- Zaraz, nie miałaś minie nauczyć czegoś nowego? – spytała bura, ruszając w stronę błękitnej, aby następnie zrównać z nią marsz.
- Nauczyłam ciebie, Deszczyk i Skowronek wszystkiego co sama wiedziałam. Niestety, nie mam wiedzy medycznej aż takiej, jak Safona czy medycy klanowi – miauknęła starsza. – o truciznach ci mówiłam? – spytała.
- Mówiłaś.
- W takim razie na pewno nie mamy już nic do przerobienia. Jedyne, co możesz okazjonalnie robić jeśli chodzi o zielarstwo, poza zbieraniem medykamentów oczywiście, to powtarzanie sobie ich zastosowań i nazw – miauknęła starsza, przeciągając się.
- Ale na pewno, o niczym nie zapomniałaś? – spytała cętkowana. Miała zapał do nauki. Chciała, aby starsza kotka była z niej dumna. Żeby jej zaimponować. Dlatego pragnęła dowiedzieć się od srebrnej jak najwięcej w dziedzinie medycyny i nie tylko.
- Na pewno – odparła starsza.
- A… możemy potrenować w takim razie coś innego? – spytała bura z nadzieją w głosie.
- No…w sumie… - zaczęła starsza, namyślając się – nie chciałabym cię dzisiaj męczyć…ostatnio walczyliśmy z Gangiem Ości.
- I dlatego chcę być lepsza w walce, żeby móc im dokopać, jak znowu ich spotkamy. – rzekła z determinacją cętkowana. Cisza która nastała sprawiła, iż kotka spytała – bo nie zamierzasz odpuścić, prawda? Tak dobrze nam szło… - miauknęła Krokus. Chciała wspierać matkę. Jeśli ta chciała podbić miasto, to ona jej w tym pomoże, i nie pozwoli jej od tak się wycofać z powodu niepowodzenia.
- Raczej wrócimy…więc tak, przydałoby się ci trochę jeszcze nauczyć z walki. Chciałam to zrobić z tobą jutro…ale możemy dzisiaj – mruknęła starsza, po czym zawróciła – chodź, Krokus. – dodała.
- Dobrze – odparła cicho bura, idąc za matką.
Kiedy starsza zaczęła jej pokazywać nowe ruchy bitewne, żółtooka obserwowała ją z uwagą, aby następnie postarać się je powtórzyć jak najlepiej.
Zaprezentowała matce ruchy, które ta wcześniej jej pokazała, tyle że w swoim wykonaniu. Błękitna po krytycznym ocenieniu póz bitewnych Krokus szybko ją poprawiła. Córka Sadu powtórzyła ruchy. Tym razem lepiej. Ale chciała jeszcze więcej. Matka więc dalej poprawiała ją, a jej własne życzenie, a ta ciągle je powtarzała. I tak w kółko, aż zdyszana usłyszała, iż wszystko zrobiła wręcz perfekcyjnie. Starsza zaprowadziła młodszą do ich obecnej kryjówki, i dała jej drozda do najedzenia się. Młoda z chęcią zjadła ptaka, napełniając brzuch spragniony mięsa po tym wysiłku. Następnie młoda przewaliła się na bok, obserwując, jak poczerwieniałe liście trącane przez wiatr wydają szumiącą melodię. Po chwili jej powieki stopniowo zaczęły opadać, aż młoda w końcu przymknęła oczy i zasnęła pod korzeniami ich wierzby.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz