- Tak, matko?
- Możesz na chwilę popilnować Skazy i Wypłosza – bura delikatnie się skrzywiła. Nie miała ochoty znowu zadawać się z tym pomiotem diabła, wypierdkiem sowy, małym zgredem, nieznośnym…– spokojnie, jeszcze śpią. – miauknęła matka. Było to tak widoczne, że nie chciała? A co, jak znowu kotkę zawiodła. Ah…ale ona nie chciała! Nie chciała zawodzić srebrnej.- Jak będziesz cicho się zachowywała to może nie obudzą się do mojego powrotu – miauknęła z uśmiechem błękitna, po czym ruszyła w nieznanym Krokus kierunku.
No to eh. Będzie musiała pilnować dzieciaków.
Weszła więc cicho do środka. Obserwowała dwa małe koty, których boki spokojnie unosiły się i padały w rytm oddechu. Maluchy były nawet…słodkie. Gdy spały. Skaza także jak nie spał. Ale tego samego o Wypłoszu powiedzieć nie mogła. Czekała więc na powrót matki spokojnie, pilnując śpiących kociaków, co zaczynało ją powoli…nudzić.
***
Matka dalej nie wracała, a słońce było już w zenicie. Szum liści się nasilił, rodzeństwo za radą Skowronek wyszło na polowanie. Niestety kociaki się obudziły gdzieś w między czasie, przez co znowu wdała się w nieprzyjemną konwersację z Wypłoszem, którą obserwowało niczego nie rozumiejące z tego, co mówili, Skaza. Optymistyczne kocię wyszło na zewnątrz, podczas gdy Wypłosz został w środku, nie wiedzieć czemu nie chciał wyjść. Znowu utrudniał jej robotę, tak to by mogła mieć jednocześnie na oku ich obu, a zamiast tego nie miała jak. Usiadła więc przed wierzbą, aby obserwować wejście do nory i jednocześnie widzieć eksplorującą Skazę. Nagle zza krzewów wyszła Bylica, co prawie doprowadziło burą do zawału. Jednak kiedy rozpoznała matkę, od razu do niej podbiegła.- Mamo, Wypłosz znowu się panoszy! – miauknęła. Dostrzegła żółte ślipię patrzące na nią z wnętrza nory. A niech się wypcha gnój jeden, ma za swoje. – Do tego z jakiegoś powodu nie chce wyjść z nory – mruknęła.
- On chyba po prostu boi się lasu, kochanie. Nigdy tutaj nie był. – miauknęła starsza. Bał się lasu? No no, chyba miała nowy plan na to jak mogła dogryzać małemu… - chyba wiem już, co zrobić dalej.
- To bardzo dobrze! – miauknęła Krokus, nie dopytując. Matka potrzebowała odpoczynku, więc poszła się zdrzemnąć. Natomiast ją w opiece nad maluchami zmieniła Deszcz. Krokus weszła do dziupli i położyła się na mchu przyniesionym i rozłożonym w środku przez Fiołka. Ciekawa była, co też matka wymyśliła, kiedy jej nie było.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz