Niebieska stanęła lekko zdziwiona tak nagłym pytaniem
- No, wiesz… - zaczęła. – Lepiej usiądźmy.
Błękitna Łapa wskazała gestem uklepane wejście do żłobka. Brzoza przysiadła obok, wbijając w terminatorkę zaciekawione oczy. Błękit przymknęła powieki zastanawiając się co jej odpowiadały starsze koty, gdy była kociakiem.
- My mieszkamy w Klanie Burzy. Oprócz nas są jeszcze trzy inne klany. Klan Wilka, Klifu i Nocy – Błękit potrząsnęła lekko głową, na wspomnienie ich ataku. – Nasz klan cechuje wiele wrzosowisk, a żywimy się głównie królikami…
Mała pointka pokręciła niecierpliwie głową.
- A samotnicy?
Błękitna Łapa wzruszyła ramionami, uważnie wpatrując się w mokrą od nocnej rosy trawę.
- Nie wiem o nich zbyt wiele – stwierdziła, ale zauważyła zawód w oczach Brzozy. – To znaczy spotkałam w życiu paru, ale nic po za tym.
Córka Tulipanowego Pąku westchnęła.
***
W życiu Błękitnej Łapy wiele się zmieniło. Po pierwsze nie nazywała się już Błękitna Łapa. Drugi człon zastąpiła „Cętka”. Nie chodziła już na treningi ze Złotą Melodią, ale to wcale nie znaczy, że leniuchowała! Dnie spędzała na patrolach, polowaniach i temu podobnych czynnościach. Tego dnia zerwała się na patrol o świcie i nie można było powiedzieć by szczególnie się wyspała. Odłożyła dość pokaźnego królika na stosik zwierzyny, po czym ułożyła się przed legowiskiem wojowników.
- Cześć Błękitna Cętko! – w uszach niebieskiej zadźwięczał sympatyczny głosik.
Uchyliła delikatnie powieki i zauważyła Brzozę. Kotka z trochę niepewnym uśmieszkiem usiadła obok wojowniczki, liżąc łapkę. Sen momentalnie przeminął, choć Błękit nie czuła żalu. Zamruczała w odpowiedzi, unosząc głowę.
- Złapałaś coś dzisiaj? – zapytała Brzoza.
Wojowniczka skinęła łepkiem.
- Nawet sporo. Królika i wiewiórkę…
Obie siedziały przez chwilę w milczeniu, przypatrując się mijającym je wojownikom. Słońce przypiekało, przyjemnie grzejąc ich futra.
- Kim był twój tata?
Błękit ze zdziwieniem się odwróciła, stwierdzając jednocześnie że pytanie to zadała Brzoza. W oczach koteczki lśniła ciekawość. Z pewnością chciała się dowiedzieć który z wojowników był ojcem Błękitnej Cętki. Problem tkwił jednak w tym, że niebieska sama tego nie wiedziała.
- Uch... – zaczęła. – Posłuchaj on chyba… był samotnikiem.
<Brzozunia?:3>
- Cześć Błękitna Cętko! – w uszach niebieskiej zadźwięczał sympatyczny głosik.
Uchyliła delikatnie powieki i zauważyła Brzozę. Kotka z trochę niepewnym uśmieszkiem usiadła obok wojowniczki, liżąc łapkę. Sen momentalnie przeminął, choć Błękit nie czuła żalu. Zamruczała w odpowiedzi, unosząc głowę.
- Złapałaś coś dzisiaj? – zapytała Brzoza.
Wojowniczka skinęła łepkiem.
- Nawet sporo. Królika i wiewiórkę…
Obie siedziały przez chwilę w milczeniu, przypatrując się mijającym je wojownikom. Słońce przypiekało, przyjemnie grzejąc ich futra.
- Kim był twój tata?
Błękit ze zdziwieniem się odwróciła, stwierdzając jednocześnie że pytanie to zadała Brzoza. W oczach koteczki lśniła ciekawość. Z pewnością chciała się dowiedzieć który z wojowników był ojcem Błękitnej Cętki. Problem tkwił jednak w tym, że niebieska sama tego nie wiedziała.
- Uch... – zaczęła. – Posłuchaj on chyba… był samotnikiem.
<Brzozunia?:3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz