Promienie wiosennego słońca padały na ziemię pod ostrym kątem, tańcząc z liśćmi drzew i oświetlając trzy kocie grzbiety, które chadzały niespiesznie pomiędzy leśnymi pniami i chaszczami. W powietrzu czuć było wymieszane zapachy nieznanych kotów z klanu Wilka, a ich oznaczenie zapachowe w odległości kilku długości ogona od przemieszczających się samotników straszyły ostrą wonią kocie nozdrza.
Czarna dymna kocica na czele zatrzymała się nagle, obdarzając zatroskanym wzrokiem swoje potomstwo.
— Gorzki, Dalia, koniec spaceru. Wszystko w porządku?
Czekoladowy kocurek wymruczał coś pośpiesznie, a kotka obdarzyła matkę szerokim uśmiechem. Szerokim, choć trochę wymuszonym.
— Jasne, mamusiu. Wszystko w najlepszym porządku — odparła, żwawo stawiając kolejne kroki. Nagle pisnęła, zauważając brązowego, drobnego żuczka.
Czarna samotniczka obserwowała swoją córkę rozbawionymi, żółtymi oczami.
— Ojej! — pisnęła Dalia, trącając łapą wtapiającego się w ziemię robaka. — Widzisz mamusiu, jaki fajny? — przeszedł przez nią dreszcz ekscytacji. Wyciągnęła daleko przed siebie łapki. — Wiesz może mamusiu, jaki to żuczek? Jak się nazywa? Gdzie mieszka? I kto jest jego mamą?
Obserwujący zabawę siostry, Gorzki zmrużył złote oczy.
— Mieszka pewnie w gównie! Jego kolor o tym mówi! — napyskował, po czym dumny z swojego czynu wyprostował się. Przestał także mrużyć oczy, a zamiast tego szeroko je otworzył.
— Nieprawda — nieśmiało zaprotestowała Dalia. — Mieszka w twojej sierści, a nie gównie. W sumie, wychodzi na to samo. Obie te rzeczy mają identyczny kolor.
Gorzki już otwierał pyszczek, gdy Tulipan wkroczyła do akcji.
— Kociaki! — mruknęła jakby do siebie. — Zachowujcie się dobrze. Kto tak widział znieważać to zwierzę, używać brzydkiego słowa ,,gówno’’ i jeszcze obrażać kolor sierści brata?
Dalia skuliła się słuchając tych reprymend, a Gorzki zakłopotany wbił wzrok w ziemię.
Słowa matki dotknęły ją bardziej, niż powinny. W jej głowie zrodziły się nowe wątpliwości, czy aby na pewno jest dobrą kotką, za jaką się uważa, do jakiej dąży, by się nią stać. Uniosła na chwilę łebek, wpatrując się w swoją mamę ze smutnym uśmiechem.
— Przepraszam, mamusiu — szepnęła, przenosząc wzrok na brata. — Przepraszam, Gorzki. Twoje futro jest ładne.
Jej uśmiech stał się szerszy, gdy zobaczyła, jak brat z powrotem zyskuje pewność siebie. Kotka odwróciła się, strzygąc uszami i szukając wzrokiem żuka. Go także pragnęła przeprosić.
— Przepraszam, żuczku — natknęła się spojrzeniem na dreptającego w krzaki robaczka. — Za to, że bez pytania pacnęłam cię łapką.
Uśmiech, jaki zakwitł na pysku Tulipan, był najpiękniejszą, najwspanialszą nagrodą, jaką kotka mogła sobie wymarzyć. Odwzajemniła go, rozkoszując się obecnymi w oczach matki wesołymi iskierkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz