Przed śmiercią Kotewki
— Dobrze, Złocista Łapo, pływanie to kolejna bardzo istotna umiejętność — zaczęła piastunka. Kremowy uczeń pokiwał lekko łebkiem. Pamiętał o tym. Wszak zdarzyło mu się już poruszać ten temat z kimś. Jednak nigdy sam się jeszcze tego nie podjął. Dziś miał być pierwszy raz i czuł się poddenerwowany. Zupełnie tak, jak wtedy gdy ćwiczył z mentorką wspinaczkę na drzewa.
— Nie musisz się bać, nie zaczniemy od głębokich wód. Najpierw w ogóle się przyzwyczaisz do wody i jej temperatury — uspokoiła go jasnofutra księżniczka.
— Wiem, ale nadal nieco przeraża mnie wizja oddania się w nurt wody — przyznał młodzik ze skruchą w głosie. Kotewka podeszła do niego i liznęła go lekko w łebek.
— Twój strach i obawy są zrozumiałe, Widliku, ale ja wierzę w ciebie. Wiem, że sobie poradzisz. Będę blisko — zapewniła go starsza kocica. Złotek kiwnął lekko łebkiem. Ufał jej i wiedział, że Kotewka nigdy by go nie naraziła na niebezpieczeństwo.
— W porządku, spróbujmy — rzekł w końcu i przeniósł czujne spojrzenie na mentorkę. Kocica kiwnęła łebkiem. Chwilę później oba koty były już nad wodą.
— Najpierw delikatnie zamocz łapki. Musisz oswoić swoje ciało z wodą — poinstruowała księżniczka. Złocista Łapa westchnął. Jednak już nie zwlekał. Powoli wszedł do wody, zanurzając leciutko łapy. Niemalże od razu poczuł, jak zostaje otulony przez chłodną ciecz. Poczuł lekki dreszcz na grzbiecie. Niby nurt go pieścił, ale czuł się jakoś tak dziwnie.
— Dobrze, Widliku, bardzo dobrze. Daj sobie chwilę w tym miejscu — rzekła łagodnie mentorka. Kocurek kiwnął łebkiem. Spokojny głos Powiewu dodawał mu otuchy i pomagał zwalczyć chęć ucieczki przed zbiornikiem wodnym.
— Pływanie jest sztuką, której każdy z nas musiał się nauczyć. Pamiętaj, że woda nie jest twoim wrogiem, a ty nie musisz z nią walczyć. Musisz pozwolić jej na niesienie siebie. W tym czasie skupiaj się na tym, by odpychać się do tyłu. Ważne jest to, by zaufać swojemu ogonowi, ponieważ to jest twój ster — wyjaśniła Kotewka, a następnie zaprezentowała uczniowi, o co jej chodziło. Złotek przyglądał jej się. Przywykł już do wody, więc był już o krok bliżej. Chwilę później wziął parę wdechów i wydechów, a następnie dołączył do Kotewkowego Powiewu. Starał się panować nad ogarniającą go paniką.
— Pozwól się nieść wodzie, pozwól łapom i ogonowi działać — usłyszał głos księżniczki. Złocista Łapa poszedł za jej słowami. Rozluźnił mięśnie i skupił się na poruszaniu łapami i ogonem. Z początku szło mu dosyć koślawo, ale w końcu przestał się nad tym rozwodzić.
— Doskonale! — usłyszał głos kotki. Uśmiechnął się. Chyba polubił pływanie. Było w tym coś kojącego. Poćwiczyli jeszcze przez następne kilkanaście uderzeń serca, a następnie wyszli na brzeg i starannie się osuszyli. Pomagali sobie wzajemnie.
— No, po tak udanym treningu należy ci się nagroda. Wróćmy i coś zjedzmy — zasugerowała Kotewka.
— Bardzo chętnie — odparł Złotek, a już po chwili oba koty skierowały się do obozu.
— Nie musisz się bać, nie zaczniemy od głębokich wód. Najpierw w ogóle się przyzwyczaisz do wody i jej temperatury — uspokoiła go jasnofutra księżniczka.
— Wiem, ale nadal nieco przeraża mnie wizja oddania się w nurt wody — przyznał młodzik ze skruchą w głosie. Kotewka podeszła do niego i liznęła go lekko w łebek.
— Twój strach i obawy są zrozumiałe, Widliku, ale ja wierzę w ciebie. Wiem, że sobie poradzisz. Będę blisko — zapewniła go starsza kocica. Złotek kiwnął lekko łebkiem. Ufał jej i wiedział, że Kotewka nigdy by go nie naraziła na niebezpieczeństwo.
— W porządku, spróbujmy — rzekł w końcu i przeniósł czujne spojrzenie na mentorkę. Kocica kiwnęła łebkiem. Chwilę później oba koty były już nad wodą.
— Najpierw delikatnie zamocz łapki. Musisz oswoić swoje ciało z wodą — poinstruowała księżniczka. Złocista Łapa westchnął. Jednak już nie zwlekał. Powoli wszedł do wody, zanurzając leciutko łapy. Niemalże od razu poczuł, jak zostaje otulony przez chłodną ciecz. Poczuł lekki dreszcz na grzbiecie. Niby nurt go pieścił, ale czuł się jakoś tak dziwnie.
— Dobrze, Widliku, bardzo dobrze. Daj sobie chwilę w tym miejscu — rzekła łagodnie mentorka. Kocurek kiwnął łebkiem. Spokojny głos Powiewu dodawał mu otuchy i pomagał zwalczyć chęć ucieczki przed zbiornikiem wodnym.
— Pływanie jest sztuką, której każdy z nas musiał się nauczyć. Pamiętaj, że woda nie jest twoim wrogiem, a ty nie musisz z nią walczyć. Musisz pozwolić jej na niesienie siebie. W tym czasie skupiaj się na tym, by odpychać się do tyłu. Ważne jest to, by zaufać swojemu ogonowi, ponieważ to jest twój ster — wyjaśniła Kotewka, a następnie zaprezentowała uczniowi, o co jej chodziło. Złotek przyglądał jej się. Przywykł już do wody, więc był już o krok bliżej. Chwilę później wziął parę wdechów i wydechów, a następnie dołączył do Kotewkowego Powiewu. Starał się panować nad ogarniającą go paniką.
— Pozwól się nieść wodzie, pozwól łapom i ogonowi działać — usłyszał głos księżniczki. Złocista Łapa poszedł za jej słowami. Rozluźnił mięśnie i skupił się na poruszaniu łapami i ogonem. Z początku szło mu dosyć koślawo, ale w końcu przestał się nad tym rozwodzić.
— Doskonale! — usłyszał głos kotki. Uśmiechnął się. Chyba polubił pływanie. Było w tym coś kojącego. Poćwiczyli jeszcze przez następne kilkanaście uderzeń serca, a następnie wyszli na brzeg i starannie się osuszyli. Pomagali sobie wzajemnie.
— No, po tak udanym treningu należy ci się nagroda. Wróćmy i coś zjedzmy — zasugerowała Kotewka.
— Bardzo chętnie — odparł Złotek, a już po chwili oba koty skierowały się do obozu.
[538 słów + trening z nauki pływania]
[przyznano 11% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz