Była zastępczyni poczuła, jak jej futro unosi się, gdy usłyszała ten kpiący głos. Wbiła pusty wzrok w ścianę skalnego wyżłobienia. Nawet nie odwróciła się w kierunku właściciela wspomnianego wcześniej głosu.
— Ale wiesz co? Dobrze ci tak. Kotki są od rodzenia dzieci, a nie od władania klanem. Powiesz kim jest ten szczęściarz? Chciałbym mu podziękować i pogratulować.
Czarna wciąż jedynie wpatrywała się nieobecnie w ścianę. Nie miała już nawet chęci wstać i zdzielić mu w pysk. Jedyne, co robiła, to słuchała tych drwin i powstrzymywała płacz.
Nie mógł mieć racji. Był tylko idiotą. Rudym idiotą zniszczonym bezpowrotnie przez Piaskową Gwiazdę.
A może to jej myśli. Chciała wierzyć, że była dobrą zastępczynią i byłaby dobrą liderką. Może on ma rację.
Przełknęła ślinę, sztywno wpatrując się w jeden punkt. Chciała, by odszedł.
Ale najwidoczniej Żar jeszcze nie skończył.
Na te słowa Kamienna Agonia bezsilnie wtuliła pysk we własne umięśnione kończyny.
— Wstyd ci? I bardzo dobrze. — Podszedł do niej, nachylając się do jej ucha. Czarną zmroziło, czując na sobie jego zimny oddech. — Jak to jest...? Teraz wręcz stawiasz się w roli Wilczej Zamieci. Taka słaba... niechciana... Twój brat pewnie cię nienawidzi. A te kocięta? Chcesz je zabić, gdy się urodzą? Pewnie wyjdą nierude i brzydkie jak ty. Żałosne.
Słowa rudego rozbrzmiały w jej uszach ze zdwojoną siłą.
"Mogłabym zmieść cię stąd jednym ruchem łapy, idioto" - tak powiedziałaby jej stara cząstka zanikająca gdzieś w jej wnętrzu. Ale ta cząstka niej, która obecnie górowała, kazała jej jedynie patrzeć przed siebie niewzruszenie, przekonana o własnej porażce.
— W takim razie. Życzę ci powodzenia. Odwiedzę cię, gdy się urodzą.
Zaśmiał się drwiąco, wychodząc. Dopiero, gdy jego kroki ucichły, kotka kątem oka rzuciła spojrzenie na wyjście z obozu, by potem uwolnić wstrzymywane łzy. Potok jej gorzkich zmartwień rozpłynął się, mocząc jej łapy i mech, na którym leżała.
Ale jedyne pytanie, które narastało w jej głowie, brzmiało: ,,Dlaczego?"
* * *
Nie chciała wychodzić z kociarni. Nie chciała, by inni widzieli ją w takim stanie. Nie chciała spotkać się po drodze ze Splątanym Futrem. Nie potrafiłaby spojrzeć jej w oczy... Tak samo, jak ze wszystkimi innymi.
Już widziała te wszystkie plotki. Co by się stało, gdyby Żar dowiedział się, że sprawcą tego jest Zając? "Kamienna Agonia ma romans z Zajęczą Gwiazdą", "Kamienna Agonia leci za kocurami, będąc zastępczynią". Nie puszczała się za kocurami. Nie chciała tego. Nie prosiła się o to.
A co się stanie, jak klanowicze zauważą jej skruchę? Czy stanie się nowym obiektem szyderstwa i drwin, tak jak Wilcza Zamieć?
Nie jadła nic od paru świtów. Nie miała apetytu. Nie była w stanie nawet spojrzeć na zwierzynę.
— Powinnaś chyba coś zjeść — mruknęła Szybka Łania, obserwując swojego syna, Iryska.
Czarna nie odpowiedziała. Zamrugała dwukrotnie ślipiami. Z wyjścia z kociarni widziała białą sylwetkę Zajęczej Gwiazdy.
Gdzie podział się ten wesoły uczeń?
Spazm bólu przeszedł jej ciało. Poczuła odrętwienie w kończynach. Brak snu i podkrążone oczy wcale nie pomagały w wytrzymaniu ciąży. Ale patrzenie na klanowiczów żyjących własnym życiem, nieświadomych o gwałcie... To ją najbardziej przerażało.
— To normalne w czasie ciąży — miauknęła Szybka Łania jakby od niechcenia, gdy czarna się skrzywiła. — Powinnaś coś zjeść, Kamienna Agonio — powtórzyła.
Czarna karmicielka wstała ociężale. Zmrużyła oczy, gdy wychodząc z kociarni zastała jasne światło.
Sterta wyglądała marnie. Parę chudych piszczek. Praktycznie zero mięsa.
Podeszła do sterty. Jej wzrok gorliwie uciekał przed innymi kotami. Gorliwie uciekał przed Zajęczą Gwiazdą.
Schyliła się do sterty, gdy dostrzegła rudy kształt zmierzający w jej stronę. Jej łapy zesztywniały. Położyła uszy. Chciała uciec. Skryć się znowu w żłobku. Nie widzieć go.
Rozżarzony Płomień.
<Żar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz