Różyczka zaczęła się przemieszczać po żłobku, jak na prawilnego kociego klucha przystało, od czasu do czasu poruszając białymi wąsami, kiedy to do jej noska wleciało trochę kurzu. To co ją denerwowało, a za razem intrygowało, to jej matka. Ilekroć drobna klucha zachodziła kocicę z zaskoczenia, czy też, normalnie od przodu, Wilcza zachowywała się, jakby ktoś rzucił w nią płonącym karaluchem. Czyżby kocię było na coś chore? Może coś nie tak z jej pyszczkiem? Albo łapkami? Któregoś dnia siedziała przy wyjściu ze żłobka i korzystając ze światła dnia przyglądała się swojemu futerku. Może to z nim jest coś nie teges? I całym rodzeństwem? I ten biały wielki kot co przychodzi jest na tą chorobę odporny, więc tylko on może dotykać przeklęte kociaki? Chociaż jeszcze pojawia się jakaś kotka, która w głównej mierze przejmuje się tylko Węgielkiem. Co w nim takiego niezwykłego? To najzwyklejszy w świecie czarny kot! Nadąsana liznęła agresywnie futro na swej piersi, by zaraz zerwać się na równe nogi i... wywalić, niczym dziecko które przy zjeździe z górki nacisnęło przedni hamulec roweru. Niezdarnie, jednak szybko, powróciła do stojącej pozycji, nieco oszołomiona. Nie bolało, ale jednak szok pozostał, a w gardle zbierała się ta nieprzyjemna gula. Jeszcze chwila, i....- Nic ci się nie stało? - do uszu kotki dobiegł znajomy, nieco zmartwiony głos. Uniosła swe brązowe oczy ku niebu, by zobaczyć jasne oblicze kocura, który zachowywał się bardziej jak matka od jej prawdziwej matki. Kotka pociągnęła nosem, po czym pokręciła przecząco głową. Kocur westchnął, po czym spojrzał na kociaka nieco zmęczonym wzrokiem.
- Chodź do środka. Chyba zanosi się na deszcz - powiedział, niby do siebie, po czym schylił się by wziąć Różę za kark. Zanim jednak to zrobił, kotka zadała pytanie, które od dłuższego czasu jej się kręciło w głowie.
- Czy ja na coś choluję? - Burzowa Gwiazdka zatrzymał się tuż przed tym, kiedy to w jego pysku miało wylądować rzadkie kocięce futerko, po czym wyprostował głowę, by popatrzeć na kotkę z wyrazem, którego młoda nie potrafiła odczytać.
- Ależ nie. Skąd takie przypuszczenie? Źle się czujesz? Zanieść cię do medyka? - Szylkretka na słowa Zająca nieco zmarszczyła pyszczek, przekręcając główkę na bok. Czyli nie jest chora? Oh, jaka ulga! Ale... ale czemu miałaby mu wierzyć? Przecież nie jest jakimś magicznym kotem który wie wszystko.
- Nie wieszę ci - Odparła, kątem oka widząc szarzące się niebo. Czy młoda kiedykolwiek widziała deszcz? Pewnie nie. A przecież wiosną jest go całkiem sporo! Nie mogła tego przegapić. Chociaż teraz nie deszcz był istotny, a jej chyba-nieistniejąca-choroba. - Skolo nie jesem chola, to szemu mama się mie boi? - Odparła, siadając prosto i patrząc w oczy lidera z pełną powagą i pewnością siebie. Jednak poczuła wewnętrzną bezsilność i irytację, kiedy to znów ujrzała wyraz, którego jej dziecięcy móżdżek nie mógł rozpoznać. Mimo wszystko potrafiła wyczuć brak zdecydowania od strony starszego, na co rozejrzała się po otoczeniu nieco zaniepokojona.
- Wiesz. Mama ma ostatnio gorszy okres, ale to nie- - Cóż, nie było dane mu dokończyć, gdyż młoda kotka dostrzegła coś bardziej interesującego, między łapami białego, po drugiej stronie wejścia do żłobka.
- Niebo płacze! - Przerwała mu, przeciskając się pomiędzy jego łapami by wyjść w momencie, kiedy to kilka kropel spadło jej na mordkę, na co zareagowała nastroszeniem sierści i kichnięciem. Cóż, dla przywódcy klanu, zmiana tematu wydawała się w obecnej sytuacji wybawieniem przed intensywnym myśleniem jak wytłumaczyć młodemu kocięciu sprawy, których by nie zrozumiało. Kotka natomiast zajęła się łapaniem deszczu. I pomimo iż jej na początku nie przeszkadzał, to po krótkiej chwili uznała, że jednak wolałaby być sucha. Z kolei łapanie deszczu nadal wydawało się być bardziej interesujące niż robienie za kiszonego ogóra w kociarni. Zatrzymała się więc, po czym zerknęła w stronę uśmiechniętego Zająca, zastygając w kamiennej pozycji. Iść? Nie iść? Wydęła wargi w chwilowym zamyśleniu, jednak lider postanowił ułatwić jej decyzję.
- Chodź już do środka! Zmokniesz! - Zawołał w jej stronę. Tak. To był bodziec, którego w tej chwili potrzebowała. Kotka po jeszcze sekundzie stania w miejscu i patrzenia się w zielone paczały, wygięła ogon w łuk i pobiegła przed siebie w deszczu, zataczając dzikie koła z głośnym pomrukiem, przy okazji oblewając łapy jakiegoś lilowego ucznia, którego kotka pierwszy raz na oczy widziała. Jednak zanim zdążyłby jakkolwiek zareagować, ta już była na tyle daleko, że lilowy mógł zrezygnować z chęci opierniczu młodej. Kotkę zaintrygowała natomiast kolejna rzecz. A mianowicie, jakieś powolne, pozostawiające za sobą błyszczący ślad stworzenie, o kolorowej muszli. Oraz fakt, iż deszcz przestał na nią kropić. Zerknęła w górę, powstrzymując tym samym kroplę deszczu, która za chwilę miała spłynąć jej na oczy.
- Pacz Zająszku. Co to? - Kotka wskazała na ślimaka, który to powoli pełzł do celu, patrząc wielkimi oczami na lidera-matkę, który to postanowił zrobić za żywy parasol.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz