Zestresowana stała, z najeżonym futrem na grzbiecie oraz trzęsącymi łapami i czekała aż pojawi się ktoś, kto wskaże jej, co teraz ma ze sobą zrobić. Rodzeństwo gdzieś zniknęło (nie, żeby życzyli sobie jej towarzystwa), a nowy mentor wrócił do odpoczywania w legowisku, zaraz po tym, jak z daleka pokazał jej, gdzie jest jej nowe miejsce. Z tego, co zrozumiała od Kalinowego Serca, gdy ten jeszcze żył i przyszła ich odwiedzić na polecenie Niezapominajkowej Gwiazdy, normalnie poszliby teraz oglądać tereny albo coś. Jednak obecna sytuacja skutecznie im to uniemożliwiła, z czego świetnie zdawała sobie sprawę.
Dlatego, gdy dostrzegła znajome, złotem zabarwione futro, idące pod prąd, nawet się ucieszyła. Szybko jednak musiała usiąść, by chociaż trochę zmniejszyć widoczność tego, jak drżała. Nie chciała, żeby więcej kotów widziało ją w takim stanie, szczególnie zważając, jak bardzo uszkodzona fizycznie już była. Sporadycznie widywała Lamparcik, bo ta ciągle przebywała poza żłobkiem-więzieniem, więc nie chciała wyjść na słabą. Jeszcze rzadziej wchodziły w kontakt między sobą; Kminek większość czasu siedziała otępiała przy wyjściu i w swojej melancholii często się wyłączała z rzeczywistego świata, więc nie dostrzegała, gdy ktoś wychodził. Bo jeśli wychodził, to nie stwarzał zagrożenia, więc byli bezpieczni. Ale zdarzyło się jej parę razy życzyć jej miłego dnia pod opieką Muchomorzego Jadu.
– Gratuluję zostania uczniem. – speszyła się na te słowa. Czy było to takie ważne? W rzeczywistości już dawno zaczęła trening, a te cztery miesiące tutaj były tylko wymuszoną przerwą od nich. Jedyne, co się zmieniło to jej imię. Imię, które było chyba jeszcze bardziej niekomfortowe niż poprzednie; długie i nawiązywało do pierwszego, które kojarzyło jej się z rodziną.
– Om… Dziękuję. – wybełkotała, starając się, by brzmieć normalnie – Tobie też. Gratuluję, mam na myśli. Lamparcia Łapo. W końcu wolność od żłobka, co? – Otrzepała się całym ciałem, próbując zrzucić jakoś stres; jedyna pozytywna rzecz, jaka z niego wychodziła, była taka, że pod jego wpływem robiła się bardziej gadatliwa – Jak podoba ci się uczenie na medyka? Wciąż tak pasjonujące, jak wcześniej? Już wiesz, gdzie występuje rumianek? – zalała ją serią pytań, wskazując też, że pamięta ich dawną rozmowę, chcąc utrzymać wszystko w lekkim tonie.
<Lamparcik?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz