Nienawidził był chłopcem, chociaż w
tym przypadku, dziewczynką na posyłki, jednakże bez szemrania wykonał
polecenie spasionej Borówy, ich zasranej zastępczyni. Drepcząc przez
obóz wyłapał swoją biologiczną matkę, która wygrzewała się w słońcu,
brzuchem do góry. Gąsior drgnął, mając ochotę zatrzymać się tuż nad nią i
sprzedać solidną lepę na ryj. Ot tak, by poczuła nienawiść jednego z
jej dzieci na własnej skórze.
Kocur
nie był jednak głupi, wiedział, że najpewniej dostałby po dupie a i
jego przykrywka zostałaby zdemaskowana. No a tego nie chciał. Mimo
wszystko nie miał zamiaru usługiwać tym wariatkom przyczyniając się przy
okazji do przetrzebienia zwierzyny łownej. Już i tak sporo myszy czy
ptaków się marnowało bo jej wysokość spasiona dupa nie była w stanie
wepchnąć w siebie ani okruszyny.
Wkroczył do legowiska liderki jak do siebie; zupełnie tak, jak robiła to pozostała garść przydupasek Wielkiej.
—
O. Gęsia Łapo, jak miło cię widzieć moja droga! — Wielka podniosła dupę
ze swojego legowiska. Gąsior uniósł brew. Przytyła? No tak, pewnie
poszło jej w boczki od nicnierobienia.
Potrzymał się od wrednego prychnięcia.
— Cóż to cię do mnie sprowadza?
Otworzył pysk, by się odezwać, jednakże ruch łapy ich fejkowej przywódczyni uciszył go.
—
Hasz kochana. Daj mi skończyć. Doszły mnie słuchy, że często spędzasz
czas z kocurami. Głównie chodzi mi tu o Chłodną Łapę... — wiedział, że
go podglądali. Parszywe zdradzieckie france! Ledwie utrzymał nerwy na
wodzy, pozwalając czekoladowej kontynuować. — Nie ukrywam, że dla tak
urodziwej kotki jak ty chciałabym lepszego towarzystwa. Może pospędzasz
trochę więcej czasu z nami, kochaniutka?
Lepsze
towarzystwo? Ha! Lepsze to on mógł sobie wysrać! Nie zmieniało to
faktu, że zbulwersował się srogo na nieprzychylne słowa pod adresem jego
kolegi.
— Wybacz mi Wielka
Gwiazdo, myślałam, że czegoś go nauczę. Wiesz... to przecież kocur —
wysilił się na śmiech, ciągnąc dalej tą farsę nieporozumień. Liderka
machnęła ogonem, owijając go dookoła swoich własnych łap. — Ale dziękuję
za propozycję, chętnie skorzystam. Zawsze to jakaś miła odmiana od
towarzystwa tych ćwierć mózgów.
Skinął jej głową, odwracając się, jednak Wielka zatrzymała go miauknięciem.
— O czym chciałaś porozmawiać?
Gąsior przystanął, wbijając w nią turkusowe ślepia.
— Przepraszam, zapomniałam. Jakaś taka zarobiona jestem... — skrzywił się, faktycznie zapomniał, po jaki chuj tu przylazł.
—
Ojoj, Gęsia Łapo, masz przywileje, korzystaj z nich! — mówiąc to, kotka
wzięła jednego wróbla ze stosiku zwierzyny, który znajdował się u jej
łap, po czym rzuciła ptaka prost przed tonkija. Ten uniósł brew,
wbijając ślepia w kotkę. — Proszę, weź i korzystaj. To propozycja ale i
polecenie liderki. Odpocznij moja droga. Kocury niech popracują.
— Dziękuję.
Wziął
wróbla w pysk, kierując się do wyjścia. Musiał zapamiętać aby bardziej
siebie pilnować. Jeszcze pozbędzie się tej lampucery a klan wilka
odetchnie z ulgą.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz