Ametyst ledwo chodził. Każdy kolejny krok powodował potworny ból. Unikał treningów, jak się dało, aby nic się nie wydało. Był obciążeniem dla Kamiennej Sekty. Zasady dla niego były jasne. Bierzesz opiekę, jedzenie, schronienie, ale sam dajesz to innym. Ametyst ledwo co polował. Diament na to nie zasługiwał. Każdy z sekty się nim opiekował. To Amek powinien ich chronić, a nie na odwrót! Stęknął, kiedy jego biodro przeszył obezwładniający ból.
- Amek, idziemy. - Łagodnie, choć stanowczo powiedziała Jeżyk w jego kierunku. Ametyst nadal leżał nieruchomo, starając się nie poruszać biodrem.
- Ametyst! - zawołała. Jeżyk używała jego prawdziwego imienia tylko wtedy, kiedy była serio wkurzona. Może miała zły dzień? A może to on spowodował, że miała zły dzień?
- Przepraszam - stęknął i poczłapał w jej stronę, udając, że nic go nie boli. Lepiej, żeby go trochę pobolało, niż żeby Jeżyk marnowała na niego czas. Kotka polizała go po uchu.
- Weź się w garść, chłopaku - miauknęła niezadowolona.
- Przepraszam - powtórzył znowu. - Co dziś będziemy robić? - zapytał przez zaciśnięte zęby, starając się zachowywać normalnie. Jeżyk zerknęła na niego.
- Amek, wyprostuj się. poleciła zaniepokojona. Ametyst z bólem wypełnił polecenie. Jeżyk podeszła i obwąchała jego chore biodro.
- Coś nie tak? - zapytał Amek. Oby nie zauważyła, oby nie zauważyła...
- Boli, jak dotykam? - zapytała. Ametyst aż kwiknął z bólu.
- Tylko trochę - mruknął niezadowolony.
- Dlaczego nic nie mówisz! Zaraz ci coś przyniosę! - syknęła sfrustrowana Jeżyk, a potem zrobiła mu reprymendę o tym, co by się mogło stać, gdyby tego nie zauważyła.
- Przepraszam - powiedział już trzeci raz tego dnia. - Teraz idziemy na trening? - zapytał.
- Idziemy. Ale musisz się oszczędzać. - powiedziała surowo Jeżyk.
- Amek, idziemy. - Łagodnie, choć stanowczo powiedziała Jeżyk w jego kierunku. Ametyst nadal leżał nieruchomo, starając się nie poruszać biodrem.
- Ametyst! - zawołała. Jeżyk używała jego prawdziwego imienia tylko wtedy, kiedy była serio wkurzona. Może miała zły dzień? A może to on spowodował, że miała zły dzień?
- Przepraszam - stęknął i poczłapał w jej stronę, udając, że nic go nie boli. Lepiej, żeby go trochę pobolało, niż żeby Jeżyk marnowała na niego czas. Kotka polizała go po uchu.
- Weź się w garść, chłopaku - miauknęła niezadowolona.
- Przepraszam - powtórzył znowu. - Co dziś będziemy robić? - zapytał przez zaciśnięte zęby, starając się zachowywać normalnie. Jeżyk zerknęła na niego.
- Amek, wyprostuj się. poleciła zaniepokojona. Ametyst z bólem wypełnił polecenie. Jeżyk podeszła i obwąchała jego chore biodro.
- Coś nie tak? - zapytał Amek. Oby nie zauważyła, oby nie zauważyła...
- Boli, jak dotykam? - zapytała. Ametyst aż kwiknął z bólu.
- Tylko trochę - mruknął niezadowolony.
- Dlaczego nic nie mówisz! Zaraz ci coś przyniosę! - syknęła sfrustrowana Jeżyk, a potem zrobiła mu reprymendę o tym, co by się mogło stać, gdyby tego nie zauważyła.
- Przepraszam - powiedział już trzeci raz tego dnia. - Teraz idziemy na trening? - zapytał.
- Idziemy. Ale musisz się oszczędzać. - powiedziała surowo Jeżyk.
[258 słów]
[przyznano 5%]
[wyleczony: Ametyst]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz