Wiewiórcza Łapa po krótkim, porannym treningu, nareszcie wrócił do obozu.
Uczeń niedawno w końcu nauczył łapać się drobną zwierzynę ze swojego terytorium, z czego był naprawdę dumny. Fakt, że rudy robił postępy, dawał mu dużą determinację i dalszą chęć do trenowania, oraz cel, aby stać się wyjątkowo dobrym wojownikiem i dzielnie bronić swojego Klanu.
Wiewiór odłożył mysz, którą złapał podczas treningu oraz wróbla, którego złapał Srocze Pióro. Jego mentor próbował pokazać mu, jak polować na ptaki, ale rudemu i tak się nie udało złapać jednego, ponieważ pierzasty odleciał, a kocur zarył w ziemię.
- Mm.. Mo-Możesz wzią-wziąć j-jakąś z-zwierzynę i za-zanieść d-do ż-żłobka - wyjąkał jego mentor
Wiewiórcza Łapa z błyszczącymi oczami przytaknął energicznie, podniósł wróbla, którego złapał jego mentor i pokierował się do żłobka.
Lubił kocięta, kiedyś już przyszedł zobaczyć dzieci Rdzawego Futra i to niedługo po dowiedzeniu się o tym, że kluski się urodziły. Pamiętał dobrze ten dzień, chwila, w której pierwszy raz poznał trzy małe kulki futra. Bardzo mu się one podobały, dwa były wręcz śnieżno-białe, a jedno z nich było dwukolorowe. Nie mógł się doczekać, kiedy kocięta zawitają do legowiska uczniów.
Kocur wkroczył do żłobka, od razu wąchając napływający do jego nosa zapach mleka. Czasami tęsknił za tym miejscem, okresem kiedy był kociakiem, gdzie jedyne co robił, to bawił się, głównie z rodzeństwem i spał. Nie oznaczało to jednak, że nie lubił być uczniem. Jako kocię, nie mógł wychodzić z obozu na polowania i był praktycznie bezużyteczny dla Klanu.
- Dzzien dobury! - przywitał się z mieszkańcami żłobka przez zęby, ponieważ wciąż trzymał wróbla.
Zagubiona Dusza machnęła do niego ogonem na przywitanie.
Rudy od razu nachylił się do kociąt, żeby zobaczyć je lepiej.
- Cześćć, jestem Wiewiórcza Łapa! - powiedział do kociąt, które wpatrywały się w niego.
Najbliżej niego siedział czysto biały kocurek. Rudy patrząc na niego, dostrzegł, że sierść kociaka praktycznie lśniła. Ciekawiło go, jak często kociak dbał o swoją sierść, ponieważ Wiewiór nie mógł wypatrzeć na niej żadnych kołtunów.
Albinos posiadał również duże czerwone oczy, co naprawdę było fascynujące. Wiewiórcza Łapa nigdy nie widział kota z takim kolorem oczu.
On i jego siostra wyglądali praktycznie tak samo, obydwoje byli biali, mieli pędzelki na uszach, oraz posiadali czerwone oczy, ale w kocurku, Wiewiórcza Łapa dostrzegał coś innego.
- Ja jestem Blask - przedstawił się kociak - A to są moje siostry, Jarzębinka i Zimorodek - dodał, wskazując swoją małą łapką na dwie pozostałe kotki.
"Czyli nie tylko ja zauważyłem, jak jego sierść lśni" - zaśmiał się w myślach Wiewiórcza Łapa.
- Pasuję do ciebie - rudy uśmiechnął się do niego - Nie mogę się doczekać, aż dołączycie do mnie w legowisku uczniów - wyprostował się siadając - No chyba, że już mnie tam nie będzie, to w takim wypadku w legowisku wojowników - dodał szybko.
<Blasku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz