Kiedy Kamyk był uczniem
Czuł, jak wzrok mistrzyni go świdruje. Kotka patrzyła się w niego z taką uwagą jak jastrząb szykujący się do złapania swej ofiary. Jej zielone spojrzenie przewiercało ucznia na wskroś. Dlaczego ona się tak patrzy? Czyżby powiedział coś nie tak? Przestąpił z łapy na łapę, a jego ogon drgnął z zaniepokojenia. Może potrzebowała wyraźniejszej odpowiedzi?
Oczy kocura rozbłysły, jednak wciąż było w nich widać zmartwienie, kiedy zobaczył Korową Łapę wychodzącą z legowiska medyków. Chciał z kotką porozmawiać. Miał nadzieję, że wszystko u niej w porządku po tym incydencie w walce. Słyszał, że rana była poważna. Przez cały dzień nie mógł przestać o tym myśleć. Naprawdę nie chciał, aby jego przyjaciółce cokolwiek złego się stało!
Od razu podniósł się na łapy i ruszył w stronę uczennicy, jednak nagle stało się coś, czego nie oczekiwał. Kiedy Korowa Łapa na niego spojrzała, od razu odwróciła wzrok i szybko wróciła do legowiska medyków, nawet nie patrząc ponownie na Kamienne Pióro. Czekoladowy przez chwilę nie wiedział, co się stało.
Czy uczennica nie chciała go widzieć? To było jedyne możliwe rozwiązanie, które przychodziło kocurowi na myśl. Czy zrobił coś źle, co wpłynęło na ich relację? Czy Korowa Łapa nie chciała z nim rozmawiać? Może była na niego zła za coś? Obraziła się?
Poczuł ostry ból chwytający go za serce. Jego najlepsza przyjaciółka nie chciała go widzieć! Pewnie zrobił coś głupiego, co zniszczyło ich więź! A nawet nie wiedział, co to było. Może kotka miała już go dość? Może już go nie lubiła tak jak kiedyś?
Patrzył z rozpaczą na wejście do legowiska medyków, w którym zniknęła Korowa Łapa. Nie, nie, nie! Tylko nie ona! Każdy inny mógł go zostawić, znienawidzić, ale ona była jego najlepszą przyjaciółką, była wyjątkowa!
— Nic jej nie będzie, to tylko rana. — Cichy głos Mrocznej Wizji rozbrzmiał za kocurem. Czekoladowy odwrócił się i spojrzał w jej zielone oczy. — Jeśli chce być wojowniczką Klanu Wilka, musi być twarda.
Kamienne Pióro zjeżył sierść na grzbiecie i spojrzał ze złością na kotkę.
— Czy ciebie w ogóle nie obchodzi, że podczas treningu została poważnie zraniona? W policzek? Długość wąsa dalej i straciłaby oko! — syknął z wściekłością.
Jak Mroczna Wizja mogła być tak obojętna? Czy nie miała w sobie ani trochę empatii?
— To znaczy… No, tak no — odwrócił wzrok, nie mogąc wytrzymać tego zabójczego spojrzenia na sobie.
Na chwilę nastała między nimi niezręczna cisza, aż w końcu Mroczna Wizja się odezwała. Kamienna Łapa miał nadzieję, że odejdzie i skończy rozmowę. Ona była jakaś… Dziwna. Bał się jej.
— A jak ci idzie walka?
Uczeń uznał, że skoro słabo mu idzie ocenianie swoich umiejętności, odpowie w inny sposób, żeby nie irytować mistrzyni.
— Nauczyłem się ostatnio nowego ruchu.
Wspiął się na tylne łapy, czując, jak serce mu w piersi łomocze. Wiedział, że nie może popełnić ani najmniejszego błędu przed Mroczną Wizją. Przednimi łapami uderzył wyimaginowanego przeciwnika, następnie przeturlał się, zadrapał jego brzuch i szybko się podniósł, gotowy do dalszego zadawania ciosów.
Czarna kotka w milczeniu pokiwała głową.
Na chwilę nastała między nimi niezręczna cisza, aż w końcu Mroczna Wizja się odezwała. Kamienna Łapa miał nadzieję, że odejdzie i skończy rozmowę. Ona była jakaś… Dziwna. Bał się jej.
— A jak ci idzie walka?
Uczeń uznał, że skoro słabo mu idzie ocenianie swoich umiejętności, odpowie w inny sposób, żeby nie irytować mistrzyni.
— Nauczyłem się ostatnio nowego ruchu.
Wspiął się na tylne łapy, czując, jak serce mu w piersi łomocze. Wiedział, że nie może popełnić ani najmniejszego błędu przed Mroczną Wizją. Przednimi łapami uderzył wyimaginowanego przeciwnika, następnie przeturlał się, zadrapał jego brzuch i szybko się podniósł, gotowy do dalszego zadawania ciosów.
Czarna kotka w milczeniu pokiwała głową.
***
teraźniejszość
Oczy kocura rozbłysły, jednak wciąż było w nich widać zmartwienie, kiedy zobaczył Korową Łapę wychodzącą z legowiska medyków. Chciał z kotką porozmawiać. Miał nadzieję, że wszystko u niej w porządku po tym incydencie w walce. Słyszał, że rana była poważna. Przez cały dzień nie mógł przestać o tym myśleć. Naprawdę nie chciał, aby jego przyjaciółce cokolwiek złego się stało!
Od razu podniósł się na łapy i ruszył w stronę uczennicy, jednak nagle stało się coś, czego nie oczekiwał. Kiedy Korowa Łapa na niego spojrzała, od razu odwróciła wzrok i szybko wróciła do legowiska medyków, nawet nie patrząc ponownie na Kamienne Pióro. Czekoladowy przez chwilę nie wiedział, co się stało.
Czy uczennica nie chciała go widzieć? To było jedyne możliwe rozwiązanie, które przychodziło kocurowi na myśl. Czy zrobił coś źle, co wpłynęło na ich relację? Czy Korowa Łapa nie chciała z nim rozmawiać? Może była na niego zła za coś? Obraziła się?
Poczuł ostry ból chwytający go za serce. Jego najlepsza przyjaciółka nie chciała go widzieć! Pewnie zrobił coś głupiego, co zniszczyło ich więź! A nawet nie wiedział, co to było. Może kotka miała już go dość? Może już go nie lubiła tak jak kiedyś?
Patrzył z rozpaczą na wejście do legowiska medyków, w którym zniknęła Korowa Łapa. Nie, nie, nie! Tylko nie ona! Każdy inny mógł go zostawić, znienawidzić, ale ona była jego najlepszą przyjaciółką, była wyjątkowa!
— Nic jej nie będzie, to tylko rana. — Cichy głos Mrocznej Wizji rozbrzmiał za kocurem. Czekoladowy odwrócił się i spojrzał w jej zielone oczy. — Jeśli chce być wojowniczką Klanu Wilka, musi być twarda.
Kamienne Pióro zjeżył sierść na grzbiecie i spojrzał ze złością na kotkę.
— Czy ciebie w ogóle nie obchodzi, że podczas treningu została poważnie zraniona? W policzek? Długość wąsa dalej i straciłaby oko! — syknął z wściekłością.
Jak Mroczna Wizja mogła być tak obojętna? Czy nie miała w sobie ani trochę empatii?
<Mroczna Wizjo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz