*Kiedyś nim Trzcina spłodził dzieci*
Kolejny raz Trzcinowa Sadzawka nie pojawił się na ich normalną porę treningu, więc Kminek siedziała sama w legowisku uczniów. Sarnia Łapa z Malinowym Pląsem poszli na patrol graniczny. Mopkowa Łapa i Kurkowa Pieśń trenowali gdzieś polowanie, o ile dobrze usłyszała ich krótką rozmowę, gdy się oddalali.
Oparła głowę na łapach i wlepiła spojrzenie w wejście, nie wiedząc za bardzo, co ze sobą zrobić. Ze znudzenia przymykały jej się już oczy, gdy w wejściu pojawiła się niebieska arlekinka. Od razu wiedziała, co to znaczy i wywróciła oczami, ale na złość kotce nie ruszyła się, zamykając całkiem powieki
– Wstawaj. Mamy trening. – stanęła przed nią i potrząsnęła łapą. Po co tak się irytować, nie jej wina, że jej mentor gdzieś chodzi. Jeśli szuka siostry to też ciężko go winić, w końcu to rodzina.
Kminek z cichym westchnieniem wstała i przeciągnęła się, w czasie gdy starsza kotka zdążyła zawrócić i zacząć wychodzić z ich schronienia. Potruchtała szybko za nią.
Daleko nie poszły, bo zatrzymały się przy najbliższej polance.
– Spróbuj mnie zaatakować.
Kminek od razu przystąpiła do treningu i rzuciła się z łapami w stronę pyska kotki. Po chwili treningu zaczęła się zapominać, zacisnęła boleśnie zęby.
– Au! Schowaj te pazury! – syknęła Tulipanowy Płatek, gdy przypadkiem je wysunęła i drasnęła jej bok.
– Przepraszam, to przypadkiem. – miauknęła, cofając się i dając jej przestrzeń.
– Dzikus – warknęła do siebie kotka, liżąc bok.
Kminek opuściła uszy, krzywiąc się. Każdemu mogło się zdarzyć, to tylko wypadek. Po co od razu się wyzywać; nigdy nie zrozumie tych uprzedzeń.
Kolejny raz Trzcinowa Sadzawka nie pojawił się na ich normalną porę treningu, więc Kminek siedziała sama w legowisku uczniów. Sarnia Łapa z Malinowym Pląsem poszli na patrol graniczny. Mopkowa Łapa i Kurkowa Pieśń trenowali gdzieś polowanie, o ile dobrze usłyszała ich krótką rozmowę, gdy się oddalali.
Oparła głowę na łapach i wlepiła spojrzenie w wejście, nie wiedząc za bardzo, co ze sobą zrobić. Ze znudzenia przymykały jej się już oczy, gdy w wejściu pojawiła się niebieska arlekinka. Od razu wiedziała, co to znaczy i wywróciła oczami, ale na złość kotce nie ruszyła się, zamykając całkiem powieki
– Wstawaj. Mamy trening. – stanęła przed nią i potrząsnęła łapą. Po co tak się irytować, nie jej wina, że jej mentor gdzieś chodzi. Jeśli szuka siostry to też ciężko go winić, w końcu to rodzina.
Kminek z cichym westchnieniem wstała i przeciągnęła się, w czasie gdy starsza kotka zdążyła zawrócić i zacząć wychodzić z ich schronienia. Potruchtała szybko za nią.
Daleko nie poszły, bo zatrzymały się przy najbliższej polance.
– Spróbuj mnie zaatakować.
Kminek od razu przystąpiła do treningu i rzuciła się z łapami w stronę pyska kotki. Po chwili treningu zaczęła się zapominać, zacisnęła boleśnie zęby.
– Au! Schowaj te pazury! – syknęła Tulipanowy Płatek, gdy przypadkiem je wysunęła i drasnęła jej bok.
– Przepraszam, to przypadkiem. – miauknęła, cofając się i dając jej przestrzeń.
– Dzikus – warknęła do siebie kotka, liżąc bok.
Kminek opuściła uszy, krzywiąc się. Każdemu mogło się zdarzyć, to tylko wypadek. Po co od razu się wyzywać; nigdy nie zrozumie tych uprzedzeń.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz