- Spróbuj jeszcze raz, Biegnąca Łapo. - rzekła zachęcająco Szepczący Wiatr - Trening czyni mistrza.
Mała, czekoladowa koteczka spojrzała zmęczonym wzrokiem na swoją mentorkę, jednak kiwnęła pyszczkiem. Spróbuje jeszcze raz, teraz na pewno polowanie powinno się powieść! Ćwiczyła przecież cały dzień! Nie było innej możliwości.
Biegnąca Łapa przybrała pozycję łowiecką, schylając się ku ziemi. Nastawiła swoje zaokrąglone uszy i otworzyła pyszczek, by lepiej móc wyczuć kolejną ofiarę. Na szczęście, nie musiała zbyt długo na nią czekać. Zza krzewów wyłoniła się szara polna mysz, niewielka i tłuściutka.
Biegnąca Łapa bezgłośnie oblizała się, powolutku przybliżając się do ofiary. Postawiła bezszelestnie jeden krok krok do przodu. Zdobycz jeszcze jej nie wyczuła. Bardzo dobrze. Po chwili wykonała drugi, potem trzeci. Uczennica była już blisko ofiary. Nagle myszka przestała obgryzać swoje nasionko, podnosząc maleńkie uszka ku górze. To był ten moment. Pointka napięła wszystkie mięśnie, po czym skoczyła na swoją upatrzoną zdobycz. W locie wysunęła swoje małe pazurki, chwytając nimi mysz. Jednak, przez rosę, która już była na źdźbłach trawy Biegnąca Łapa poślizgnęła się, upadając na ziemię. Lekko poraniona ofiara usiekła między drzewa.
Biegnąca Łapa syknęła cicho, rozglądając się dookoła. Nie mogła dostrzec nigdzie Szepczącego Wiatru, jednak wiedziała, że jest niedaleko. Otrzepała swoje czekoladowe futerko, wygładzając je na swoim grzbiecie. Nagle usłyszała dziwny dźwięk. Lecz nie zdążyła się dowiedzieć, do kogo lub czego należy. Zdążyła tylko spojrzeć w górę.
Z wielką siłą i szybkością coś runęła w dół, chwytając Biegnąca Łapę za kark ostrymi jak brzytwa szponami. Koteczka pisnęła głośno, zaciskając swe błękitne oczęta z bólu. Nagle stwór uniósł ją i siebie w górę, używając do tego ogromnych, brązowych skrzydeł. Olbrzymi ptak pewnie odleciał by gdzieś daleko z małą koteczką, gdyby nie Szepczący Wiatr. Skoczyła na stwora, gdy ten nie był wystarczająco wysoko, by uciec. Po krótkiej chwili Biegnąca Łapa uderzyła o ziemię. I tyle tylko pamiętała...
Gdy Biegnąca Łapa otworzyła swoje oczy, księżyc już od dawna był widoczny na niebie. Jego blade promyczki wlatywały do legowiska Lawendowego Płatka i Burzowej Łapy. Uczennica chciała podnieść swój pyszczek, lecz momentalnie przeszył ją okropny ból na szyi, która była okryta pajęczynami. Z dala słyszała głos Lawendowego Płatka. Była ona przed wejściem do swojego legowiska. Rozmawiała z rodzicami pointki i jej starszą siostrą.
Borsuczy Gońco? Milcząca Gwiazdo? Szepczący Wietrze?
Biegnąca Łapa przybrała pozycję łowiecką, schylając się ku ziemi. Nastawiła swoje zaokrąglone uszy i otworzyła pyszczek, by lepiej móc wyczuć kolejną ofiarę. Na szczęście, nie musiała zbyt długo na nią czekać. Zza krzewów wyłoniła się szara polna mysz, niewielka i tłuściutka.
Biegnąca Łapa bezgłośnie oblizała się, powolutku przybliżając się do ofiary. Postawiła bezszelestnie jeden krok krok do przodu. Zdobycz jeszcze jej nie wyczuła. Bardzo dobrze. Po chwili wykonała drugi, potem trzeci. Uczennica była już blisko ofiary. Nagle myszka przestała obgryzać swoje nasionko, podnosząc maleńkie uszka ku górze. To był ten moment. Pointka napięła wszystkie mięśnie, po czym skoczyła na swoją upatrzoną zdobycz. W locie wysunęła swoje małe pazurki, chwytając nimi mysz. Jednak, przez rosę, która już była na źdźbłach trawy Biegnąca Łapa poślizgnęła się, upadając na ziemię. Lekko poraniona ofiara usiekła między drzewa.
Biegnąca Łapa syknęła cicho, rozglądając się dookoła. Nie mogła dostrzec nigdzie Szepczącego Wiatru, jednak wiedziała, że jest niedaleko. Otrzepała swoje czekoladowe futerko, wygładzając je na swoim grzbiecie. Nagle usłyszała dziwny dźwięk. Lecz nie zdążyła się dowiedzieć, do kogo lub czego należy. Zdążyła tylko spojrzeć w górę.
Z wielką siłą i szybkością coś runęła w dół, chwytając Biegnąca Łapę za kark ostrymi jak brzytwa szponami. Koteczka pisnęła głośno, zaciskając swe błękitne oczęta z bólu. Nagle stwór uniósł ją i siebie w górę, używając do tego ogromnych, brązowych skrzydeł. Olbrzymi ptak pewnie odleciał by gdzieś daleko z małą koteczką, gdyby nie Szepczący Wiatr. Skoczyła na stwora, gdy ten nie był wystarczająco wysoko, by uciec. Po krótkiej chwili Biegnąca Łapa uderzyła o ziemię. I tyle tylko pamiętała...
---~~~---
Borsuczy Gońco? Milcząca Gwiazdo? Szepczący Wietrze?
Zaklepuje odpis mojemu dziecku :'''(
OdpowiedzUsuń-Anu
A proszę bardzo, nie smuć się :'|
Usuń