Złotawy dzieciak nieco się poduczył w sprawach takich jak chodzenie i gadanie. Wciąż mała wymykała się ze żłobka, chociaż matka była widocznie rozdrażniona. W tamtej chwili przygotowywała się do dwudziestej ósmej próby. Wyjrzała przez wejście do żłobka na słońce, które ledwo szczytowało i na umęczoną matkę. Uśmiechnęła się i już miała coś miauknąć, ale przerwała jej matka.
- Nie.
- Tjaak!
- Nie.
- Taaak! - mruczała radośnie brykając.
- Nie i kropka. Nigdzie nie idziesz.
- Idem!
Złoty Wilk pokręciła głową, a Ptaszka przytaknęła. I tak dłuższą chwilę, aż szara nie zdecydowała się na złapanie córeczki za kark i położenie blisko siebie.
- Mamooo??
- Nie wezmę cię poza żłobek.
Mina kociaka zmieniła się na zdegustowaną, ale nie minęła chwila aż na jej pyszczku pojawił się uśmiech.
- Opowiedz mi jakąś historię!!! - krzyknęła, tak że Przepiórka podskoczyła ze strachu, ale zainteresowana przypełzła bliżej. Mama dwóch kotek wydała z siebie zirytowane westchnięcie. Widać było że zwykłe gadanie z córkami nie jest rzeczą którą uwielbia robić całymi dniami, a zwłaszcza z Ptaszką. Mała nie rozumiała, czemu matka jest dla niej taka okropna. Nic nie gada, tylko jak coś zbroi. Nie pozwala wyjść z żłobka. Jak tak żyć?
- No opowiedz!!! - powiedziała złota kotka, znowu krzycząc.
- Pół tonu ciszej. - powiedziała karmicielka i mimo protestów zaczęła łapczywie wylizywać głośną. - Później. Idź się prześpij.
- Nigdy! - powiedziała i próbowała się uwolnić z matczynego więzienia, jakie jej zafundowała przykrywając małe ciałko puchatym ogonem.
Skakała, podskakiwała, ale cela była zbyt ciasna.
- Czy jesteś pew-wna że chcesz wyjść poza żłobek? - szeptem miauknęła do złotawej siostra.
- Boisz się obozu?
- Tam jest strasznie.. tyle kotów...
- Nie musisz się niczego bać, jestem przy tobie! - rzuciła się na nią aby ją sowicie przytulić. Bura w jednej chwili z ogarniętej wszechobecnym lękiem wygładziła futro i się usunęła z objęć. Milczała, patrząc na łapy.
***
- Dobra, zabiorę cię poza żłobek. Przepiórka?
Bura pokręciła głową, a Ptaszka skakała ze szczęścia. W końcu, zobaczy obóz!
Wyskoczyła ze żłobka a matka poszła zaraz za nią, uważnie oglądając chwiejnie, lecz pewnie dreptającą córkę.
Momentalnie córeczka wypatrzyła schowaną gdzieś w cieniu sporawą kotkę. Widziała że jest biała z brązowymi i rudymi plamami, lecz wciąż nie było wyraźne. Plama.
- CzEśĆ!!!! - miauknęła zainteresowana, widząc jak szylkretka się nieco przestraszyła krzyku.
<Orzechowy Zmierzchu?>
Pianka powinno być w tytule po prostu "Od Ptaszki"
OdpowiedzUsuńxd, sry że zwracam uwagę