— Widzisz? Jestem jak wojownik! — miauknął dumny z siebie Chłód, gdy skończył pokazywać mu rozmaite ruchy, którymi w zasadzie nie mógłby zrobić krzywdy przeciwnikowi, ale Lśniąca Łapa i tak doceniał zapał malca. Uśmiechnął się lekko, gdy końcowo Chłód spoczął na jego grzbiecie, najwidoczniej zmęczony, ale zadowolony.
— Nie inaczej — przyznał Lśniący z ciepłym spojrzeniem. Postanowił nie drążyć tematu, czemu kociak na początku rozmowy zdawał się przygnębiony. Nie chciał go męczyć. Gdyby chciał mu coś powiedzieć, to powiedziałby. — Będziesz z pewnością jednym z najsilniejszych Klifiaków. Mało jakie kociaki mają taki zapał do nauki w tym wieku. — zaśmiał się cicho.
* * *
Dostał za uczennicę Łasiczą Łapę. Chyba najgorszy wybór, bo nie cierpiał kotki już od pierwszego wejrzenia, jednak mimo to zamierzał być dobrym mentorem. Wszyscy jego nauczyciele nauczyli go mnóstwa rzeczy przydatnych w życiu każdego wojownika i taką samą wiedzę miał nadzieję przelać do umysłu młodej szylkretowej kotki, wyglądającej nieszczęśnie podobnie do Fioletowego Spojrzenia.
Wracając z treningu z kotką i korzystając z wolnego czasu, postanowił odwiedzić dla odmiany ucznia, którego darzył większą sympatią. Skinął mu głową na przywitanie.
— Cześć, Chłodna Łapo — zamruczał. — Jak trening? Moja siostra jest pewnie wspaniałą mentorką. Nikt tak dobrze nie uczy, jak ona. Szkoliła się u samej Cętkowanej Gwiazdy, wiesz? A co do Łasiczej Łapy, miałeś rację, niezbyt przyjemna z niej osoba — burknął niechętnie. — Mimo to wyszkolę ją najlepiej, jak umiem.
Zależało mu na tym, by być dobrym mentorem. Po tych wszystkich sytuacjach. Po pogłoskach, że Rysi Puch znowu wróciła po zemstę - Klan Klifu jak nigdy potrzebował silnych i dobrych w swoim fachu wojowników. Nigdy nie wiadomo, gdy zastanie ich kolejny trup. Starał się o tym nie myśleć, by nie pozwalać sobie na stres, jednak gdy koty wokół ciebie padają jak muchy, to jest zbyt ciężkie.
<Chłód? wybacz za gniota>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz