, czując, jak robi mu się gorąco. On się na niego gapił. To chyba źle. Z tego, co wiedział, gdy patrzą na ciebie, jak na idiotę, którym jesteś, masz małe szanse na szacunek z drugiej strony.
- Czeeeeeeeeeeść? - młodzik wydał z siebie przeciągły, wysoki dźwięk, brzmiący bardziej jak malutka koteczka. Chudzielcowi aż uszy zaczęły się przebarwiać na czerwień. Debil.
<Rogatek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz