No i przyczepił się do niego jakiś wrzód. Widział jak kociak został wyrzucony z pędzącego potwora, a po jego grzbiecie przebiegło ciekawe uczucie. Nie współczuł mu, ani trochę. Wręcz cieszył. Ostatnimi czasy widział tyle zdrowych kotów, które próbowały się nad nim znęcać, że widok kogoś kto miał gorzej, był satysfakcjonujący. Musiał jednak wznowić marsz do domu, ale jak mógł, gdy to coś do niego się przykleiło, gdy tylko go dojrzało? Musiał następnym razem bardziej się postarać i wyjść z kryjówki, gdy nikogo nie będzie w pobliżu.
Ale kot za nim podążył, gadając dziwacznie i od rzeczy. Śledził go i teraz stał przed nim z tym głupim uśmieszkiem.
- To idź polować! - spróbował wygonić go czy tam ją, nie ogarniał kim był ten kociak i mało co go obchodziło.
To oczywiście stało tam nadal. Tak jakby miał im pokazać co robić. Westchnął cierpiętniczo. Dlaczego to go spotkało? Czy było mu źle? Nie! A teraz miał jakiegoś dziwaka na głowie. Nie zamierzał jednak o nich dbać. Jak już miał problemy ze sobą, to wolał się trzymać od tego z daleka.
- Ej ty. Masz imię? - zapytał, próbując znaleźć coś co do nich dotrze.
Wytrzeszcz oczu jednak potwierdził jego domysły, że to było pustakiem.
- Dobra, słuchaj będziesz się nazywać Skaza, jasne? - zaproponował kotowi.
Ten uśmiechnął się szeroko, kiwając głową.
- Bardzo ładne imię - miauknęło.
- Nie moje, twoje! Ja jestem Wypłosz. - przedstawił się.
Znów potaknięcie. Dobra, czyli jednak do tego coś dociera.
- A teraz idź na polowanie. Znajdź mysz i ją złap, a wtedy pokaże ci gdzie możesz spać, zrozumiano? - miał nadzieję, że to zrobi. Uratowałby mu tyłek, gdyby im się udało coś przynieść. Niedługo mijał termin ustalony na zapłacenie haraczu dla bandy samotników. Nie złapał do tego czasu nic treściwego. Miał nadzieję im dać może jakieś żarcie Wyprostowanych, ale nie wiedział na ile by im się to spodobało. Może mają jakiś wyszukany gust? Wiedział jedno... nie chciał znowu przeżyć tego co wcześniej. Teraz jednak był z nim Skaza. Kot mógł uratować mu tyłek lub też podłożyć się gangowi za niego. Wtedy ominęłyby go bęcki, a ten skończyłby poobijany i wszyscy byliby szczęśliwi.
<Skaza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz