rozwalanie życia echa tajm
- To idziemy? - zapytał się Śnieżna Chmura posępnie. Już od jakiegoś czasu się tak zachowywał. Podniosła kąciki ust w uśmiechu, lecz jednak nie za bardzo potrafiła akurat w takim momencie. Ze Śnieżną Chmurą było coś nie tak. Zachowywał się bardzo specyficznie i ponuro.
Musieli znowu gdzieś iść. Oczywiście w patrolu musiała być Łasiczy Kieł. Ta uwielbiała psuć życie Zanikającej Łapy i szczerze? Obrała to sobie za cel życiowy. A do tego Chore Ucho. Była jej cioteczną babcią, ale czuła się przy niej niepewnie. Nie chciała wyjść na wielką pomyłkę życiową co było naprawdę trudne. Wydrza Łapa był tylko takim skromnym dodatkiem z racji, że był uczniem Chorego Ucha. Przęłknęła ślinę.
Ten dzień musiał być dobry.
A jednak.
Stał się najgorszym w jej życiu.
- To idziemy? - zapytał się Śnieżna Chmura posępnie. Już od jakiegoś czasu się tak zachowywał. Podniosła kąciki ust w uśmiechu, lecz jednak nie za bardzo potrafiła akurat w takim momencie. Ze Śnieżną Chmurą było coś nie tak. Zachowywał się bardzo specyficznie i ponuro.
Musieli znowu gdzieś iść. Oczywiście w patrolu musiała być Łasiczy Kieł. Ta uwielbiała psuć życie Zanikającej Łapy i szczerze? Obrała to sobie za cel życiowy. A do tego Chore Ucho. Była jej cioteczną babcią, ale czuła się przy niej niepewnie. Nie chciała wyjść na wielką pomyłkę życiową co było naprawdę trudne. Wydrza Łapa był tylko takim skromnym dodatkiem z racji, że był uczniem Chorego Ucha. Przęłknęła ślinę.
Ten dzień musiał być dobry.
A jednak.
Stał się najgorszym w jej życiu.
***
- Co niedojdo?- syknęła czarno-biała, trącając szylkretkę w łeb. Spuściła smutno uszy. Czemu nie mogła zająć się swoim Klifiakiem? Kręcili przy sobie, chociaż widziała, że Łasica nie lubiła go aż tak bardzo jak powinna. W związku przecież koty się kochają nawzajem.
- Może poprawicie znaczniki?- mruknął biały, patrząc znacząco na kotkę. Ta tylko prychnęła zirytowana. W końcu co się dziwić, jeżeli ktoś nie jest czarno-biały, to według niej jest tragedia! Lubiła chyba tylko koty posiadające tą maść.
- Dobra- warknęła wojowniczka i machnęła ogonem (przy okazji trącając Echo) by jej brat z mentorką poszli trochę dalej. Usłyszała zestresowane westchnięcie niebieskiej, oddalającej się trochę od miejsca, gdzie stała córka Orzechowego Zmierzchu. Śnieżna Chmura wpatrywał się w toń rzeki. Nurt płynął dosyć szybko, pewnie przez ostatnie burze. Cichutko mruknął coś pod nosem i podszedł bliżej brzegu.
- W-w-wszyst-t-tko… O-ok-kej? - wyszeptała cicho, jąkając się delikatnie. Trudno jej było mówić cokolwiek przy kimś innym, niż jej najbliższa rodzina. Nie czuła zbytniej więzi z tatą Orzecha. Zadrżała lekko. A co jeżeli się obrazi za te słowa?
- Niezbyt, ale dzięki, że pytasz- kocur wymusił weselszy ton i spojrzał na wnuczkę. Zamrugała delikatnie.
- J-jak-ka b-była W-w-wrzoso… - zaczęła delikatnie, jednak Śnieżna Chmura jej przerwał.
- Wspaniała. Po prostu wspaniała… - popadł w lekką nostalgię. - Jej strata była straszna… Ale nie sądziłem, że Orzech zrobi to co zrobiła- wyjaśnił z wyrzutem. Kiwnęła lekko łebkiem.
- A-a s-skoro j-jestem j-jej c-córką… T-to k-k-kogoś z-zabiję? - wyjawiła mu swój największy strach.
- Nie. Na pewno nie… - mruknął do niej.
I wtedy się zaczęło.
Nie wiedziała jak to się dokładnie stało.
Widziała tylko, jak Śnieżna Chmura poślizgnął się na mokrej ziemi i powoli ześlizgiwał się do wody.
- POMOCY!!! - zaczął krzyczeć, a ona chwyciła go mocno za futro.
- Dziadku… - załkała.
Kocur wpadł do wody, a na łapach miała jedynie strzępki sierści i trochę krwi, kiedy próbowała go przytrzymać. Zaczęła płakać.
- Co się stało!!! - wrzasnęła Łasiczy Kieł, szybko zbliżając się do Zanikającej Łapy, która dalej płakała. Czarno-biała wskoczyła do wody za topiącym się wojownikiem. Przez zielone oczy spowite łzami, uczennica widziała jak kotka wyciągała truchło na brzeg. Zaskoczona oraz znerwicowana. Chore Ucho, która przybiegła potem, również zaczęła ryczeć. Wydrza Łapa wpatrywał się osłupiały w scenę rozgrywającą się w bardzo szybkim tempie. Spojrzał niepewny na Echo, która również spojrzała mu w oczy.
Nikt nie wiedział co się stało.
Oprócz niej.
Ale kto by się słuchał jej wersji.
- Morderca! - krzyknęła Łasica, wściekle bijąc ogonem. - Wrzuciłaś go do wody! Ty… Geny zabójcy przeszły dalej! - wrzeszczała na nią, a kotka tylko skuliła się mocniej i zaczęła głośniej płakać.
- Pokaż łapy- zawarczała chwytając ją. Zanikająca Łapa niepewnie odchyliła poduszki zaczerwienione od krwi.
Wraz z białym futrem.
- MAMY DOWÓD! - krzyknęła kotka. - TO TY GO MUSIAŁAŚ ZEPCHNĄĆ I DO TEGO ZRANIĆ! Wydrza Łapo, weź ciało. Ja muszę zanieś tą morderczynię do ojca. On już da karę godną zabójcy Śnieżnej Chmury! - warknęła i złapała szylkretkę za luźną skórę na karku.
Nie rzucała się.
Nie potrafiła.
***
Futro Zanikającej Łapy było całe brudne od błota, smarków oraz łez. Straciła orientację w którą stronę niesie ją Łasica, dopóki nie zjawili się w obozie. Cała poobijana była ciągnięta przez sam środek obozu. Koty zaciekawione wystawiły łby z legowisk. Wydawało jej się, że widziała nawet tatę. Jej pysk lekko się otworzył.
Nie wiedziała co się dzieje.
Nie zabiła.
To nie była przecież jej wina.
Czarno-biała była innego zdania i najwyraźniej chciała z nią skończyć.
- Ruszaj się. Nie będę cię dalej tachać- warknęła tamta, popychając na wpół żywą Echo w stronę legowiska lidera. Ta wstała chwiejnie. Nie chciała się sprzeciwiać. Powoli stawiając kroki, nie chcąc się przewrócić, skierowała się w stronę legowiska na konarze. Przez jej głowę przechodziły różne złe myśli.
"Będzie tak jak z Puszystym Futrem. Albo i gorzej"
-Tato… - mruknęła cicho Łasica, popychając starszą tak, że ta upadła pyskiem tuż przed liderem. - Ona jest mordercą.
***
Niewiele musiała czekać na reakcję. Borsuk już gromadził klan, by oficjalnie podzielić się tymi wieśćmi. Została pociągnięta teraz przez jakichś innych wojowników, bo córka lidera oznajmiła "że już nie będzie ciągnąć tego śmiecia". Echo od łez zaczęły boleć oczy oraz głowa, jednak to nie było najważniejsze.
Ciągnęli ją jak zwierzę na rzeź.
Bała się.
Tak cholernie się bała.
Gdzieś tam była jej rodzina. Co jeżeli nie uwierzą. Raz po raz udało jej się krzyczeć " To nie ja! ", jednak nikt jej nie słyszał. Była skończona. Czekała na najgorsze. Co pierwsze jej zrobią? Odgryzą pazury? Rozszarpią ciało? Czy znowu zaangażują w to Rudzika? On nie dałby chyba rady, ale nie była pewna. Czy oni by jej uwierzyli? Czy dalej ją kochali?
Została rzucona tuż pod miejsce, skąd przemawiał lider. Przestała ronić łzy, teraz drżała na całym ciele. Drgawki ogarnęły ją od uszu aż do ogona. Jakiś kot ją przytrzymał, w razie czego, jakby chciała uciec. Nie dałaby rady i tak.
- Niestety w tym ciężkim czasie wystąpił kolejny incydent. Niewybaczalny wręcz. - ogłosił Borsucza Gwiazda, mierząc wzrokiem współklanowiczów.
- Morderstwo. Bratobójstwo. Jestem załamany, widząc co się dzieje w tym klanie. Jednak krwi mordercy nie da się pozbyć. - prychnął. - Klanie Nocy zebraliśmy się tutaj, by ukarać córkę Orzechowego Zmierzchu, która poszła śladami matki. Która zamordowała swojego dziadka. Która zostanie surowo ukarana tak, że aż pożałuje, że przyszła z łona zabójcy. Jej obrzydliwa zbrodnia nie może pozostać dłużej bez konsekwencji.
Inne koty zaczęły szeptać między sobą. Usłyszała pojedynczy krzyk, który niestety szybko został uciszony.
Była po prostu mordercą.
- Zanikająca Łapo, wyjdź na środek. - syknął Borsucza Gwiazda. Pazury miał wbite w korzeń starej wierzby. W jego oczach szalał gniew. Uczennica została popchnięta jeszcze bardziej na środek, czuła jak spojrzenia nagle skierowały się w jej stronę. - Kara Puszystego Futra będzie dla ciebie zbyt łaskawa. Była ostrzeżeniem dla tych, którzy chcieliby popełnić jej błąd. Dla Zanikającej Łapy to jednak było nic takiego. Najwidoczniej chęć mordu była silniejsza niż konsekwencje. Dlatego dziś Zanikająca Łapa traci wszystkie prawa jakie posiadała w tym klanie. Porzucisz dawne życie i rodzinę. Od dziś nazywasz się Echo. Twoja kara rozpocznie się od wykopania dołu, w którym spędzisz trzy noce bez jedzenia i snu. Łasiczy Kieł osobiście się tobą zajmie. - wycharczał.
Nie, to nie było możliwe.
Zaczęła się rzucać, jednak ten ktoś dalej ją trzymał.
Ona przecież nie da rady.
- Oczywiście to byłoby za mało. Nie można puścić płazem tak ohydnego zachowania. Będziesz musiała zrównać z ziemią wały, stworzone przez twoją matkę, a następnie z powrotem je wybudować. Dodatkowo żeby wytępić tą zarazę morderców oraz jej zapobiec, partnerem Echa zostaje Wydrza Łapa. Nie możemy dopuścić do podobnej sytuacji.
Rozległ się jej płacz.
Była przerażona.
***
- Kop- to jedno słowo. Zwinięta w kłębek Echo, nie odezwała się ani trochę. Łasica popchnęła ją mocno.- Masz kopać, bo ta dziura stanie się twoją mogiłą! Śmieci się zakopuje, prawda? - powiedziała jakże przesłodzonym głosem kotka, mierząc ją ostro wzrokiem. Szylkretka wstała na drżących łapach i jak robot, zaczęła wykonywać zlecenie.
***
Cienie.
Krzyki.
Duchy.
To wszystko do cna wycieńczało niewyspany umysł Echa.
Co chwilę widziała coś przerażającego. Wrzeszczała czasem tak głośno, że ktoś się budził. Ona nie mogła spać. Łasica regularnie sprawdzała, czy się słuchała. Groziła oberwaniem uszu, ale co najgorsze…
Mówiła, że coś zrobi Rudzikowi. Bała się.
Przekrwionymi oczami spojrzała na ścianę dołu. Mgła o wyglądzie kota przemknęła tuż obok, a ona usłyszała krzyk. Zaczęła z powrotem wrzeszczeć.
Halucynacje stawały się coraz gorsze.
Halucynacje brały górę.
***
- Wstawaj. Do roboty- warknęła Łasica z góry. Zmęczona Echo myślała, że to kolejna halucynacja. Zaczęła krzyczeć.
- ZAMKNIJ PYSK ŚMIECIU! - syknęła do niej głośno córka lidera. Szylkretka uspokoiła się na chwilę, jednak dalej drżała. Usłyszała jak czarno-biała komuś mówi, by wywlec "ten gnój" ze środka. Została w końcu wyciągnięta na powierzchnię. Wydawało jej się przez chwilę, że w oddali widziała Śnieżną Chmurę.
"Dziadku, ja ciebie nie zabiłam, naprawdę"
Czasy kiedy spędzała czas w miejscu innym niż dół, wydawały się zbyt odległe.
Te czasy, gdy jeszcze była kimś.
- Ruszaj. Idziemy- warknęła do niej wojowniczka. Dodała cicho pod nosem:- Czemu mam pilnować tej miernoty…
Echo posłusznie poszła do przodu, popychana przez łaciatą.
Już i tak w końcu nic jej nie zostało.
***
Zdawała sobie sprawę z tego, że została teraz przedmiotem. Nawet czymś mniej ważnym. Według nich zamordowała, więc? Co mogła znaczyć? Była czymś gorszym od zwykłego łajna. Stanowiła jedynie jakiś element w otaczającym świecie, który był okrutny. Płakała kiedy tylko mogła, nawet teraz, choć mogła odpocząć na chwilę, po tym całym rozbieraniu wałów. Łasica wyżywała chyba na niej całą swoją złość, irytację oraz frustrację.
Ciężko było jej spać w pobliżu tych dziwnych kotek. Puszystego Futra, która patrzyła na nią z pewnym zainteresowaniem, oraz Smutnej Ciszy i Mglistego Snu. Były… Specyficzne. Bardzo. Przeraziła się, jak tylko je zobaczyła.
Wtulona w mech, łkała dalej. Przez zmęczenie, przez ból, przez smutek. Nie potrafiła uspokoić się ani na chwilę.
To wszystko było straszne. Takie przerażające. Zewsząd czekały ją drwiny, niecne komentarze, spluwanie. Musiała jednak pracować. Gdy coś nie działa, wyrzuca się to. Musiała pokazać, że coś robi, by się jej nie pozbyli.
- Echo? - rozległo się ciche miauknięcie Wydrzej Łapy. Był zasmucony, zresztą, rozumiała to. Został zmuszony do zostania partnerem "morderczyni".- Wierzę ci, że tego nie zrobiłaś, ale… Muszę słuchać się ojca. Po prostu muszę. Przepraszam.
Jeszcze bardziej się skuliła, gdy kocur wyszedł.
Straciła wszystko, imię, rangę, dawne posłanie, rodzinę.
Była niczym.
Musiała się z tym pogodzić.
Była niczym.
Musiała się z tym pogodzić.
Thx Dayox za pomoc
Córuś :mgieeczka:
OdpowiedzUsuń