Plotki, plotki i jeszcze raz plotki. Żył nimi, nasłuchując co w klanie o Kruczej Gwieździe mówią. Zauważył, że wielu z nich było negatywnie do niej nastawionych, co go bardzo cieszyło. Ta wariatka powinna w końcu zostać przyłapana na gorącym uczynku. Oczywiście, on miał zaszczyt zobaczyć jak zamordowała jednego klanowicza, bo był według niej bezużyteczny. Nikt jednak by mu nie uwierzył, a jeszcze zwalonoby na niego winę, gdyby ktoś rano natknął się na ciało.
Pomógł jej. Pomógł czarnej zatrzeć jej zbrodnie, z czego nie był dumny. Jednak ta jej mina, gdy nikt nie natknął się na ślad Bezchmurnego Nieba, była tego warta. Nie da się jej wrobić. Może i miał problemy z wodą, ale nie zamierzał zginąć z jej łap, gdy stwierdzi, że jego istnienie jest bezcelowe.
Musiał poradzić sobie z tą paskudną cieczą.
Nie potrafił.
Piaskowa Gwiazda opętując jego ciało, wyświadczyła mu ogromną przysługę, zmywając z niego krew. Powinien sam to zrobić, nie dając obcemu bytowi sterować swoim ciałem, lecz... lecz to było takie przyjemne. Czuć jej obecność, tą siłę, która mogłaby zmieść góry. Czy tak właśnie wyglądała więź medyków z Klanem Gwiazdy? Trupy też do nich mówiły? Mógł tylko gdybać.
Ciąża Bławatkowego Potoku coraz bardziej była widoczna. Krzywił się na samą myśl o swoich kociętach. Nie chciał ich. To była tylko wpadka. Krucza Gwiazda już i tak zaczęła mu grozić, że pogubi je jeżeli będzie dalej jej fikał. Znalazła sobie kolejny pretekst do kontroli. Te dzieci go osłabią. Oczywiście, może i mu na nich nie zależało, ale tak czy siak, staną się częścią jego rodziny. Gorzej jak Krucza Gwiazda wmówi im nie wiadomo co i zaczną uznawać go za wroga. Czy powinno mu zależeć? Może kiedyś tak, teraz? Teraz liczyła się dla niego tylko Piaskowa Gwiazda.
Spojrzał na Kminkową Łapę, która wracała właśnie z polowania. Od niej dowiedział się paru ciekawych rzeczy. Miło było widzieć, że kotka z nim współpracowała i nie uważała za odmieńca. Może to dlatego, że nie urodziła się w Klanie Nocy, a została do niego porwana?
Podszedł do niej powoli, siadając obok.
- Pewnie niedługo będziesz mianowana, cieszysz się? - zagaił.
Sam pamiętał, jak to on dostąpił zaszczytu zostania wojownikiem. Było to cudowne przeżycie. Na pewno z chęcią opowiedziałby uczennicy swoje wrażenia, lecz nadal trzymało go otępienie. Sypiał nieco lepiej i już nie rzucał się tak przez sen. Sądził, że to zasługa właśnie mrocznego ducha, który wystraszył Zajęczą Gwiazdę. Ah... Jej postać była taka majestatyczna. Ten czerwony poblask, gorejące złotem oczy, zakręcone niczym rogi uszy i krew spływająca z rany na szyi ducha... Sam by się przeraził, gdyby nie fakt, że Piaskowa Gwiazda była jego sojusznikiem. Zajęcza Gwiazda mógł się przed nią chować... Tak...
Nieco odpłynął w tych rozmyślaniach i nie usłyszał jej odpowiedzi. Widać było jednak po nim, że niezbyt dobrze się czuje. Potargana sierść, rozbiegany, zakrwiony wzrok, to niecodzienny widok u zdrowego kota.
- Mogłabyś powtórzyć? - poprosił.
<Kminkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz