Czuł się… dziwnie. Wystarczyło kilka księżyców żeby odwykł od towarzystwa innych kotów. Wzrok wszystkich Klifiaków spoczął na nim. Powiódł po nich wzrokiem. Nie znał ich, a w ciągu księżyca miał się stać członkiem ich klanu. Kimś, komu mają zaufać, za kogo w razie potrzeby muszą oddać życie.
Co za ironia. Wilcze Serce i Lisia Gwiazda się w grobie przewracają.
Kątem oka dostrzegł znajomą, kremowo-białą sylwetkę. Czy to możliwe? Coś ścisnęło go za serce. Odwrócił wzrok, zadarł łeb do góry, patrząc na swoją… partnerkę. (Wciąż nie potrafił w to uwierzyć. W nic, co się ostatnio działo.)
Iskierka wyglądała wyjątkowo majestatycznie. Uśmiechnął się w duchu. Będzie dobrą liderką, zobaczy.
Wszyscy się rozeszli. Niektórzy szybciej, niektórzy przyglądając mu się badawczo. Przez jego grzbiet przebiegł dreszcz, ale spróbował go zignorować. Dostrzegł zbliżającego się do niego kocura. Biało-czarny był dobrze zbudowany, miał zmierzwioną sierść i wyglądałby groźnie, gdyby nie melancholijno-pogodne zielone ślepia. Brzask od razu poczuł z nim dziwną więź.
– Koperkowe Futro – miauknął wojownik, uśmiechając się lekko. – Przejdziemy się?
– Jasne. – Brzask odwzajemnił gest. – Bardzo miło cię poznać.
***
Każde drzewo przywoływało wspomnienia. Nowy (przynajmniej stosunkowo) obóz Klifiaków tak bardzo przypominał mu Klan Wilka. Las, góry, polany, czuł się jakby oglądał znane miejsca będąc po drugiej stronie tafli jeziora, albo wędrując po wykrzywionych snem odpowiednikach tego, co zapamiętał. Wszystko było tak znajome, a równocześnie dziwnie obce…
Zbliżyli się do strumienia.
– Tam znajduje się granica z Klanem Wilka.
Wspomnienia. Tak wiele emocji. Taki wiele obrazów.
Zakręciło mu się w głowie. Zachwiał się, przystając na moment. Odetchnął głębiej. Łapy mu drżały.
– Wszystko w porządku?
Koperkowe Futro wyglądał na szczerze zmartwionego. Bury uśmiechnął się słabo.
– To już ten wiek – spróbował zażartować. – Miałem ostatnio sporo wrażeń. Może aż zbyt sporo.
Wojownik przyjrzał mu się z troską.
– Możemy zrobić przerwę. Z klifu jest całkiem ładny widok. Opowiem ci o naszym klanie.
– Bardzo chętnie. – Obraz przed jego oczami wciąż się kręcił. Ruszył za mentorem. Łapy same go prowadziły.
Tak, widok był stąd niezwykły.
Uśmiechnął się do Koperkowego Futra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz