Nie mógł pozwolić sobie na zamarcie w bezruchu. Nawet najmniejsza sekunda wystarczyłaby, aby Jastrzębia Gwiazda go dogonił. Van musiał więc szybko się zdecydować, co zrobi; przeskoczenie nad kamieniem z miejsca, w którym się znajdował, było wręcz niemożliwe. Widząc za sobą mentora, kocur zawrócił do tyłu i rozpędził się, niemal nie zostając przy tym trafionym łapą burego. Dawny członek sekty skoczył, odbijając się od tylnych łap i wysunął wyostrzone pazury, które gorliwie uczepiły się skały, by po paru uderzeniach serca zacząć się z niej ześlizgiwać. Drapał łapami i był już niemal blisko wskoczenia na kamień, jednak Jastrzębia Gwiazda dał mu fory jedynie na początku. Mentorowi ani się śniło zwolnić, więc już po krótszej chwili większe i bardziej doświadczone łapy lidera dosięgnęły ogona Mrocznej Łapy.
Po tym momencie oba koty zeskoczyły z wypukłej powierzchni dużego kamienia i ustały naprzeciw siebie.
- Próbowałeś się rozpędzić, ryzykując, że szybciej cię złapię - Zauważył Jastrzębia Gwiazda, a van kiwnął głową.
- Próbowanie przeskoczenia kamienia z tak bliskiej odległości byłoby głupie. Nie jestem jeszcze na tyle duży, by dosięgnąć bez zawahania, a z rozpędu miałem na to większe szanse.
- To nie był głupi ruch - Przyznał bury. - Ale brakuje ci wprawy w przeskakiwaniu większych obiektów. Całkiem dobrze radzisz sobie z omijaniem dołów, gdy pomiędzy tobą a mną jest większa odległość, a balansowanie nie sprawiło ci na tyle dużych problemów, byś szybko poległ na tej przeszkodzie. Za to skoki nie idą ci najlepiej. Nie próbowałeś się przekopywać, bo nie starczyłoby ci na to czasu.
Mroczna Łapa musiał być szczery - Jastrzębia Gwiazda nie był głupi i dobrze przewidywał jego zamiary. W końcu miał do czynienia z kimś, kto ma rozum chociaż trochę większy od kocięcia.
- W takim razie, mamy spróbować jeszcze jeden raz, czy wracamy do obozu? - Zapytał, gładkim, niezmiennym tonem głosu.
Był zmęczony, ale nie spieszyło mu się wracać. Trening zawsze udoskanalał jego umiejętności i zdolności, które kiedyś na pewno mu się przydadzą.
- Spróbujemy jeszcze jeden raz, a później wracamy - Obwieścił Jastrząb. - Robi się już późno, a następnym rankiem powinieneś być już gotowy na następny trening.
- Słusznie - Miauknął po prostu van, nie spuszczając oczu z mentora.
Był ciekaw, jakie postępy uda mu się zrobić w trakcie jego szkolenia. Nie żałował, że on i inni jego towarzysze dołączyli do Klanu Wilka. Były tu dla niego korzyści, więc z satysfakcją tutaj gościł. Nie zamierzał przyjmować tutejszej wiary, a przynajmniej idei ,,Klanu Gwiazdy", który znacząco różnił się od bóstw, jakie znał z sekty - ale chętnie skorzystałby z treningu. W klanach, nauka była przynajmniej profesjonalna. Czego by się nauczył od jakichś samotników? Nie opłacałoby mu się wychowywanie w towarzystwie, które nie nauczyłoby go tak profesjonalnych technik walki, sprytu, inteligencji i polowania, tak, jak to ma miejsce w Klanie Wilka.
Van ponownie ustawił się na samym początku obalonego drzewa, a Jastrzębia Gwiazda tuż za nim.
- Dam ci jeszcze fory, Mroczna Łapo, ale teraz już trzy uderzenia serca. Ruszaj - Polecił bury.
Mroczna Łapa ruszył do przodu. Jego łapy poruszały się gładko, ale tym razem zwinnie. Po kilku próbach nauczył się już, po jakich krawędziach drzewa najlepiej iść - dalej jednak wciąż się wahał i musiał momentami zwalniać, bo był bliski przewrócenia. Jego łapa zsunęła się i kocur runął na ziemię, szybko przewracając się na bok i wstając, próbując resztę dobiec czystym sprintem, nie zważając na poprawny balans.
Gdy pokonał drzewo, zastała go pułapka, do której wpadł już parę razy, więc znał jej położenie. Jednak chcąc, nie chcąc, jego łapa zsunęła się po stromej krawędzi dołu. Przez ten czas Jastrzębia Gwiazda znacznie go doganiał. Van wygrzebał się kosztem ubrudzenia swojego biało-czarnego futra i ruszył znów do przodu, omijając parę nieznacznych przeszkód z kamieni - a w końcu, dochodząc do nieszczęsnego, dużego kamienia, na którego za żadne boskie cudy nie potrafił się wdrapać. Rozejrzał się szybko wokół i spróbował skoczyć, jednak po chwili jego łapy zsunęły się ze stromej powierzchni skałki. Nie miał szans sobie z tym poradzić. Musiał szukać alternatywnego rozwiązania, jednak ani na zsunięcie jakiejś kłody czy kamienia, by się podsadzić, ani na przekopanie się nie było wystarczająco czasu.
Więc van... po prostu obszedł kamień.
Mroczna Łapa ominął trudną przeszkodę, a wąsy mentora wręcz zamigotały mu przed pyskiem. Jastrzębia Gwiazda był szybki, więc Mroczna Łapa musiał również poruszać się szybko.
Omen usiadł po przejściu ostatniej przeszkody, jaką był wysoki kamień, i zaczął wygładzać sierść na piersi, która ustała mu dęba przez stres, jaki towarzyszył szalonemu wyścigowi z liderem na piętach.
Kocur spojrzał się Jastrzębiowi w oczy, czekając na reakcję mentora.
Podważy jego sprawność, każe mu powtarzać przeszkodę, doceni jego staranne wyszukiwanie nowych, prostszych rozwiązań, a może coś zupełnie innego? Van był tego ciekaw. Ominął kamień wyłącznie dlatego, że stanowił niepodważalną trudność, której nie mógł pokonać, a nikt przecież nie powiedział, że omijanie przeszkód jest zakazane. Żadnej zasady więc nie złamał.
Miał nadzieję, że wkrótce uda mu się opanować skoki i wspinanie, ponieważ nie ukrywał - fakt, że kocur miał problem z przeskoczeniem przeszkody w postaci kamienia, był lekko irytujący.
<Jastrząb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz