Dawno nie słyszała swojego imienia. Tylko jeśli ktoś ją wołał do jakiegoś patrolu czy coś. Zanikające Echo… Skąd to się mogło wziąć? Rodzice musieli mieć wyobraźnię, co nie? Tak jak teraz sobie o tym pomyśleć. Echo. Jej rodzeństwo miało dość normalne imiona. Rudzik, Rzeczka… I nagle ona, Echo. Jedyna córka, która też jako jedyna zawiodła ich wszystkich. Mogła się postarać, dać z siebie wszystko. Jedynak oczywiście nie. Nie dość, że cały jej postęp w dzieciństwie legł w gruzach podczas tego… Piekła? To jeszcze ledwo co została wojowniczką. Zbożowa Gwiazda raczej zrobiła to z litości. W końcu, jakżeby inaczej? Nie była odważna, mało co mówiła, nie była zbyt umiejętna, od taka kupka gruzu. Niczym się wyróżniająca w tłumie, oprócz tego, że była słaba i tyle. W przeciwieństwie do reszty. Dlatego wtapiała się w otoczenie. Chciała, by mało kto mógł ją zauważyć. Bo obecność kogokolwiek ją stresowała. Czy to było dziwne? Chyba nie.
Usłyszała ten krzyk czy tam wołanie, ale… Nie potrafiła zareagować. Coś w środku niej wrzało, zachęcało by coś zrobić. Uśmiechnąć się chociaż na widok brata. Jednak pozostawała taka jak wcześniej. Po prostu siedziała. Dygotała ledwo wyczuwalnie. Przełknęła ślinę. To było… Dziwne. Wszyscy obrócili głowy. Dopiero po chwili przestali, a Rudzik był tuż obok niej. Oboje tak wyrośli… Już nie przypominali tych dzieci, które musiały sterczeć w żłobku z tatą. Których przerażał komar. Oboje bali się mianowania. Kroczyli razem przez świat. Do momentu. Gdzie wszystko pękło, nagle zmieniło swój obrót. Niewyobrażalnie. Nie potrafiła się do niego zbliżyć. Czuła się taka pełna wyrzutów sumienia. Że nie była przy nim przez tak długi czas, a teraz… Z samej woli chciała być daleko. A on przyszedł.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że właśnie ją dotknął pyskiem i zadał pytanie.
Drgnęła lekko i próbowała sobie przypomnieć co powiedział Rudzik. O ile o coś pytał. Właśnie…
- J-j-jak t-t-tam u c-ciebie?
Nie lubiła tego pytania, okej? Było zbyt… Zbyt… Zbyt łatwo można było powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Skłamać. A co to da? Satysfakcję? A jeżeli ktoś naprawdę zna cię dobrze, to potrafi odgadnąć to kłamstewko. Zbyt proste… Ale jednak jak inaczej odpowiedzieć? Ciszą?
- N-nie wiem…- wydusiła w końcu z siebie. Po co ona to zrobiła? Gdyby mogła, zaczęłaby krzyczeć na samą siebie za głupotę. Mogła powiedzieć, że jednak jej się układa. W końcu, jest już wojowniczką i te tego. Na co niby narzekać. Ale jednak?
To byłoby kłamstwo.
Tak głupie kłamstwo.
Więc po prostu wypuściła kilka łez. Zdezorientowanie przejęło ją do cna. Po prostu nie wiedziała co już robić, no i poza tym trochę się bała Rudzika. Tego, że może być na nią zły, że się izoluje od rodziny.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że właśnie ją dotknął pyskiem i zadał pytanie.
Drgnęła lekko i próbowała sobie przypomnieć co powiedział Rudzik. O ile o coś pytał. Właśnie…
- J-j-jak t-t-tam u c-ciebie?
Nie lubiła tego pytania, okej? Było zbyt… Zbyt… Zbyt łatwo można było powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Skłamać. A co to da? Satysfakcję? A jeżeli ktoś naprawdę zna cię dobrze, to potrafi odgadnąć to kłamstewko. Zbyt proste… Ale jednak jak inaczej odpowiedzieć? Ciszą?
- N-nie wiem…- wydusiła w końcu z siebie. Po co ona to zrobiła? Gdyby mogła, zaczęłaby krzyczeć na samą siebie za głupotę. Mogła powiedzieć, że jednak jej się układa. W końcu, jest już wojowniczką i te tego. Na co niby narzekać. Ale jednak?
To byłoby kłamstwo.
Tak głupie kłamstwo.
Więc po prostu wypuściła kilka łez. Zdezorientowanie przejęło ją do cna. Po prostu nie wiedziała co już robić, no i poza tym trochę się bała Rudzika. Tego, że może być na nią zły, że się izoluje od rodziny.
<Rudziku… Bracie ukochany hah... Może jeszcze żyję>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz