Lew spacerował po mieście. Był ciepły, słoneczny dzień, lekki wiaterek zwiastujący już nie tak odległe nadejście zimy rozwiewał jego długą, lśniącą sierść. Spacerował już dosyć długo, chciało mu się pić. Co prawda w domu była kałuża i w starym poidełku dla ptaków też trochę wody się zapewne zebrało, ale nie chciało mu się jeszcze wracać. W zaułku zauważył kałużę. Normalna kałuża, jednak coś przy niej stało.
Mały futrzany kształt pochylał się nad taflą wody i pił powoli wodę z kałuży. Raczej nie będzie miał nic przeciwko, jak Lew też się z niej napije. Nie wyglądał na groźnego. Podszedł bliżej i też pochylił się nad kałużą. Gdy tylko zrobił krok, w jego stronę zostało skierowane spojrzenie dwojga zielonych oczu. Odwzajemnił spojrzenie z lekkim uśmiechem na pysku.
- Kim jesteś? - zapytał w końcu kot.
- Jestem Lew. - Przedstawił się w sumie bez większego namysłu. - A ty?
- Ja jestem Mniszek. Jastrząb mnie porwał z Klanu Klifu od Mamy i Tatusia i Jastrząb z Jeżówką... I nie umiem sam wrócić. Pochmurny Płomień nie zdążył mnie uratować...
- Pochmurny Płomień?
- Pochmurny Płomień to nasz przyjaciel, mój i Jastrząb. Jest już wojownikiem - oświadczył z zadowoleniem, chwaląc się swoim starszym kolegą.
- Znam Pochmurnego Płomienia, to mój przyjaciel! Szkolił mnie w tajemnicy parę księżyców temu. A więc jesteś z Klanu Klifu... Nie wiem, jak ci pomóc, najpierw musiałbym dowiedzieć się kiedy mają patrole, by cię odprowadzić. Z Pochmurnym już się nie widuję, a do obozu sam nie dojdę, bo nie wiem jak. Jeśli chcesz, możesz u mnie zamieszkać do czasu, aż uda nam się odprowadzić cię do twojego klanu. W sumie nie widzę innego wyjścia, raczej nie potrafisz jeszcze dobrze przechodzić przez Drogę grzmotu, walczyć ani polować, co?
- Uhm… - Przytaknął mu Mniszek z lekkim niezadowoleniem, iż musi przyznać swój brak wspomnianych umiejętności.
- To w takim razie możemy iść do mojego domu. A i mam coś do zjedzenia, o ile Misty wszystkiego nie zjadła. Misty to moja przyjaciółka, która ze mną mieszka, polubisz ją.
Mały futrzany kształt pochylał się nad taflą wody i pił powoli wodę z kałuży. Raczej nie będzie miał nic przeciwko, jak Lew też się z niej napije. Nie wyglądał na groźnego. Podszedł bliżej i też pochylił się nad kałużą. Gdy tylko zrobił krok, w jego stronę zostało skierowane spojrzenie dwojga zielonych oczu. Odwzajemnił spojrzenie z lekkim uśmiechem na pysku.
- Kim jesteś? - zapytał w końcu kot.
- Jestem Lew. - Przedstawił się w sumie bez większego namysłu. - A ty?
- Ja jestem Mniszek. Jastrząb mnie porwał z Klanu Klifu od Mamy i Tatusia i Jastrząb z Jeżówką... I nie umiem sam wrócić. Pochmurny Płomień nie zdążył mnie uratować...
- Pochmurny Płomień?
- Pochmurny Płomień to nasz przyjaciel, mój i Jastrząb. Jest już wojownikiem - oświadczył z zadowoleniem, chwaląc się swoim starszym kolegą.
- Znam Pochmurnego Płomienia, to mój przyjaciel! Szkolił mnie w tajemnicy parę księżyców temu. A więc jesteś z Klanu Klifu... Nie wiem, jak ci pomóc, najpierw musiałbym dowiedzieć się kiedy mają patrole, by cię odprowadzić. Z Pochmurnym już się nie widuję, a do obozu sam nie dojdę, bo nie wiem jak. Jeśli chcesz, możesz u mnie zamieszkać do czasu, aż uda nam się odprowadzić cię do twojego klanu. W sumie nie widzę innego wyjścia, raczej nie potrafisz jeszcze dobrze przechodzić przez Drogę grzmotu, walczyć ani polować, co?
- Uhm… - Przytaknął mu Mniszek z lekkim niezadowoleniem, iż musi przyznać swój brak wspomnianych umiejętności.
- To w takim razie możemy iść do mojego domu. A i mam coś do zjedzenia, o ile Misty wszystkiego nie zjadła. Misty to moja przyjaciółka, która ze mną mieszka, polubisz ją.
***
Przemykali niezauważeni w cieniu, aż dotarli do dobrze znanego Lwu zaułka. Jego domu od dobrych paru księżyców. Zerknął na Mniszka.
- Już prawie jesteśmy. Idź za mną.
Lew wcisnął się znowu między stertę przedmiotów dwunożnych i przepychał się do dziury, przez którą dostawał się do swojego pięknego domku. Ostatnio często nią przechodził, w sumie podobało mu się, że nie mieszka już sam oraz że wreszcie przeniósł się tutaj. W końcu dotarł do wejścia. Wsunął się do środka i rozejrzał się.
- Hej Misty! Już wróciłem!
- Cześć Lwie! - odpowiedziała mu Misty z lekkim uśmiechem na pyszczku, po czym wróciła do zbierania kwiatków.
- Mistuś, mamy nowego współlokatora! Oto Mniszek.
W tym momencie młody liliowy kocurek wysunął się z wyjścia na blask ogrzewających polankę promieni słońca.
- Witaj Mniszku! Miło cię poznać! - Misty z ciekawością na niego spojrzała, a Mniszek rozglądał się, uważnie przyglądając się każdemu szczegółowi otoczenia.
<Mniszku kochany, jak ci się podoba?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz