Malinowy Pląs, Kurkową Pieśń, Trzcinowa Sadzawka, Tulipanowy Płatek, Bażancie Futro, Popielaty Świt, Astrowy Poranek i Daliowy Potok mieli im pomóc przegonić samotników, lecz wszystko poszło w łeb. Grupka, gdy tylko ich zobaczyła nawiała, a on i bury kocur już czuli pazury Kruczej Gwiazdy na swoim gardle. Czemu ta wariatka musiała nimi rządzić?! Od Krokus zależało w tym momencie ich życie. A mogli się z nim pożegnać, gdy nie dorwą jej i nie przyniosą jej głowy. Zawiódłby Piaskową Gwiazdę, gdyby do tego doszło. Czując panikę, wysunął z kumplem na prowadzenie. Gonili ich, modląc się w duchu, aby bura się tu nagle zjawiła. Im dalej byli, tym trop się coraz bardziej zacierał, aż ich nie zgubili. Zatrzymali się, patrząc po sobie z paniką.
- Co robimy?! Ona chcę mnie zamordować! Nie widziałeś jej wzroku jak na mnie patrzyła! - biadolił mu wojownik.
Spiął się, rozglądając po terenie. Dojrzał Siedlisko Dwunożnych, po czym pociągnął w tamtą stronę burego.
- Musimy znaleźć inną Krokus. - zadecydował.
Kumpel szybko podążył za nim.
- Jak to inną? Nie ma szans, że natrafimy na podobną! Krucza Gwiazda nas oberwie ze skóry, jak zobaczy, że chcieliśmy ją oszukać!
Prawda, ale jakie mieli jeszcze opcję? Musieli to zrobić, by nie wylecieć z klanu. Nie odpowiedział mu, rozglądając się po obcym terenie. Trzeba było działać szybko. Reszta mogła zaraz ich dogonić. Nie mogli wiedzieć, że to ciało było farsą. Musieli uwierzyć, tak jak i Krucza Gwiazda.
***
*uwaga oderwana głowa*
Udało im się dość szybko wypatrzeć burą kotkę, która nie wyglądała na staruchę. To akurat w tym miejscu było dla nich na plus. Kręciło się tu mnóstwo samotników o takim odcieniu, jak ich ofiara. Pozbyli się z głowy uszu i naznaczyli pazurami, by było widać, że walka była zażarta. Następnie zaciągnęli ciało do lasu, śpiesząc się coraz bardziej. Czy właśnie zamordowali jakąś przypadkową, niewinną kotkę? Prawdopodobnie. Czy żałowali? Ani trochę. Nie miał czasu zastanawiać się czy to przez niego Bażancie Futro oszalał, by się na to zgodzić, czy może sama Krucza Gwiazda się do tego przyczyniła. Dobiegając na miejsce, rzucili trupa w jakiś krzak, a wojownik dał mu po grzbiecie, raniąc. Sam pogryzł z wielkim bólem swoje łapy, a następnie zlał burego.
- Ej gdzie jesteście?! - głosy ich towarzysza rozległ się w pobliżu.
- Tutaj! - zawołał Bażancie Futro, krzywiąc się z bólu.
Wyglądali przekonująco. Zakrwawieni i z burym ciałem u łap. Kurkowa Pieśń wynurzył się z gęstwin i spojrzał na dwa zmęczone kocury.
- Ale was daleko wywiało. - zauważył.
- Goniliśmy ją, tchórz prawie nam uciekł, ale udało się - Wskazał ogonem na ciało.
- Lepiej wracajmy - zarządził Bażant, odrywając z wielkim trudem głowę ich ofiary.
Ruszyli za starszym wojownikiem, zbierając kolejno rozpierzchnięte po terenie koty, które szukały reszty samotników. Gdy wszyscy się zebrali w jednym miejscu, słuchając ich przebiegu wydarzeń, ruszyli w stronę obozu. Widział jak zerkali na głowę z niesmakiem. Była okropna. Zakrwawiona i jeszcze świeża. Miał nadzieję, że Kruczej Gwieździe to wystarczy i nie będzie doszukiwać się cech charakterystycznych kotki. Dawno przecież jej już nie widziała, a ona wyrosła i na pewno jej kształt pyska mocno uległ zmianie. Bez uszu, które mogły ich wydać, plan zdawał się idealny. Oby naprawdę tak było. Od tego zależało ich życie.
Zabrał głowę od Bażanciego Futra, gdy tylko dotarli do obozu. Podszedł do Kruczej Gwiazdy, która właśnie rozmawiała o czymś ze swoją zastępczynią, po czym rzucił jej trupa pod łapy. Bażant był tuż obok niego. Widział jak przełyka ślinę, obawiając się słów kotki; liczył na to, by nie rozryczał się przed nią i nie przyniósł im wstydu. Sam również czuł niepokój, ale starał się tego nie okazywać. Przegonili samotników, dowód był dostarczony.
- Wynieśli się - powiadomił ją zgodnie z prawdą.
Krucza Gwiazda zerknęła na głowę, po czym zawołała Kminkową Łapę. Starał się nie pokazać, że ta decyzja zrobiła na nim dość spore wrażenie, przez które jego oddech nieco przyspieszył. Miał nadzieję, że kotka potwierdzi, że to jej siostra. Jeśli nie... mieli przesrane.
- To Krokus? - zapytała czarna, wskazując głowę liliowej.
Wbijał wzrok w młodszą, obserwując jak ta przygląda się trupowi. Napięcie było wyczuwalne w powietrzu. W końcu Kminkowa Łapa mogła ich wydać. Od niej zależało teraz ich życie.
- Tak - potwierdziła, cofając się i rzucając mu spojrzenie.
Udało się. Przeżyli. Krucza Gwiazda najwidoczniej została tym ugłaskana, bo zezwoliła im odejść. Musieli jeszcze tylko nabić część ciała na pal, tam gdzie ostatnio spotkał Krokus. Właśnie przeżył najgorsze momenty swojego życia. Czuł jak jego futro już samo z niego zaczęło wypadać. Złapał głowę w pysk, po czym skierował kroki z powrotem w las.
- Nigdy więcej - szepnął mu Bażancie Futro do ucha, odchodząc z ulgą od czarnej.
Tak... nigdy więcej nie mogli pozwolić, aby ta wariatka się o coś do nich przyczepiła. Trzeba było zmienić taktykę. Czas było zejść do podziemia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz