— Więc obserwowałem go trochę, kiedy na przykład jadł. Nie wyglądał wtedy na smutnego, ale w sumie jakbym ja miał płakać, to też po jedzeniu. — przyznał szczerze. — Chociaż on ogólnie raczej neutralną minę miał. Też widziałem, jak ze dwie osoby do niego podchodziły, ale wtedy on im coś mówił i odeszły. — Wzruszył ramionami. — W ogóle zauważyłeś, że ma blizny na łapach? To dziwne. Chociaż... ty też masz blizny, więc nie wiem, czy ta informacja nam wiele daje.
Prawda. Blizny nie mogły stanowić o czyjejś winie. Krwawnik sam mu to wytykał, kiedy oskarżał o zamordowanie jego rodziny. On również mało co dowiedział się o kocurze. Kiedy wychodził z uczniem na trening, nie mógł go śledzić, bo na pewno trudno byłoby mu się skryć i nie zostać wykrytym. Nawet jeśli był jakiś szemrany, to miał wątpliwości, czy ukazałby się w swojej prawdziwej formie przed kociakiem, który mógł wszystko im wypaplać.
Westchnął.
— Może rzeczywiście jego oskarżenia, to były tylko jakieś emocjonalne słowa. Dajmy sobie jeszcze kilka dni, jak nic nie zauważymy, to uznamy, że jest czysty. — zaproponował młodzikowi.
Agrest zgodził się z nim, po czym ich drogi się rozeszły.
***
Krwawnik był jednak szemranym typem. Jak mógł dać mu się tak podejść?! Był pewien, że Komar wypaplał mu, kto był jego ojcem. Inaczej nie mógł posiąść tej informacji. Wiedział tylko on i Szyszka, a dawna liderka już dawno leżała wiele warstw pod ziemią. Teraz dzieciak miał na niego haka, którym zręcznie operował. Trzeba było porzucić obserwowanie go. Zresztą już tego nie potrzebował, bo na własnych oczach przekonał się, kim on był. Nie zdziwiłby się, gdyby to on stał za morderstwami. W klanie udawał pięknie bezbronnego, skrzywdzonego przez życie kota, a przy nim? Arogancja się z niego wylewała strumieniami. Działał mu na nerwy. Nienawidził tego smarkacza.
Natknął się na Agresta, który widząc jego niezbyt dobry humor, skierował do niego kroki. Zacisnął pysk, siadając i waląc ogonem po ziemi.
— Coś się stało? — zwrócił się do niego.
— Wstałem lewą łapą — skłamał. Musiał kryć tego bachora, przez co aż frustracja wylewała się z niego strumieniami. — Co do Krwawnika... Jest czysty. Niczego podejrzanego nie zauważyłem. Porozmawiałem też z nim nieco. Możesz przestać już go obserwować.
<Agrest?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz