Zasnął. To było przyjemne uczucie. Móc odpocząć. Sen znów zawiódł go na polane z rzeką, gdzie zwykle pojawiał się Zajęcza Gwiazda. Teraz mniej się bał tej lokacji, bo tu również pojawiła mu się sama Piaskowa Gwiazda.
Zaczął rozglądać się po terenie, nasłuchując czy jego wróg się nie zbliża. Nie był pewny, czy nie zjawi się i dzisiaj. Wolał trzymać się na baczności.
Coś mu śmignęło kątem oka. Spiął się i rozejrzał, a widząc... ją, zamarł. Co ona tu robiła? Szła w stronę rzeki, nie odezwała się ani nic. Jej blask wręcz go wabił w tamtą stronę, więc powoli ruszył za nią. Powoli, bo dostrzegał rzekę, lecz skupiał się bardziej na sylwetce ducha, przez co strach przechodził na drugi plan.
- Piaskowa Gwiazdo? - zawołał ją niepewnie.
Czy coś się stało? Chciała z nim porozmawiać o Kruczej Gwieździe? Pojawiła się jak znikąd. Bez zapowiedzi.
- Tak, Rybko? - odpowiedziała mu tylko, nie zatrzymując się nawet na moment. Dotarła do brzegu rzeki i zajrzała w jej taflę. Położyła jedną łapę na wodzie, a następnie postawiła powolny krok, nie zapadając się pod jej powierzchnię. Dopiero wtedy obejrzała się za siebie, zapraszając ogonem go bliżej.
Obserwował to co robiła z dziwnym niepokojem. Wchodziła do wody? Nieco się zbliżył, obserwując te czary. Ile on by dał, by też tak umieć! Nie musiałby wtedy moczyć futra i bać się o swoje życie.
- Co robisz? - zapytał podejrzliwie, stając nad brzegiem. Łapy same wiedziały, kiedy powinien się zatrzymać przed tą śmiercionośną pułapką. Jego wzrok jednak zamiast na wodzie, skupił się na duchu. Nadal nie potrafił oderwać od niej wzroku. Była... cudowna.
Posłała mu delikatny uśmiech, robiąc parę kroków dalej.
- Nasze ostatnie spotkanie dało mi wiele do myślenia, Rybko - zamruczała. - Najwyższy czas zrobić coś z faktem, że Krucza Gwiazda planuje cię dalej torturować w wodzie, jeśli nie wyzbędziesz się swojego strachu.
- A-ale co mam zrobić? Woda mnie pali. Czuje jak przeżera mi płuca. - wyjaśnił, obserwując jak się oddala. - Nie umiem chodzić po niej jak ty... Kojarzy mi się źle, przez co wpadam w panikę
Ten ból nadal czasem w nim gdzieś był, gdy patrzył na równą powierzchnię rzeki. To było za trudne. Nie potrafił tego zwalczyć.
- Więc potrzebujesz nowych wspomnień, skojarzeń - wytłumaczyła, zawracając, by stanąć bliżej kocura. - Zajęczej Gwiazdy już nie ma, mój drogi. On nic ci nie zrobi. Jestem tylko ja. A mi ufasz, prawda? - zamruczała, podchodząc jeszcze bliżej.
- Tak. Ufam. Dałem ci w końcu swoje ciało - miauknął, obserwując jak do niego podchodzi. Była tylko ona. Patrzył na nią, nie na otoczenie. Powoli jego ciało się rozluźniało. Zrobił w jej stronę krok, a czując wodę pod łapą, ocknął się jak ze snu, biorąc głęboki wdech i cofając kończynę. Wbił wzrok w dół, patrząc jak ciecz faluje w sennej marze, tak jak w rzeczywistości.
Widząc jak kocur się waha, Piaskowa Gwiazda wyszła do niego na brzeg, by stanąć przy nim i po paru krokach w przód pozwolić, by woda pochłonęła i ją. Ogonem przejechała po brodzie czekoladowego, wodząc jego wzrok za sobą, a nie falami rzeki.
- Widzisz? To nie takie trudne.
Czuł jak przepada. Jak przestaje istnieć. Nic innego do niego nie docierało. Uśmiechnął się do niej, jakby zażył sporą ilość kocimiętki, po czym jego łapa zrobiła sama krok do przodu, zanurzając się w wodzie.
- Tak... Nie trudne. - odpowiedział jej.
Uśmiechnęła się pod nosem. Zrobiła parę kroków dalej, bardziej zanurzając się w rzece. Szedł za nią, czując jak poziom wody rósł. Jego uśmiech zniknął, a niepokój powoli zaczął gościć na jego pysku. Patrzył jednak na nią, bo dreszcze zaczęły uświadamiać mu, co właśnie robił. Wziął drżący oddech, zaczynając dyszeć.
- I jak? - rzuciła do niego, posyłając mu spokojne spojrzenie.
- Uratujesz mnie, prawda? - miauknął cienkim głosem.
Zbliżyła się do niego i poprzez otarcie się o brodę kocura, podniosła mu łepek tak, by był dalej od wody.
- Zawsze - miauknęła.
To co się działo, było dziwne i dla niego niezrozumiałe, lecz przyjemne. Był w wodzie i jeszcze nie uciekł z krzykiem. Za to szedł dalej, czując samą przyjemność z przebywania tak blisko ducha. Jej zapewnienie dodało mu otuchy i nieznanych sił. Nie umrze tu. Nie było czego się bać. Aż dziwne. Naprawdę czuł, jakby Zajęczej Gwiazdy tu nie było. Wystraszył się i uciekł. Poddał się. Tak... pewnie to zrobił. Był w końcu słabeuszem. Uniósł wyżej łeb, czując jak woda podchodzi mu do szyi. Wziął głęboki oddech, nie odwracając od niej wzroku
- I teraz pamiętaj. Nawet, jak nie będziesz mnie widział, słyszał czy czuł, za każdym razem jak będziesz wchodził do wody, będą przy tobie. Nie dam ci zginąć, Rybko, pamiętaj o tym.
Pokiwał głową, kodując jej słowa. Była przy nim i będzie. Jak anioł stróż. Przecież jakby coś zaczęło się dziać, mogła mu pomóc, tak jak wtedy, gdy weszła w jego ciało. Rozluźnił się, powoli uginając łapy.
- To... coś odmiennego niż zapamiętałem. - szepnął, czując jak coraz bardziej się zanurza.
Z zainteresowaniem patrzyła na to co robił.
- Weź głęboki wdech i przytrzymaj, aż nie dostaniesz znaku, by odetchnąć - poleciła.
Zrobił tak jak kazała, po czym zniknął pod wodą. Otworzył oczy, patrząc się w głębinę i w łapy ducha. Czuł się... dziwnie. Ogarnął go spokój. Pierwszy raz od dawna. Tonięcie przy niej, nie było tak traumatyczne.
Dobrze wiedziała, ile czasu minie, zanim kocur zacznie się dusić pod wodą. Odczekała parę uderzeń serca i sama zanurkowała pod wodę. Szybkim ruchem łap odepchnęła się od dna i wyskoczyła ku kocurowi, unosząc zaraz na grzbiecie jego pysk nad wodę. Kiedy wynurzył się, wziął oddech. Nawet nie zakaszlał, bo nie połknął cieczy ani nic. Zadrżał jednak, bo woda była wszędzie. Ale była ona. Piaskowa Gwiazda.
- Możesz już oddychać - mruknęła, otrzepując łeb z cieczy, kierując ich w stronę brzegu.
Ruszył za nią, bez sprzeciwu, obserwując krwisty ślad jaki pozostawia w wodzie. Gdy dotarli do brzegu, otrzepał się, padając na ziemie jak długi.
- Było... cudownie - Uśmiechnął się do niej. - Z chęcią bym się dla ciebie utopił...
Oddała mu uśmiech.
- Ale nie chcemy, żebyś się topił, prawda? - zamruczała, siadając obok czekoladowego. - Masz dla mnie pływać, mój drogi. Pokażesz Kruczej Gwieździe że się myliła względem ciebie.
Nie. Nie chcieli. Chcieli by żył i mógł zniszczyć Kruczą Gwiazdę.
- Będę pływać dla ciebie, moja pani - obiecał jej to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz