Dostrzegła ogon matki znikający za rogiem legowiska medyków.
Nie rozmawiała z nią od…od jej kary.
Czuła, że śmierć Błysk nie była winą rudej. Wiatr na pewno maczał w tym łapy. A babcia chowała głowę w piasek, nie chcąc nic powiedzieć. Na dodatek Miodunka przy ostatniej rozmowie z liderką dostrzegła jej dziwne zachowanie. Ona coś wiedziała na ten temat. Coś, czego nie wiedziała liliowa. Ale nie chciała jej powiedzieć. Próba podpuszczenia jej słowami, że córka Bzu wszystko wie, nic nie dały, bo babcia starała się ich wygonić i do tego praktycznie trzęsła się ze strachu. Wkurzona bicolorka myśląc o tym aż przegryzła kosteczkę, z której uprzednio zlizywała ostatnie resztki mięśni. Spojrzała na przełamany obiekt, po czym uznała, iż kostki są całkiem ciekawe. Zaczęła pacać je łapą, a te zabawnie podrygiwały w odpowiedzi. Kotka po pewnym czasie takiej małej zabawy wzięła kosteczki do pyszczka, po czym pokuśtykała do legowiska uczniów. Podeszła do swojego legowiska, po czym zrzuciła na nie kosteczki. Wepchnęła je w mech, aby na pewno się jej nie zgubiły. Z jakiegoś nieznanego jej powodu, miała ochotę je sobie zachować.
Następnie wyszła z powrotem, bo w pustym legowisku było nudno. Na horyzoncie dostrzegła brata – Poranka. Postanowiła podejść do niego, i zapytać go o coś bardzo, a to bardzo ważnego.
- Cześć, Poranek! – miauknęła w stronę kremowego kocurka – jak…jak się ma mama? Po wyrwaniu wąsów? Wszystko z nią dobrze? – zalała pręgowanego falą pytań. – Bo wiesz, ty się od niej uczysz, to pewnie wiesz – dodała, w gwoli wyjaśnienia, czemu pyta akurat jego.
Nie miała jakieś bardzo rozbudowanej relacji z kocurkiem. Najbliżej trzymała się z całego rodzeństwa z drugim bratem – Lukrecją.
<Poranku?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz