Widząc zamyślenie siostry oraz słysząc zdziwiony głos jej mentora, trójkolorowa kotka chciała już coś powiedzieć, wcześniej się zatrzymując, jednak liderka tejże małej grupy skutecznie zagrodziła jej drogę. Świeżo upieczonej uczennicy już zbierało się na wyrzucenie najrozmaitszych bluzg, za które najpewniej Cierń przetrzepałaby jej ostro skórę. Darowała sobie jednak obelgi.
Mama mówiła, że ma być mądrzejsza. Taka więc będzie.
- Wszystko dobrze Księżycku? - spytała cicho siostry, kiedy ta znalazła się obok niej, a reszta kotów ruszyła. W tej chwili cieszyła się, że Orzełek jest zajęty rozmową z Pręgowanym Piórkiem, nie musiał wszystkiego wiedzieć.
- Ta, pewnie - odparła tortie wymijająco. Fiołek, mimo iż nie należała do bystrych, widziała, że z jej siostrą dzieje się coś złego. Nie dane jej było jednak powiedzieć więcej, ponieważ trójka mentorów przywołała swoich uczniów. Tak mijał powoli czas, terminatorzy poznali już tereny swojego klanu, którego w przyszłości będą bronić. Pręga oraz Kaczeniec wyjaśnili, czym jest kodeks wojownika, oraz przedstawili jego zasady, Żmija nie była do tego zbyt chętna, bo usiadła na uboczu, łypiąc wściekle na latorośle Ciernistej Łodygi i Brzoskwiniowej Gałązki.
Kiedy młodsze od niej koty skończyły i zabrały swoich uczniów na stronę, uczennica dawnego lidera Klanu Burzy przywołała swoją terminatorkę.
- Masz mi wyrecytować wszystkich liderów i ich zastępców - rzuciła. Kociczka zatrzymała się w półkroku. Skąd ona ma to wiedzieć?!
- Bo? - sarknęła z ogromną dozą jadu, obrzucając swoją mentorkę pogardliwym spojrzeniem. Czy ten stary idiota, mający czelność nazywać się liderem, już do reszty postradał zmysły?! Dać jej Żmijową Łuskę za mentorkę był niczym wyrok egzekucji na młodej uczennicy, nie tylko fizycznej, ale i psychicznej. Stara kocica wbiła pazury w ziemię, strosząc sierść od karku aż po czubek ogona, sycząc przy tym ostrzegająco.
- Bo tak. Rusz tym swoim pustym łbem. Może i twoja wyliniała matka nie nauczyła cię szacunku do starszych, co nie znaczy, że ja tego nie zrobię - warknęła, obchodząc młodą calico dookoła. Ta jedynie spięła całe swoje ciałko, strzygąc uważnie uszami - Prędzej zdechniesz, niż ukończysz trening ze mną - szepnęła wprost do jej ucha i aby potwierdzić prawdziwość swych słów, podcięła Fiołkowi łapy, patrząc na nią z pogardą. Córka Ciernistej Łodygi syknęła, kiedy niespodziewanie uderzyła w ziemię, podniosła się jednak szybko, otrzepując swoje futro z kurzu. Jeśli ma zdechnąć, niech więc tak będzie. Jednak ona tak łatwo się nie podda. Już otwierała pyszczek, aby odpyskować tej idiotce, jednak coś dotknęło jej barku. Księżycowa Łapa.
- Spokojnie, Fiołku - starsza siostra uśmiechnęła się łagodnie, ponownie dotykając nosem jej barku - Pamiętaj, co mama mówiła, bądź mądrzejsza - szepnęła, mrużąc oczy. Młodsza niechętnie pokiwała głową, przyznając swojej siostrze rację. Zaraz jednak wtrąciła swoje trzy grosze.
- To wyliniałe lisie łajno jeszcze tego pożałuje - sarknęła wściekle.
< Księżyc? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz