Nadeszła noc, a on nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok, bojąc się następnego dnia, następnego treningu z mentorem i tego co się na nim wydarzy. Już go powiadomił, że to piekło się tak szybko nie skończy. Modlił się w duchu, by jakiś lis znalazł ciało i je zabrał z ich kryjówki. Nie chciał wracać w tamto miejsce i znów tego robić.
Wbił pusty wzrok w sylwetki śpiących uczniów. Nawet nie wiedzieli kto z nimi teraz spał. Czy był najmłodszym mordercą kanibalem w historii Owocowego Lasu? To brzmiało tak okropnie! Ale było prawdziwe. Został do tego zmuszony. Dokonał tego barbarzyńskiego czynu.
Musiał pamiętać o ślimaku. Tak miał mówić, jakby ktoś pytał, dlaczego ma ataki paniki. Nikt nie mógł dowiedzieć się o tym co się stało. Nikt! Nie potrafił powstrzymać łez, lecz w końcu i one wyschły. Tak jakby ciało próbowało mu pomóc. Chociaż nienawidził swojego żołądka, który z takim zapałem dziękował za pokarm. Już wolał umrzeć z głodu.
Kolejny obrót.
Czas mijał, a on nadal wbijał wzrok przed siebie. Spojrzał na Miodunkę, która leżała niedaleko. Powinien się od niej wynieść, aż pod kraniec legowiska uczniów. Daleko od niej. Nie mógł z nią się zaprzyjaźnić. Co jeśli... jeśli będzie zmuszony ją również zjeść? Nie powinien mówić jej tamtych słów. Jeżeli do czegoś dojdzie, będzie zmuszony ją zranić. Dla jej dobra. Jego mentor nie może się dowiedzieć.
Nie może!
Kotka była lekkomyślna. Krwawnik był niebezpieczny. Możliwe, że on stał za tymi wszystkimi morderstwami... Nie mogła się z nim zadawać, by nie zostać ofiarą czarnego.
Był skończony.
Kocur cieszył się dobrą opinią w klanie. Nikt nie myślałby, że byłby w stanie kogoś zamordować. Księżyc mówił, że płakał i zdawał się słaby, ale to była farsa. Był potworem, który z łatwością omamił tłum. Jak nie będzie mu posłuszny to jak nic, pójdzie do Brzoskwinki i powie im, że zabił Księżyc z Nocniakami. Uwierzą mu. Skończy marnie, on i jego siostra.
Powinien zamknąć oczy i zasnąć. Potrzebował tego.
Nie potrafił.
Metaliczny smak nadal rozchodził się po jego języku. Tak bardzo chciał nic nie czuć. Zapachu, aromatu, nic. Jednak to były tylko jego marzenia, bo wciąż i wciąż czuł to, mimo tego, że od kilku godzin nie miał nic w pysku. Może powinien wytrzeć język w mech? Zrobił to, ale nie pomogło.
Dopiero po jakimś czasie, udało mu się zapaść w sen.
Nie był z tego zadowolony.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz